Część 12

111 6 0
                                    

Błąkałam się bez celu po pustych korytarzach tego ogromnego zamku. Rzadko mijałam jakichkolwiek uczniów gdyż wybierałam raczej na co dzień mało uczęszczane korytarze. Mimo usilnych starań obraz moich zranionych przyjaciół za nic w świecie nie chciał opuścić mojej głowy. Próbowałam już chyba prawie wszystkiego. Byłam w bibliotece i próbowałam poczytać jakieś książki jak można się spodziewać na żadnej z nich nie mogła się skupić, więc po piętnastu minutach odpuściłam. Przed obiadem byłam pobiegać, przytulałam się do brata i próbowałam moich sił w samotności jednakże nic nie przynosiło zamierzonych efektów.

Próbowałam różnych sposobów, ale nic nie pomogło. I gdy już miałam skręcić w kolejny bezludny korytarz przypomniało mi się co znajduję się na dnie mojego kufra. Uśmiech od razu pojawił się na moich ustach. Natychmiast zmieniłam kierunek drogi i ruszyłam do swojego dormitorium.

Po około dwudziestu minutach nareszcie znalazłam się w upragnionym miejscu. Zeszło mi to trochę dłużej niż myślałam, ale dwa razy pomyliłam drogę, więc i tak nie jest aż tak źle jak być mogło. W pokoju znajdowała się tylko Dorcas. Przywitałam się z nią skinieniem głowy i bez słowa ruszyłam do swojego kufra. Z dna walizki wyciągnęłam paczkę fajek i chciałam ją szybko schować, aby dziewczyna siedząca naprzeciwko mnie nie zobaczyła jej. Niestety mam życiowego pecha bo Dorcas widziała jak chowam coś w kieszeni.

-Co tam chowasz ?

-Puta* Kurwa – wyszeptałam pod nosem – Nic wydawało ci się.

Błagam żeby uwierzyła.

-Ta a ja jestem święta. Dawaj te fajki. – wykonała gest ręką przywołując mnie do siebie.

I chuj po moim błaganiu. Teraz mam przesrane. Ona przyjaźni się z tą rudą wariatką. Proste, że za chwilę wszystko jej wyśpiewa ruda jest prefektem i mnie nie trawi, więc zgłosi to do opiekunki naszego domu, którą jest nie kto inny jak McSztywna, która o zaskoczenie też mnie nie lubi. Jedno wielkie słowo pojawiło mi się przed oczami. KŁOPOTY. Jak zwykle mnie nie opuszczały. Chuj co ma być to będzie.

Rzuciłam dziewczynie paczkę, którą chciałam przed nią ukryć, ale mi nie wyszło. Co mnie dość mocno zaskoczyło to, to że dziewczyna wyciągnęła z paszki jednego papierosa i z powrotem oddała mi paczkę.

-Dzięki. – uśmiechnęła się do mnie a następnie za pomocą różdżki odpaliła papierosa trzymanego w ręce.

Co tu się właśnie wydarzyło?

-Poczekaj bo chyba czegoś nie rozumiem. Nie nakablujesz na mnie? – zapytałam ją lekko zbita z tropu.

-Nie, nie zrobię tego bo sama uwielbiam palić, więc sieć cicho i mnie nie wydaj. Ale jeśli masz taką ochotę mogę zaraz powiedzieć jakiemuś nauczycielowi, że widziałam jak nowa uczennica pali fajki.

-Nie, nie chce. Dzięki.- po tych słowach szybko ruszyłam do wyjścia. Muszę odetchnąć. Na szczęście znam pewne miejsce gdzie jest dużo powietrza.

***

Kilka minut później siedzę już na wieży astronomicznej i palę kolejnego z rzędu papierosa. Dopiero to pomaga mi oczyścić głowę i ukoić nerwy. Niestety ta niczym niezmącona cisza nie trwa długo bo za mną rozbrzmiewa już dobrze znany mi głos.

-Nie ładnie to tak łamać szkolny regulamin panno Black. Wstydem i hańbą jest twoje zachowanie. Tak szargać to arystokratyczne nazwisko? – zza moich pleców dobiegł rozbawiony ton jednego z huncwotów.

-Mam to w dupie. Todos pueden ires a la mierda* Wszyscy mogą się pieprzyć. – odparłam bez humoru.

-Wybacz, ale nadal nie umiem Hiszpańskiego, więc nie rozumiem co powiedziałaś. – odparł spokojnie siadając koło mnie.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 30 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Ta Inna Black - James PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz