Rozdział 10

195 6 3
                                    

Przechodziliśmy właśnie obok jakiegoś placu zabaw gdzie dzieci się bawiły. Były prze słodkie. Natomiast mój towarzysz jak zwykle siedział w telefonie.
- Ej , no może byś odłożył ten telefon. - odparłam w końcu.
Chłopak spojrzał na mnie i uniósł brwi ale koniec z końców poskutkowało. Schował telefon do kieszeni i po chwili zagadnął.
- Muszę ci wymyśleć jakieś przezwisko.
Zaśmiałam się i popatrzyłam na chłopaka.
- Z jakiej racji? - odparłam ze śmiechem.
Chłopak wzruszył ramionami.
- Poprostu każdy mówi do ciebie Emily lub Emy. A ja chcę coś oryginalnego.
Pomyślał chwilę po czym zadowolony z siebie odparł.
- Wiem! ... Emi!
- NIE - jęknęłam - tylko nie Emi.
- Emi , Emi , Emi , Emi , Em... - nie dokończył , bo przyłożyłam mu palec do ust .
- Zamknij się. - powiedziałam szeptem.
Na co on uśmiechnął się z drwiną.
- Jednak się myliłam co do ciebie. - odparłam. - Jesteś kurewsko wkurzający.
- A ty jesteś kurewsko irytująca. - odpowiedział mi.
Stwierdziłam , że nie ma co drążyć tematu. Więc odparłam tylko krótko.
- Wracam do domu.
- Jak sobie życzysz Emi. - powiedział z kpiarski uśmiechem.
Przewróciłam oczami.
- Powiedziałam , że wracam do domu , a nie wracamy.
Odwróciłam się do chłopaka i zaczęłam iść w innym kierunku. Zignorowałam to , że mnie wolał tym cholernym przezwiskiem.
Nagle złapał mnie za rękę.
- Emi - w porę się zreflektował , bo szczerze za to już dostałby po mordzie. - Znaczy Emy , daj spokój to tylko żarty.
Prychnęłam po czym odparłam.
- W takim razie twoje żarty mnie nie bawią.
Znowu się odwróciłam tym razem również chłopak mnie złapał za rękę ale się wywróciłam. Przy tym również wywróciłam Mike'a. Teraz leżałam prosto na jego torsie. Zajebiście. Podniosłam się pierwsza , a on zaraz po mnie.
- Wal się. - powiedziałam tylko krótko.
Po raz kolejny ruszyłam w inną stronę. Tym razem nie usłyszałam jak chłopak mnie woła , ani nie biegnie za mną. Odwróciłam się i siedział na ławce ze spuszczoną głową. Słyszałam też jakieś przekleństwa do samego siebie.
Nie wracaj tam. Emily nie wracaj tam. NIE MOŻESZ.
W końcu podeszłam do chłopaka. I co teraz? On podniósł głowę na mnie i uśmiechnął się kpiarsko. Co skomentowałam przewróceniem oczu. Usiadłam obok Mike'a aż w końcu się odezwał.
- Przepraszam , nie chciałem cię urazić czy coś. - odparł.
Przeprosiny były o dziwo szczere.
- Okej , zdarza się każdemu. - odpowiedziałam.
- Więc... Idziemy na jakieś jedzenie? - zapytał.
- Myślałam że nie zapytasz jestem okropnie głodna. - odparłam.

Pov. Mike

Emi szła przodem i podziwiała przed świąteczne ozdoby na rynku. Postanowiłem z nią pójść na rynek , bo tam jest fajna restauracja. W pewnym momencie zobaczyła diabelski młyn z kolorowymi światełkami. Od razu się do mnie odwróciła i zrobiła tak zwane "słodkie oczka". Przewróciłem oczami.
- Nie ma opcji - odparłem krótko.
- Proszeee , bardzo proszee - odpowiedziała podekscytowana.
- Nie , nie ma mowy!
Emi popatrzyła na młyn , a później przeniosła wzrok na mnie.
- A co boisz się? - mówiąc to szturchnęła mnie ramieniem.
Prychnąłem i odpowiedziałem.
- Dobra , chodź. - złapałem ją za rękę i pociągnąłem w stronę młynu. Trochę mnie to przerażało, że miała na mnie taki wpływ. Ta dziewczyna jest niesamowita.

480słów

Razem Na Zawsze Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz