Znowu byłam w tym przeklętym ciemnym i zimnym pomieszczeniu. Zamknięta jak zwykle gdy zrobiłam coś złego zdaniem matki. W pomieszczeniu nie było praktycznie niczego oprócz materaca leżącego na ziemi i kilku pająków schowanych w rogu pod sufitem zajętych pleceniem pajęczyny. Jak zwykle zaczynałam bać się każdego najmniejszego dźwięku. Najzwyczajniej w świecie byłam przerażona konsekwencjami mojego czynu. Zapytacie co zrobiłam ? Otóż zapytałam mamę czy mogłabym wyjść do parku naprzeciwko domu i pobawić się z dziećmi , których widziałam z okna swojego pokoju. Wciągu dnia byłam strasznie samotna oczywiście miałam swojego bliźniaka ale to nie to samo co pobawienie się z jakąś dziewczynką. Jak możecie się spodziewać bardzo nie spodobał jej się ten pomysł. Moja matka nienawidzi mugoli i wszystkiego co z nimi związane.
-Czyś ty oszalała !!! – zaczęła na mnie krzyczeć – Nigdy w życiu nie pozwolę ci zadawać się z tymi obrzydliwymi stworzeniami !
Wiedziałam już ,że zapytałam o najgorszą z rzeczy o jakie mogłam zapytać. Walburga Black była przewrażliwiona na punkcie tego tematu tak samo jak mój ojciec Orion Black .Który z ciągnięty krzykami kobiety wszedł do pomieszczenia wyprostowany i dumny jak przystało na prawdziwego arystokratę. Już w tedy czułam, że nie skończy się to dla mnie dobrze. No cóż skoro zapytałam o coś o co nie powinnam teraz musiałam ponieść konsekwencje jak zwykli mawiać rodzice , które będą bolesne bardzo bolesne. Tak jak myślałam gdy ojciec zrozumiał ,dlaczego Walburga tak krzyczy wyciągnął różdżkę i nie zastanawiając się rzucił na mnie jedno z zaklęć niewybaczalnych.
-Crucio!- W pomieszczeniu rozbrzmiał basowy głos mojego ojca.
Nie zdążyłam nic zrobić. Od razu padłam na podłogę wijąc się z bólu ,który powodowało to okrutne zaklęcie. Czułam jak każdy mięsień w moim ciele kurczy się i rozkurcza co tak cholernie bolało. A ten człowiek patrzył na to nawet nie mrugając okiem. Moja matka stała z boku i przyglądała się rozgrywanej scenie z wielkim uśmiechem na twarzy. Nie interesowało jej to ,że jestem jej córką. Ważniejsze było to ,że miałam nauczkę . A ja leżałam na podłodze w salonie płacząc i myśląc o tym aby ten ból w końcu się skończył. Powoli przestawałam kontaktować. Jak przez mgłę widziała jeszcze kogoś wbiegającego do salonu. Później poczułam tylko jak ktoś podnosi mnie z zimnej podłogi i gdzieś niesie. Nie mogłam już dłużej zostać świadoma mimo , że walczyłam aby nie stracić przytomności. Nic nie mogłam poradzić na to ,że mrok mnie pochłaniał.
Przerażona otworzyłam oczy patrząc na baldachim łóżka , w którym przed chwilą spałam. W szybkim tępię podniosłam się do pozycji siedzącej. Musiałam upewnić się , że na pewno nie jestem w żadnej z sypialni w domu rodzinnym Blacków. Na szczęście był to tylko jeden z koszmarów , które nawiedzają mnie dość często. Odwracając się w stronę szafki nocnej ujrzałam na zegarku godzinę 5:30 . Świetnie- pomyślałam . Nie ma to jak wstać o tak wczesnej porze. Wszyscy w tym ogromnym domu jeszcze spali. No bo kto normalny wstaje o takiej godzinie w niedzielę.
Gdy wstawałam z łóżka zakręciło mi się w głowię. Próbowałam to zignorować , ale gdy do zawrotów dołączył kołatanie serca i przyśpieszony oddech już wiedziałam co się szykuje. Atak paniki. Od tak dawna już ich nie miewałam myślałam , że mi przeszło . Okazuje się ,że żyłam w błędzie. Osunęłam się po najbliższej ścianie na samą podłogę. Próbowałam się uspokoić myśląc o czymś miłym , licząc , wymieniając rzeczy które mnie otaczają. Nic nie pomagało a ja byłam w coraz gorszym stanie. Ręce trzęsły mi się niemiłosiernie mocno. Czułam jak po plecach spływa mi zimny pot . A ja przestaję równomiernie oddychać . Zaczęłam się krztusić własną śliną i brakiem powietrza w płucach. Zaczynałam panikować jak zawsze w takich sytuacjach co wcale nie pomagało a tylko dokładało problemów. Łzy niekontrolowanie ciekły mi po policzkach a ja byłam bezradna. Nagle poczułam oplatające mnie ręce w tali i zostałam przyciągnięta do wysportowanej klatki piersiowej nieznanej mi osoby. Na początku spanikowałam jeszcze bardziej , ale gdy usłyszałam głos tak ważnej dla mnie osoby przestałam się szarpać i sama zaczęłam się do niej przytulać jakby miał ochronić mnie przed całym złem czyhającym na moje potknięcie. Był to oczywiście nikt Inny jak mój najlepszy przyjaciel Thomas Snow. To on zawsze ratował mnie jak damę z opresji a ja byłam mu za to wdzięczna. To właśnie Thomas był przy mnie gdy dostałam pierwszego ataku paniki w Durmstrangu. Chłopak w szkole próbował mnie uderzyć ale Marcus skutecznie odstraszył nie chcianego gościa a w tym samym czasie Thomas przytulał mnie do siebie szepcząc ,że już po wszystkim i nie muszę się bać bo on jak i reszta chłopaków zawsze mnie obronią. I miał rację w każdej podobnej sytuacji wszyscy stawaliśmy za sobą murem nie patrząc na konsekwencje. Jeden za wszystkich , wszyscy za jednego. To powiedzenie idealnie do nas pasowało nigdy nie zostawialiśmy siebie w potrzebie. Tak było i tą razą chłopak nie wypuszczał mnie z ramion do póki nie przestałam płakać a mój oddech wrócił do normy. Thomas nigdy nie naciskał , nie prosił też abym mówiła mu dlaczego dostawałam ataku paniki. Za to powtarzał zawsze ,że gdy tylko będę potrzebowała porozmawiać czy się wyżalić on będzie czekać i dzielnie mnie słuchał. A mi zawsze było lepiej gdy komuś się wygadam. Nie lubiłam rozmawiać o mojej przeszłości i wiedział to każdy kto bliżej mnie poznał. Fakt byłam wybuchowa i lubiłam mówić o sobie ale nienawidziłam rozmawiać o problemach i o tym co mnie dręczy. Nie chciałam obarczać kogokolwiek moimi problemami więc zawsze tłumiłam w sobie uczucia i wyładowywałam je później w samotności. Odkąd poznałam chłopaków nie było mowy o tym żebym dusiła to wszystko w sobie oni zawsze wyciągali ze mnie całą prawdę i dopóki nie upewniali się ,że to już wszystko nie puszczali mnie wolno.
![](https://img.wattpad.com/cover/356968133-288-k777460.jpg)
CZYTASZ
Ta Inna Black - James Potter
Fiksi PenggemarSiostra bliźniczka największego casanowy Hogwartu? Tak. Jedyna dziewczyna uczęszczająca do instytutu Durmstrang? Zgadza się. Ścigająca drużyny Bułgarii? W rzeczy samej. Dziewczyna posiadająca kilka tajemnic? Nie zaprzeczę. I zakochana po uszy w żar...