Rozdział 28

889 117 8
                                    

Splendor dał nam małą paczkę zapakowaną w czerwonym papierze. Kiedy byliśmy już w pokoju, postanowiliśmy otworzyć. W środku była pusta ramka na zdjęcie. Miała złoty kolor, a obok były dorobione serduszka. Na dnie pudełka była kartka.
Macie, abyście mieli gdzie włożyć zdjęcie z waszego ślubu >3
Splendi ^^
Spaliłam buraka. Od razu ślub!? Chyba ktoś ze mnie kpi! Pokazałam list Jeffowi, który od razu się wściekł. Rozumiem taką reakcje.
- Chciałabym Cię o coś spytać - zagłuszyłam ciszę.
- Mów - zachęcił mnie.
Wzięłam błęboki wdech.
- Czemu twoje oczy... Zmieniają kolor... Z czarnego na czerwony? Do tego robią ci się podobne do kocich - próbowałam się nie zająkać, ale mój język całkiem odmawiał posłuszeństwa.
Spojrzał na mnie z zaskoczeniem.
- Że co!? Moje oczy? - pokiwałam głową. Szybko wstał i pobiegł gdzieś, a ja biegłam za nim, a przynajmniej tak mi się wydawało. Zatrzymał się przed drzwiami z nemerem 666 i otworzył je kopniakiem. W środku był zaskoczony Slender. Jak zawsze siedział przy biórku.
- O co chodzi? - spytał się. Umie czytać w myślach, po co się głupio pyta!?
- Jego/moje oczy - powiedzieliśmy z Jeffem równocześnie. Gdyby Slendi miał twarz, to pewnie wyglądałaby jak ten wyraz twarzy, gdy czujemy, że ktoś się w sobie zakochał. Wstał i złapał Jeffa za policzki uważnie przyglądając się oczom.
- Kiedy to się zazwyczaj dzieje? - spytał się. Do pokoju wpadli Masky i Hoodie. Jeff oderwał się od rąk Slendera i spojrzał na przybyszów. Proxy przygotowali noże do ataku, ale ich szef wyrwał je mackami.
- Kto to!? - spytał się Masky. Wyobraziłam sobie jego minę, która była pod maską. Zaśmiałam się.
- Jeff - powiedziałam krótko. Chwile jeszcze postali, a potem wybiegli z pokoju i o mało nie poprzewracaliby się przez własne nogi - Zazwyczaj gdy mówię coś w innym języku.
- Pokaż - rzucił krótko i zaczął wpatrywać (?) się w oczy czarnowłosego. Zmieniłam się w... Właśnie. Jak to nazywać? Może bestia!? Dobra, pasuje! Zmieniłam się w bestię.
- Mówie, że Splendor jest wredny - powiedziałam w języku wilków. Jego oczy przeszły znowu tą dziwną przemianę.
- Mówi, że Splendor jest wredny - mruknął Jeff. Slender spojrzał (?) na mnie.
- To powiedziałaś? - spytał się. Pokiwałam twierdząco głową. Zaczął wirować rękami nad głową Jeffa. To wyglądało jakby wiedźma czarowała nad kotłem... Tylko, że ta wiedźma nie ma oczu, ani ust... Uszu też nie... I nie jest ubrana w strój wiedźmy... I jest facetem... Nie ważne! Zaczął grzebać w dużej szafce. Wyjął bardzo chudą teczkę i otworzył ją. Były w niej papiery i zdjęcie Jeffa. Dopisał coś na jednej z kartek i wziął z szufladu biurka mały aparat. Zrobił Jeffowi zdjęcie, które zaraz wyleciało przez szparę w obudowie. Zaczął przyglądać się (?) zdjęciu, a po chwili przypiął je do kartki zszywaczem, który zawsze leżał na biurku. Jeszcze przyjrzał się kartkom i popatrzył na nas.
- Możecie iść. Niedługo do was przyjdę i powiem co się dzieje - powiedział. Zniknęliśmy za drzwiami. Szliśmy korytarzem, gdy nagle usłyszałam dużo kroków. Odwróciliśmy się. Wszystkie Creepypasty biegły w naszą stronę z krzykiem. Co zrobiliby takie osoby jak Jeff i Sara?
A) Uciekał,
B) Schowałby się,
C) Zaczął pisać testament
Wykonaliśmy odpowiedź A). Schowaliśmy się w naszym pokoju.

Moje prawdziwe piekło, zwane życiem...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz