Shi Qingxuan wyszedł z mieszkania godzinę przed zmrokiem. He Xuan nalegał, żeby chłopak nie kręcił się po mieście, kiedy będzie ciemno, a tym bardziej nie pojawiał się sam w dzielnicy, którą zamieszkiwał. Zgodził się na to. Kolejnego dnia przypadała jego zmiana w restauracji, gdzie od roku pracował, więc i tak musiał się przyszykować: wyprasować koszulę, zrobić pranie i zakupy, bo jego lodówka świeciła pustkami. Z He Xuanem niewiele rozmawiali. Pianista bez sprzeciwu pozwolił na zmianę opatrunków, ponowne zdezynfekowanie najgorszych ran, a później połknął lekarstwo na gorączkę, które działało także przeciwbólowo. Zasnął zaraz po zjedzeniu białkowej, słodkiej papki z sera, miodu i orzechów, a ponownie otworzył oczy, kiedy chłopak szykował się do wyjścia i przyniósł mu herbatę oraz tabletki.
Pomógł mu przebrać przepoconą koszulkę i dopiero, kiedy ten leżał znów pod kołdrą, zapytał:
– Gdzie masz swój telefon, to wpiszę ci mój numer. Gdybyś się poczuł gorzej, koniecznie zadzwoń.
– Nie mam.
– Nie masz telefonu? – upewnił się zdziwiony.
Kto obecnie go nie ma? Jak...?
No tak – zreflektował się. – Żyjąc w samotni i chcąc odciąć się od ludzi, bo na to wygląda, do czego jest ci potrzebny telefon?
To tylko udowadniało, jak ogromne miał szczęście, że spotkali się na dyskotece. He Xuan musiał akurat w ten wieczór odrobinę zatęsknić za muzyką, a Shi Qingxuan dał się wyciągnąć z domu.
Osoba w łóżku skinęła głową.
– No dobrze. – Shi Qingxuan wypuścił powietrze, zastanawiając się nad sposobem upewnienia się, że jego starania nie pójdą na marne i jego pacjent nie wyzionie w nocy ducha. – Nic nie poradzimy. Nie mam drugiego telefonu... Czy mógłbyś mi obiecać, że nie wyjdziesz z domu do jutra?
– En – odparł bez śladu sprzeciwu.
– Będziesz wychodził z łóżka, tylko kiedy będzie to naprawdę koniecznie?
– Nigdzie się nie wybieram.
– Zero dźwigania, schylania się, przemęczania?
– Nie mam takich planów.
– Pamiętasz, że podczas choroby należy jeść i pilnować, żeby się nie odwodnić?
– En.
– Świetnie, a...
Tak mocno wczuł się w rolę opiekunki, że dopiero teraz pomyślał, jak nachalnie musiał wyglądać w oczach osoby, którą przez lata podziwiał, a teraz traktował jak dziecko! O niebiosa!
Potarł opuszkami palców skroń i z mniejszą śmiałością zerknął na He Xuana, który bez zmiany wyrazu twarzy nie spuszczał z niego wzroku.
– A mógłbym jutro znów cię odwiedzić? – zapytał, natychmiast szybko dodając: – Nie chcę ci się narzucać, ale sam rozumiesz. Będę niespokojny, myśląc o tobie i zastanawiając się, czy na pewno ci się nie pogorszyło, może potrzebujesz pomocy z dojściem do łazienki lub nie masz siły zrobić sobie herbaty, lub jest ci zimno i chcesz drugi koc albo ból nie da ci spać i jutro będzie wykończony, albo...
– Dobrze – łagodnie mu przerwał. – Ubierz się ciepło.
– Ja... No jasne! – ucieszył się głośno. – Jutro przyjdę przygotowany jak Eskimos na zimę. Będę po południu i przyniosę coś do jedzenia. Pracuję w restauracji i serwują tam świetne kluseczki, palce lizać, a pracownicy mają zniżkę. Wezmę coś jeszcze smacznego, pożywnego i lekkostrawnego, żeby nie ciążyło ci na żołądku.
CZYTASZ
Muzyczna więź || Beefleaf ||
FanfictionOpowieść o muzyce, która dzięki swojej ponadczasowej mocy połączyła dwie osoby niezwykłą więzią. Gdy spotykają się po raz kolejny, okazuje się, że są sobie bliżsi, niż myśleli. __________ FanFic z Heaven Official's Blessing (Tian Guan Ci Fu). Rodzaj...