Dziewczyna o imieniu Ruth siedziała na kanapie w salonie przed telewizorem, oglądając z dzieciarnią jakiś tandetny film, a dorośli dosłownie wisieli nad nią i obserwowali jej stan. Jennifer czuła poirytowanie z tego powodu, że ją od niej odciągnęli. W końcu to ona ją stworzyła! Jedynie Lysander nie brał udziału w tym przedstawieniu. Zniknął gdzieś, znów zostawiając ją samą z problemami. Nie mogła sobie znaleźć miejsca w wielkim domu, czekając, aż nastolatka przejdzie pozytywną weryfikację, czy cokolwiek innego. Lawrence uparł się, żeby sprawdzić, czy dziewczyna naprawdę została przemieniona w wampira. Teraz Nyssa kucała przed nią i badała jej zachowania. Albo sprawdzała, co tamta pamiętała. Albo jedno i drugie. Lindsay wiedziała, że tak czy inaczej pewnie długo im się zejdzie, zanim z powrotem odzyska swoją podwładną. Chciała zrobić z tego powodu awanturę, ale uznała, że nie warto próbować przekonywać kogoś pokroju Lawrence'a. Dlatego cały dzień spędziła, snując się bez celu po salonie i próbując znaleźć sobie zajęcie, ale na niczym nie mogła się skupić.
Dlatego ucieszyła się, kiedy to Nyssa po raz pierwszy od dłuższego czasu podeszła do niej, gdy siedziała przy basenie, mocząc nogi w wodzie, i przekazała, że matka rodu, Minerva, chciała się z nią spotkać. Musiała w końcu zapaść decyzja w sprawie dziewczyny. Brunetka zaprowadziła ją aż pod sam gabinet matki. Do tej pory Jennifer nie miała wstępu do niektórych pomieszczeń Bazy, jak nazywali to miejsce jego mieszkańcy. Gabinet Minervy znajdował się na tym samym piętrze, co sypialnie, ale w dalszej części korytarza. Po zejściu ze schodów na dół należało skręcić w prawo, tam znajdowały się duże, mosiężne drzwi.
- Wcześniej i tak nie mogłabyś tu wejść, bo wpuszczają tylko członków rodziny – wyjaśniła jej Nyssa, pchając drzwi, które otworzyły się z głuchym dźwiękiem. Kiwnęła głową na znak, że zrozumiała. Z jakiegoś powodu wyczuwała, że brunetka nie bardzo miała ochotę z nią przebywać. Zrobiło jej się przykro. Wcześniej była najbardziej przyjazna w stosunku do niej z całej rodziny. Tak jak się spodziewała, Nyssa bez słowa wskazała jej drzwi, po czym odwróciła się i odeszła.
Jennifer westchnęła i weszła do środka. Naprzeciwko wejścia stało mahoniowe biurko, zawalone jakimiś dokumentami. Po obu stronach stały biblioteczki po brzegi wypełnione książkami. Na podłodze leżał ciemnoczerwony dywan z wiktoriańskimi wzorami. Całe to pomieszczenie było urządzone właśnie w takim starodawnym stylu. Ale meble wyglądały na nowe i z pewnością musiały być bardzo drogie. Samej matki rodu nigdzie nie było widać, a miała podobno na nią czekać. Dziewczyna nie mogła się powstrzymać i podeszła do jednej z biblioteczek i zaczęła przeglądać tytuły. Ile by dała, gdyby mogła wynieść stąd chociaż jedną książkę... Większość wyglądała na bardzo stare. Na pewno sięgały czasów starożytnych przodków.
- Widzę, że bardzo lubisz książki – zza jej pleców rozległ się poważny głos. Jennifer odskoczyła od szyby, bo zdała sobie sprawę, że przyłożyła do niej dłoń. Tuż przed nią stała Minerva. Kobieta miała na sobie długą, elegancką suknię. Włosy upięła w dwa duże koki, a z jej czoła zwisał wisiorek z jakimś kamieniem w środku.
- Tak, pani – odparła panna Lindsay spokojnie, choć jej nagłe pojawienie się zaskoczyło ją. Dała się pochłonąć książkom tak bardzo, że gdyby kobieta zechciałaby ją zabić, nawet nie zdążyłaby się obronić. Zaklęła w duchu; jak mogła się tak odsłonić?!
- Byłaś tak zaabsorbowana, że nawet nie zauważyłaś, jak weszłam – kontynuowała głosem bez emocji. – Gdybyś była w obcej posiadłości, pewnie taka nieuwaga skończyłaby się śmiercią.
Pokiwała głową, czując, jak na jej policzki wpływa rumieniec wstydu. Tak dobrze ją rozgryzła. Czekała na dalszą krytykę kobiety, ale ona tylko przeszła przez pokój i usiadła przy biurku. Jennifer poczuła się jak małolata, która coś zbroiła i wylądowała przez to w gabinecie dyrektora.
CZYTASZ
W poszukiwaniu korzeni
FantasyJennifer Lindsay przyjeżdża do Chicago i zamieszkuje u rodziny swojego najlepszego przyjaciela, Lysandra, którego nie widziała od dziesięciu lat, kiedy to rozstali się nagle w Japonii. Dziewczyna ma tylko jeden cel: zrobić swoją własną, małą armię...