McDonald

858 28 3
                                        

Gdy zasiadłam na swoim miejscu wszystkie pary oczu były zwrócone na mnie.
- Z jakiego powodu tak długo się nie widzieliśmy ? - Zapytał mój najstarszy brat Vincent.
- Nie muszę o tym mówić i na razie nie powiem- odparłam chłodno patrząc na niego
- W takim razie po co się tu zabraliśmy ?
- Dostałam kilka informacji na temat twojej siostry - tak dobrze słyszeliście. Znudziło mi się to siedzenie w ukryciu i postanowiłam się trochę zabawić. Nie boję się że przegram bo ja nigdy, przenigdy nie przegrywam.
Oczy Willa i Vincenta zaświeciły się.
- O co dokładnie chodzi?
- Z tego co mi wiadomo jest w okolicach Pensylwanii
- Dziękuję za wiadomość
Potem przeszliśmy na nudniejsze tematy rozmów. Kolacja dobiegała już końca
- Więc jak już wszystko omówiliśmy to muszę państwa przeprosić, jeszcze mam dużo roboty w mojej willi
- My również będziemy się zbierać, musimy zmniejszyć odległość  poszukiwań - powiedział to naj starszy z Monetów i wszyscy wstali, żeby się pożegnać

Mimo że w restauracji jadłam, chociaż nie największe to były porcje to postanowiłam zjechać do McDonalda.  Musiałam wyglądać śmiesznie, dziewczyna w sukience za kilka tysięcy złotych i depczącym jej po piętach ochroniarzu idzie  zamówić burgera w maku. Idąc do monitora, rozmyślałam o spotkaniu. Przez moją nieuwagę wpadłam na kogoś.
- Przepraszam - powiedziałam nie patrząc na tą osobę
- Nic się nie stało - rozpoznałam ten głos, właśnie wpadłam na Louisa już drugi raz. Podniosłam wzrok i spojrzałam na jego błękitne oczy. - Dosiądziesz się?
- W sumie to czemu nie, tylko pójdę zamówić
Odwróciłam się i zaczęła wpisywać zamówienie. Wzięłam jakiegoś dużego burgera, colę i duże frytki.
Chłopak cały czas stał przy mnie a ochroniarz gdzieś odszedł.
Gdy dostałam swoje jedzenie usiadłam z brunetem i zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym. Muszę przyznać że miło mi się z nim spędzało czas.
Ale wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć. Było późno a ja powinnam wracać do malutkiej. Byłam tak padnięta że zasypiałam na siedząco. Louis to zauważył i zaproponował że odwiezie mnie do domu żeby nie było możliwości że za kierownicą zasnę.
Gdy wsiedliśmy do jego  auta podałam mu adres i pojechaliśmy. Nie mam pojęcia czemu ale zaufałam mu na tyle że pozwoliłam sobie przysnąć.
Po kilkunastu minutach jazdy obudziło mnie delikatne szturchanie i przyjemny głos Louisa
- Halo, wstajemy. Jesteśmy na miejscu - otworzyłam delikatnie oczy i zobaczyłam chłopaka uśmiechającego się delikatnie do mnie - Odprowadzić cię? - ja pokręciłam głową na nie, podziękowałam i wysiadłam z auta.

Mam nadzieję że podoba wam się nowy rozdział
Mam pytanie, czy chcecie fragmenty z perspektywy Louisa ?
Papatki :)
Rozdział nie sprawdzany
413 słów

Niebezpieczna Monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz