Część 5

272 8 9
                                    

*pov: Phoebe

Rano obudziły mnie promienie słoneczne wpadające do mojego pokoju przez niezasłonięte okno. Najwidoczniej wczoraj wieczorem zapomniałam zasunąć rolety. No nic i tak już nie zasnę. Wstając przeciągnęłam się. Założyłam czarne futerkowe kapcie i poszłam do łazienki. Po około trzydziestu minutach wyszłam z pod prysznica. Dzięki zezwoleniu na używanie magii poza szkołą miałam wiele ułatwień a jednym z nich było szybkie wysuszenie włosów. Przez to ,że moje włosy są gęste i trochę długie suszy się je bardzo długo. Zgarnęłam w dłoń moją różdżkę i rzuciłam odpowiednie zaklęcie a chwilę później na moje ramiona spłynęła tafla pięknych prawie ,że czarnych włosów. Związałam je jeszcze w wysokiego kucyka i pofalowałam końcówki. Zrobiłam sobie jeszcze szybką pielęgnację całej skóry. Postanowiłam ,że nie będę się malować pogoda w Bułgarii jest dość gorąca ,więc nałożyłam tylko spf na twarz i przeszłam do garderoby aby coś wybrać. Pomieszczenie było dość dużych rozmiarów jak cała willa państwa Snow. W tym pomieszczeniu przewodził kolor biały. Wszystkie półki oraz szafki miały śnieżnobiały odcień. Na wprost drzwi znajdowało się ogromne lustro a obok czarna sofa. Dzisiaj zdecydowałam się na zwiewną niebieską sukienkę na ramiączka w stokrotki. Sukienka miała pasek więc mogłam jeszcze bardziej wyeksponować moje kształty i sięgała mi połowy ud. Do tego dobrałam kremowe sandałki na obcasie. Gotowa w końcu zeszłam na dół. Wszyscy siedzieli już przy stole gdy pojawiłam się w kuchni.

-Cześć wszystkim ! – przywitałam się i od razu usiadłam obok Thomasa dając mu przelotnego buziaka w policzek na co on uśmiechnął się i objął mnie ramieniem. Ktoś z boku morze pomyśleć ,że zachowujemy się czy jesteśmy parą ale my po prostu tacy jesteśmy a nasza relacja jest czysto przyjacielska. Żeby nie było żadnych wątpliwości przegadaliśmy ten temat i ustaliliśmy ,że jesteśmy tylko przyjaciółmi ,którzy traktują się jak rodzeństwo. Dla pewności przed rozmową oboje wypiliśmy verita serum.

-Hej promyczku. – odpowiedział wciąż zaspany chłopak. – Ładnie wyglądasz.

-Wiem. Poza tym ja zawsze pięknie wyglądam. – odparłam pewna siebie.

-Skromna jak zawsze. – powiedział pod nosem i chyba myślał ,że tego nie usłyszałam. Jego niedoczekanie. Od razu wbiłam mu łokieć w żebra a on zgiął się w pół i zaczął stękać.

-Ja pierdole czemu tak mocno. – no dobra może jednak trochę za mocno mu przyjebałam.

-Sorki. – powiedziałam skruszona.

-Gdzie się tak wystroiłaś ? – zapytała Marta.

-Umówiliśmy się z drużyną na wyjście do wesołego miasteczka a później się zobaczy. – już nie mogłam się doczekać spotkania. Chłopacy zawsze wymyślali najróżniejsze atrakcje tak aby nikt pod żadnym pozorem się nie nudził. Byłam trochę podekscytowana ale tylko troszkę.

-O no to miłej zabawy dzieciaki. – wtrącił się pan Sam.

-Dziękujemy.

Zjadłam śniadanie w ekspresowym tępię wypiłam jeszcze mój ukochany sok z pomarańczy i czekałam aż Thomas łaskawie wyszykuje się i zejdzie do mnie na dół. Jak tak dalej pójdzie to się spóźnimy.

-Thomas do cholery jasnej ile można się ogarniać rusz się wreszcie bo przez ciebie się spóźnimy. – wydarłam się.

-No już schodzę. Nie denerwuj się tak bo ci żyłka pęknie. – odparł ze śmiechem i pstryknął mnie w czoło. Oczywiście ten wielkolud ma łatwiej po jest o wiele wyższy ode mnie. Sięgam mu zaledwie do barków a on się z tego śmieje przy każdej możliwej okazji. Z resztą drużyna robi to samo. Jestem jedyną dziewczyną w składzie ale nie jestem niska mam 170 cm. Po prostu oni są strasznie wysocy no i mocno umięśnieni co chcąc nie chcąc przyciąga wzrok kobiet a przy czym to mi obrywa się zawistnymi spojrzeniami.

Ta Inna Black - James PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz