Rozdział 8: Przemiana

3 0 0
                                    

Jennifer wiedziała, co robi, kiedy przedstawiła Ruth całą listę żądań i nakazów. Podczas polowania wiele rzeczy mogło pójść nie tak. Miasto było pełne ludzi nawet w nocy. Najmniejszy błąd mógł spowodować wykrycie, a co najgorsze wezwanie odpowiednich służb, które zajmowały się wybijaniem takich jak one. Nie mogły dać się nakryć. Musiały to zrobić bez zostawiania niepotrzebnych śladów. Dlatego najrozsądniej byłoby wybrać jakiś klub, gdzie większość ludzi była pod wpływem, albo po prostu wkraść się do czyjegoś mieszkania. Chociaż ta druga opcja też kryła w sobie pewne ryzyko, ale lepsze to, niż polowanie w miejscu publicznym, gdzie każdy mógł je zobaczyć i zadzwonić na numer specjalny. Brunetka przez chwilę stała na środku jezdni, zastanawiając się, gdzie powinna pójść. Dodatkowym utrudnieniem był fakt, że nie znała miasta, ale liczyła, że znajdzie coś odpowiedniego.

Ruszyły przed siebie. Tym razem postanowiła zejść z widoku i przemykać bocznymi uliczkami. Cały czas wypatrywała ofiary, wytężając zmysły. Co chwila zatrzymywała się i nasłuchiwała i wąchała powietrze. To tutaj zbyt mocno cuchnęło alkoholem, papierosami i czymś jeszcze, czego nie chciała nawet nazywać. Na ulicach miasta panował ruch, ciągle ktoś przejeżdżał samochodem, więc nie mogły iść głównymi trasami. Była pod wrażeniem, że nawet w nocy było niemal tak jasno jak w dzień. Obawiała się, że jej lęk będzie dawał o sobie znać, ale na szczęście nie wyczuwała żadnych objawów. Prawdopodobnie pomagał jej fakt, że nad ich głowami świecił księżyc. Szły dobre kilkadziesiąt minut przed siebie, aż niespodziewanie Ruth zatrzymała się.

- Co się stało? – obróciła się na nią, wyglądając wcześniej zza rogu. Przestraszyła się, że tak się zatraciła w wędrowaniu, że zapomniała, że powinny się śpieszyć i że zaczął się ten etap. Przez chwilę myślała, że Ruth umiera. Ale nastolatka tylko pokręciła głową z uśmiechem i wskazała na coś przed siebie. Podążyła za nią wzrokiem i dostrzegła święcący tuż przed nimi szyld klubu.

- Tu będzie okej? – spytała, doskonale rozumiejąc, czego szukały. Jennifer kiwnęła głową z aprobatą. Odwróciła się do nastolatki. Musiała w końcu pokazać jej, jak to się robi.

- Kiedy wybierzesz pierwszą ofiarę, zaciągnij ją w jakieś ustronne miejsce. Nie możemy zostawić żadnych śladów. Oczywiście pójdę z tobą, nie martw się – dodała szybko, widząc przerażenie malujące się na twarzy dziewczyny. – Potem wbijesz kły w jej tętnicę. Kły same ci się wydłużą, jak tylko wejdziesz w tryb polowania.

- A skąd będę wiedziała, jak wejść w ten tryb? – spytała Ruth, wyraźnie wszystko analizując.

- Myśl tylko o krwi. Kiedy już to zrobisz, będziesz mogła rozpoznać grupę. Twój umysł przestawi się na przerwanie. Będziesz wiedziała, zaufaj instynktowi — uśmiechnęła się do niej pokrzepiająco.

Patrzyła na Ruth, czekając, aż będzie gotowa. Wreszcie kiwnęła głową.

— Możemy iść — powiedziała, starając się, żeby jej głos brzmiał pewnie, ale nie za bardzo jej to wyszło.

Jennifer poprowadziła ją w stronę wejścia i weszły do środka. We wnętrzu panował półmrok, rozświetlany tylko kolorowymi reflektorami z sufitu. W kilku miejscach na ścianach wisiały telewizory. Bar znajdował się po lewej stronie od wejścia, a na środku stało kilkanaście stolików, gdzie siedzieli ludzie i znaczna większość z nich coś piła. Naprzeciwko, na scenie, grał jakiś pewnie lokalny zespół. Klimat był zupełnie inny niż w barze, do którego zaprowadziła ją Abigail. Pewnie dlatego, że nie było tu ani jednej nadnaturalnej istoty, a przynajmniej ona nikogo takiego nie zauważyła na pierwszy rzut oka.

— Kogo mam wybrać, mamo? — spytała Ruth, wyrywając ją ze skupienia, gdy skanowała otoczenie wzrokiem. — Tu jest tyle osób... Takich jak ja. — Wzdrygnęła się.

W poszukiwaniu korzeniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz