Rozdział 24

978 121 12
                                    

Zaczęłam czytać.
Poszukiwany!
W pizzeri "Freddy Fazebar Pizza" właściciel poszukuje pracownika na pozycję strażnika w nocnej zmianie.
Jeśli jesteś zainteresowany ofertą, zadzwoń pod numer [...] lub przyjdź osobiście.
Moje oczy były jak tależe. Dla bezpieczeństwa wzięłam Pokéballe. Oczywiście te puste. Złapałam Jeffa za rękaw i pokierowałam się na korytarz. Nie myliłam się. To był opuszczony szpital. Pokierowałam się do schodów. Zeszłam nimi o mało nie przewracając czarnowłosego. Wybiegliśmy ze szpitala i naszym celem była pizzeria. Było około 23:30. W sam raz na krótką rozmowę i rozpoczęcie zmiany.

*Po dotarciu na miejsce i skończeniu rozmowy kwalifikacyjnej*
Była 23:50. Jeff poszedł do McDonalda, który był parę ulic dalej. O 23:59 już byliśmy w biurze. Dostaliśmy tablet do sprawdzania kamer, picie, mały wiatrak, maskę i latarkę. Wybiła północ. Pora na naszą zmianę. Jeff wziął jedną nóżkę kurczaka z dużego kubełka, czy jak to tam się nazywa. Ktoś do nas zaczął dzwonić, ale odrzuciłam połączenie. Spojrzałam na kamerę 0A. Na scenie były trzy roboty. Kurczak, królik i niedźwiedź. Kurczak miał damski makijaż, ładny, pomarańczowy dziób, damskie wcięcie w talii i śliniak dla dzieci z napisem "Let's Eat!". Królik był niebieski z czerwoną gitarą elekryczną. Niedźwiedź był brązowy, na głowie leżał dumnie kapelusz, a w ręku trzymał mikrofon. Każdy miał domalowane różowe wypieki na policzkach. Po prostu Zwierzęca Trójca. Byłoby fajnie, ale kamery były bardzo niskiej jakości. Nie mają kasy na normale!? Kamera 1A. Znowu. Królik, kurczak, niedźwiedź. Tym razem królik był fioletowy i nie miał maski. Kurczak miał wyrwane dłonie, a szczęką była "nienaturalnie" otwarta. Misio różnił się tym, że nie był przesłodzony. Kamera 2A. Fioletowa zasłona z gwiazdkami, które nie miały pokolorowanego środka. Przed nią była tabliczka z napisem "Sorry! Out of order!". Kamera 3A. Też zasłona, ale tym razem zielona, gwiazdki były więkrze, białe i pomalowane w środku. Kamera 4A. Półka z pluszakami i biało-czarna paczka z patykiem do nakręcania. Marionetka? Spojrzałam na kamerę 0A. Nie ma kurczaka! Gdzie on!? Kamera 1B, czyli jadalnia. Był, na szczęście. Ale zgubił dziób pokazując białe ząbki. Ekran zaczął strasznie śnierzyć. Zniknęła! Kamera 6B, wentylacja. Jak ona tak szybko może się przemieszczać!? Co teraz? Jeff założył maskę Wielkiej Muffinki. Chciało mi się śmiać. Kurczak wpadł do biura.
- Cześć, Chica - powiedział. Wpadłam na głupi pomysł.
- Chiiicaaa - powiedziałam przedłużając niektóre litery. Wzięłam kawałek mięsa i zaczęłam się nim delektować. Robot zrobił dwa kroki do tyłu, a potem pobiegł głównym korytarzem i skręcił w lewo. Wybuchłam śmiechem. Spojrzałam na kamerę 2A. Zasłona była odsłonięta, a przed nią stał bardzo zniszczony robot przypominający lisa. Machał do nas chakiem.
- Bierzesz, kradniesz i robisz co chcesz, jesteś piratem! - zaśpiewałam. W dzieciństwie bardzo lubiłam tą piosenkę. Ale do rzeczy! Nagle lis zaczął biec do naszego biura. Wyłączyłam kamery i czekałam. Świeciłam latarką podświetlając korytarz. Wbiegł i, tym razem powoli, zbliżał się do nas. Miał taki piękny czerwonu odcień! Muszę go mieć! Kiedy był już w biurze i chciał mi odgryźć głowę, ja wzięłam i otworzyłam Pokéballa.
- Pokéball, naprzód! - krzyknęłam. Robot się zmiejszył i został uwięziony w mojej "Broni". Piłka zaczęła się bujać. Nagle czerwone światełko zniknęło. Uradowana schowałam nową zdobycz do kieszeni...

Moje prawdziwe piekło, zwane życiem...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz