Rozdział 9: Zmierzyć się z własnym lękiem

3 0 0
                                    

Gdy nastał świt, nastał ten moment, którego Jennifer tak bardzo się bała. Miała wyjść na światło dzienne. Nie podobało jej się to, ale nie miała innego wyjścia, sama podjęła decyzję, że to zrobi i nie mogła się teraz wycofać. Ruth nie wróciła do domu na noc, tylko została u nich, mimo że wiedziała, że ta kwestia będzie musiała zostać rozwiązana. Panna Lindsay wiedziała, że nastolatka nie była w domu odkąd ją przemieniła. Jej rodzice z pewnością się o nią martwili i będzie musiała z nią o tym porozmawiać, ale postanowiła załatwić to później. Teraz miała ważniejszy problem na głowie.

— A podręczniki? Macie podręczniki? — wypytywała Nyssa. Młodsza brunetka siedziała razem z nią w jej sypialni i pomagała jej się wyszykować. Jennifer nie była w szkole ładnych kilkadziesiąt lat i zupełnie nie wiedziała, jak się przystosować. A ze swojego nastoletniego, jeszcze śmiertelnego życia nic nie pamiętała. Dlatego zgodziła się i ucieszyła, kiedy Nyssa sama zaproponowała jej pomoc. Szczerze mówiąc, cieszyła się, że relacja z brunetką wracała na dawne tory.

— Nie mam — odparła, klęcząc na podłodze przed swoim kufrem i próbując znaleźć jakieś pasujące ubrania. — Liczę na to, że jakoś je zdobędę — wzruszyła ramionami. — Albo Ruth pożyczy mi swoje.

— Nie masz pewności, czy traficie do tych samych grup — zauważyła przytomnie Nyssa.

Musiała poszperać trochę o systemie nauczania w Ameryce. Okazało się, że uczniowie owszem mają plany lekcji, ale dopasowane do przedmiotów, które sami sobie wybierają. Nie ma jednej, stałej klasy, z tymi samymi osobami.

— To da się załatwić. Po prostu pogadam sobie z sekretarką w cztery oczy — uśmiechnęła się złośliwie, przy okazji odwracając się w stronę dziewczyny, która siedziała na jej łóżku i pokazała jej starą bluzkę z koronką i odsłoniętymi ramionami. Nawet nie pamiętała, skąd ją miała. — Ta? — spytała. Nyssa jęknęła na jej widok, po czym schowała twarz w dłoniach.

— Kobieto, w takich rzeczach chodzi się na potańcówki, a nie do szkoły! Nauczyciele by cię zabili. Musisz wybrać coś bardziej nowoczesnego.

— Przypominam ci, że ja mam prawie siedemdziesiąt lat — rzuciła Jennifer ponuro. — I większość czasu spędziłam w Japonii. Nie znam się na tutejszej modzie!

Jennifer została przemieniona, gdy miała biologicznie dwadzieścia pięć lat. W chwili przemiany utykało się już na zawsze w tym wieku, kiedy się umarło. A jako istota nadnaturalna istniała już prawie siedemdziesiąt lat. Tyle czasu minęło, odkąd została przemieniona. Jak na swoją rasę, była jeszcze całkiem młoda.

Udało jej się jeszcze wyciągnąć ukochane kimono w niebieskim kolorze i w kwiaty, ale je Nyssa również wyśmiała. Ostatecznie zdecydowała się na prosty rozpinany sweter i dżinsy. Miała głównie ubrania japońskie.

— No, ujdzie — uznała nastolatka, unosząc do góry palec. — Ale ja cię muszę zabrać na porządne zakupy, bo tylko będziesz robić za dziwadło, a tego chyba nie chcesz, co?

Jennifer pokręciła głową. Nie sądziła, że dopasowanie się do szkolnej społeczności będzie jej przysparzało problemów już na samym początku. Przywykła do stylu japońskiego i na pewno nie zamierzała wyrzucać tych ubrań. Pasowałoby też zainwestować w szafę do jej pokoju, bo w swoim kufrze już raczej nic nie zmieści. Umówiły się z Nyssą, że gdy tylko nadarzy się okazja, wybiorą się na zakupy do galerii. Tak przygotowana, zdecydowała się zaczekać na Ruth na górze, w salonie. Gdy wspinały się obie po schodach, zorientowała się, że przecież nie miała zwykłego, szkolnego plecaka, a przecież ciężkiego kufra nie zamierzała ze sobą codziennie ciągać.

— Czy nasze drogie panie są gotowe na szkolną wycieczkę? — przywitał ją od razu głos Nathaniela, gdy tylko jej noga stanęła na ostatnim stopniu. Wywróciła oczami na widok irytującego wuja Lysandra, ale też uśmiechnęła się pod nosem. Biła od niego sympatyczność i jakimś cudem potrafił szybko zjednywać sobie ludzi i chyba jej też się to udzieliło.

W poszukiwaniu korzeniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz