Część 4

278 10 20
                                    


*pov: James

Z przepięknej błogości obudziło mnie uderzenie w twarz. Co jest kurwa ?-pomyślałem. Nad uchem usłyszałem czyjś śmiech i już wiedziałem kogo przywiało do mojego pokoju.

-Dzień dobry łosiu ! – wydarł mi się do ucha.

-Uchhh. Spierdalaj pchlarzu. – przekręciłem się na drugi bok. Nienawidzę ,kiedy ten skurczybyk mnie tak budzi.

-Tylko nie pchlarzu ty wredny wieprzu !- odparł. Patrzcie chyba kogoś zdenerwowałem. Łapa jest nieugięty i raczej postawił sobie za punkt honoru zwlec mnie z łóżka i to dosłownie. W jednej chwili leżałem już na podłodze a ten baran się ze mnie śmiał. Oczywiście nie mogłem być mu dłużny. Więc podciąłem mu nogi. Teraz oboje wylądowaliśmy na ziemi i śmialiśmy się jak opętani.

-Dobra choć na dół twoja mama zrobiła śniadanie.

-Chwila ogarnę się i zaraz zejdę a ty już idź. – odparłem.

Syriusz wstała z ziemi i otrzepał się z niewidzialnego pyłu. Po chwili słyszałem już jego kroki na schodach. Sam zrobiłem to samo ale zahaczyłem jeszcze o łazienkę. Wziąłem szybki prysznic i ubrałem się w zwykłe dresowe spodenki i czarny podkoszulek. Zmierzwiłem włosy ,które wyglądały jakbym dopiero zsiadł z miotły co bardzo mi się podobało. Wchodząc do kuchni poczułem zapach bekonu i jajecznicy. Pomieszczenie nie było dużych wielkości ale było w sam raz. Wszystko utrzymane było w ciepłych kolorach co dawało takie ciepło temu miejscu.

-Ale ładnie pachnie. –powiedziałem. - Część mamuś.

-Hej James.

-Cześć tato.- ojciec tylko kiwną mi na przywitanie głową. Jak zwykle rano siedział z kubkiem czarnej kawy i czytał proroka codziennego. Rano schemat zawsze był ten sam mama robiła śniadanie Syriusz darł mi się nad uchem aby mnie obudzić a ojciec czekał już w kuchni. Taka nasza rutyna. Ale tą razą rodzice mieli inne plany. Gdy już kończyliśmy jeść mama zaczęła.

-Chłopcy mamy wam z tata do przekazania pewną widomość. – powiedziała szczęśliwa. Spojrzała na ojca z dziwnym błyskiem w oku. Nie miałem bladego pojęcia o co mogło chodzić. Patrząc na Łapę i jego głupi wyraz twarzy wnioskował ,że sam nie ma pojęcia.

-Będę miał rodzeństwo ? – zapytałem głupio. Nie żebym miał z tym problem ale wolę nie.

-Nie James. – odpowiedział ze śmiechem tata. Nie powiem trochę mi ulżyło.

-Więc o co chodzi ? – odezwał się Syriusz.

-Jako ,że ojciec i ja pracujemy w ministerstwie dostaliśmy mały prezent. – zaczęła mama.

-A tym prezentem jest ?- ciągnąłem bo nie mogłem się doczekać odpowiedzi. Kto nie był by ciekawy.

-Ale jesteś niecierpliwy Łosiu.-już chciałem mu odpowiedzieć ale ubiegła mnie mama

-Dostaliśmy bilety na mistrzostwa świata w Quddichu. – wydusili to z siebie w końcu.

-ŻE CO !!! – wydarliśmy się oboje z Syrim. Rodzice tylko się zaśmiali z naszych min. Ja pierdole ja chyba śnie. To się dzieje naprawdę ? Czy tylko dzieje się w mojej głowie ?

-O mój Merlinie Łapa czy ty to rozumiesz. – nie mogę w to uwierzyć marzyłem o tym odkąd pamiętam.

-Poczekaj chwile Roguś tą informacje przetwarza jeszcze mój mózg. – zacząłem się śmiać.

-To ty go w ogóle posiadasz ?- zapytałem .

-W odróżnieniu do ciebie ja go mam. – odparł z wrednym uśmiechem.

Ta Inna Black - James PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz