Czekał na niedzielę podekscytowany, jakby miał gościć angielskiego księcia. He Xuan księciem może nie był, ale ulubionym pianistą, którego Shi Qingxuan szanował od lat, na pewno. Rano wysprzątał każdy kąt, pootwierał okna, wpuszczając wiatr i ciągle padający śnieg, a zamknął je, kiedy zaczął szczękać zębami. Dopiero wtedy ustawił kaloryfery na najwyższą temperaturę, zapalił kilka świec zapachowych i zabrał się za przygotowywanie siebie. Pół godziny leżał w wannie wypełnionej gorącą wodą, do której wrzucił aromatyczną kulę malinową – rozpuściła się, a zanurzone w niej ciało stało się pachnące jak ona. Po wyjściu z kąpieli ubrał niedawno kupione zielone spodnie jeansowe, białą koszulę bawełnianą i na to narzucił nowy, zapinany na zamek błyskawiczny kremowy sweter. Trochę się wystroił, ale nawet nie pomyślał, aby przywitać mistrza fortepianu po "domowemu", czyli w dresach w wypchanymi kolanami i dziurą na nogawce albo w starej bluzie z kapturem, która była fioletowa, ale przed trzema laty, kiedy ją kupił. Nie mógł się tak zbłaźnić. Co z tego, że jemu nie przeszkadzałoby, gdyby gość przyszedł właśnie tak ubrany? Cieszyłby się tak samo mocno, bo było ważne, że to on.
Po rozczesaniu przydługich czekoladowych włosów postanowił zrobić ciasto. Nie miał pojęcia, czy He Xuan będzie głodny, więc w razie czego kupił w pracy kluseczki, które ostatnim razem jedli, ale uważał, że do kawy lub herbaty coś lekkiego i słodkiego będzie jak znalazł. Nie był mistrzem pichcenia, ale Ling Wen nauczyła go kiedyś robić proste trzykolorowe ciasto na zimno z masy jajecznej i galaretki. Przygotowanie go zajmowało pół godziny, a kolejne dwie miało tężeć w lodówce. Akurat za trzy godziny miał zjawić się He Xuan. Czas ten poświęcił na przećwiczenie swoich piosenek, żeby jak najlepiej przed nim wypaść.
Zdążył ze wszystkim, a kiedy zbliżała się godzina trzecia po południu, zrobił obchód po swoim małym mieszkanku, sprawdzając, czy nic nie leży "byle jak", zajrzał do lodówki – ciasto idealnie stężało – i powąchał siebie, czy się nie spocił. Wszystko było w jak najlepszym porządku. On także.
Przed lustrem poprawił włosy i uśmiechnął się do swojego odbicia. Wyjrzał przez okno i dostrzegł go. Śnieg sypał bez ustanku od piątkowego wieczoru, ale He Xuan szedł spokojnym i równym krokiem, jakby mu to nie przeszkadzało. W czarnym, rozpiętym płaszczu i rozwianych, rozpuszczonych włosach, na których zatrzymał się biały puch. Znów wyglądał samotnie i odrobinie wyobcowanie. Wśród zakapturzonych osób, które w tej zamieci skulone spieszyły do domu, by się ogrzać, on wydawał się być ponad tym. Jakby pogoda, silny wiatr, mróz nie robiły na nim najmniejszego wrażenia. Lewą dłonią przeczesał mokre, czarne włosy do tyłu i uniósł głowę, patrząc na drugie piętro, gdzie mieszkał Shi Qingxuan.
Chłopak otworzył okno i pomachał mu, próbując przekrzyczeć wiatr i śnieg:
– Już schodzę po ciebie!
Zatrzasnął okiennicę, zdjął z wieszaka kurtkę i wybiegł z mieszkania, przeskakując po trzy, cztery stopnie na raz, aby jak najszybciej znaleźć się na dole. Zarzucił na głowę kaptur i wyszedł na zewnątrz. Uderzyło w niego zimno, ale zmrużył tylko oczy i trzymając pod szyją poły kurtki, krocząc w kapciach po kostki w śniegu, pobiegł po swojego gościa.
*
– Napijesz się gorącej herbaty? – zapytał Shi Qingxuan, kiedy wprowadził gościa do pokoju. Stała tu kanapa, jeden fotel, niewielki kwadratowy stół, wysoka szafa i regał zapełniony książkami – w połowie o słodkich i słonych wodach na Ziemi, w połowie z kryminałami i romansami.
– Z chęcią – odparł mężczyzna, rozglądając się po pomieszczeniu. Jego wzrok padł na znajomą gitarę opartą o kanapę.
– Z miodem?
![](https://img.wattpad.com/cover/356682119-288-k572501.jpg)
CZYTASZ
Muzyczna więź || Beefleaf ||
FanficOpowieść o muzyce, która dzięki swojej ponadczasowej mocy połączyła dwie osoby niezwykłą więzią. Gdy spotykają się po raz kolejny, okazuje się, że są sobie bliżsi, niż myśleli. __________ FanFic z Heaven Official's Blessing (Tian Guan Ci Fu). Rodzaj...