Rozdział 12

184 5 12
                                    

- Emily do cholery ty nie wiesz jaki on jest! - wydarł się na mnie.
Lekko się zatrzęsłam i tym razem to nie było z zimna tylko z tego wysokiego tonu. W oczach zaczęły mi się formować łzy. Poprostu bałam się gdy ktoś mówił tak głośno. Mike chyba to zauważył , bo próbował się do mnie zbliżyć. Jednak ja powstrzymałam go gestem dłoni.
- A ty kim jesteś żeby wybierać mi towarzystwo? Przecież w końcu to twój kolega. - prychnęłam

Pov. Mike
Popatrzyłem na nią z tak ogromnym rozczarowaniem. Cholernie mi na niej zależało. I bałem się , że poprostu Ethan złamie jej serce. Nigdy nie był z dziewczyną w związku dużej niż miesiąc.
- Emi , uspokój się. Odwiozę cię i przy okazji pogadamy. - odparłem spokojnie.
- Nie nazywaj mnie tak. I wiesz co mam gdzieś twoje rady! - mówiąc to ruszyła chodnikiem wzdłuż drogi , którą tu przyjechaliśmy.
- Nie dojdziesz na piechotę! - krzyknąłem.
Na co ona wystawiła mi środkowy palec. Wyciągnęła telefon z torebki i zaczęła coś na nim sprawdzać. Po ok. 5 minutach przyjechała po nią taksówka. Weszła do niej a ja patrzyłem się cały czas na samochód , który zniknął z górką.

Pov. Emily
Gdy wsiadłam do taksówki już całkowicie pozwoliłam sobie na chwilę słabości. Rozpłakałam się. Oparłam głowę o siedzenie wzięłam telefon do ręki i spojrzałam na wiadomości.

189 nieodebranych połączeń od Mama
156 nieodebranych połączeń od Tata
2 nieodebrane połączenia od Mike
67 nieodebranych połączeń od Lottie
90 nieodebranych połączeń od Luke

Zajebiście.

Matka z ojcem mnie zabiją. Nawet się nie zorientowałam a już byłam na miejscu. Szybko zapłaciłam i wyszłam. Przed wejściem do domu jeszcze włączyłam aparat w telefonie. Wyglądałam potwornie rozmazana pomadka , tusz do rzęs również cały rozmazany i poczochrane włosy. Zmyłam jakoś resztki tuszu ręką , ze szminką zrobiłam tak samo. Jeszcze doprowadziłam włosy do porządku i było lepiej. Szarpnęłam za klamkę od drzwi. Proszę żeby nie było rodziców w salonie. Proszę. Rodzice siedzieli na kanapie i oglądali telewizję. Ponownie zajebiście.
- Emily musimy porozmawiać. - zaczęła groźnie matka.
Już się boje (naprawdę się boje).
Stanęłam obok niej ponieważ chciałam unikać takich sytuacji , które zdarzały się ostatnio. Mianowicie wbijanie paznokcia w ramię i zbyt gwałtowne ruchy.
- Powiem wprost... Wypisaliśmy cię z ojcem z drużyny cheerleaderek.
Znowu miałam łzy w oczach. Jak mogli mi odebrać coś co kochałam nad życie. Może udało mi się opuścić parę treningów ale naprawdę nie wiele.
- Nienawidzę was. - odparłam. - Odbieracie mi wszystko co kocham , macie mnie gdzieś , praca jest dla was na pierwszym miejscu i zawsze musicie pracować w weekendy. A gdzie czas dla mnie? Nie zachowujcie się jak prawdziwi rodzice! - w tym momencie powiedziałam im właśnie wszystko co starałam im się powiedzieć. Ojciec popatrzył na mnie z gniewem w oczach.
- My ci dajemy dach nad głową , pieniądze i jeszcze ci mało?!  - wykrzyczał na co się lekko wzdrygnęłam. Nie cierpię gdy ktoś mówi tak wysokim tonem.
- Dzwoni się do ciebie a ty masz to gdzieś! Po co ci ten telefon? Oddaj go w tej chwili - tym razem matka się wydarła.
Oddałam jej i tak już rozładowane urządzenie ale to jeszcze był nie koniec , bo po chwili matka westchnąła. I odparła zdecydowanie.
- Od poniedziałku nauczanie zdalne.
Nie tylko nie to. Nienawidzę tego mam dość. Spojrzałam na rodziców załzawionymi oczami. I udało mi się wypowiedzieć łamiącym głosem kilka tych słów.
- Może i mam wszystko ale nie mam bardzo ważnej rzeczy. Wiecie jakiej? Miłości od rodziców.
Ruszyłam do swojego pokoju wolnym krokiem mając nadzieję , że któryś z moich rodziców przytuli mnie lub pocieszy i przeprosi. Jak dawniej... jednak nic takiego nie nastąpiło. Najgorsze uczucie na świecie to być nie kochaną przez swoich własnych rodziców. Nienawidzę moich rodziców. Nienawidzę tego miasta. Nienawidzę nauczania przez internet. Usiadłam na chwilę na podłodze. Łez nazbierało się dużo. Okropnie dużo. I w pewnym momencie znów zaczęłam się dusić. Przypomniałam sobie słowa Mike'a wdech wydech. Muszę być spokojna. Wdech wydech. Udało się , odetchnęłam z ulgą. Wstałam z zimnej podłogi , poszłam do mojej toaletki i zmyłam resztki makijażu. Przebrałam się w piżamę i położyłam się spać. I tak nie zmrużyłam oka , a to wszystko przez Mike'a. Albo przez rodziców? Sama nie wiem. Wiedziałam jednak , że z najbliższym czasie nie spotkam się z Mike'm , bo matka nie odda mi telefonu dopóki nie będzie samych 5 i 6. Jeszcze to zdalne nauczanie. Tra-ge-dia. Koniec z końców zasnęłam o 5:00 nad ranem. Spałam do 7:00 czyli tylko 2 godziny . Obudziły mnie głosy rodziców z kuchni. Rozmawiających o czymś zaraz mieli wyjść do pracy więc stwierdziłam, że wejdę do kuchni gdy już ich nie będzie. Poczekałam pół godziny i gdy usłyszałam zamknięcie drzwi od domu wyszłam z pokoju. Zrobiłam szybko jakieś śniadanie. Płatki z mlekiem czyli klasyk . Zjadłam je i poszłam się ogarnąć. Ubrałam czarne spodnie cargo i bluzę Mike'a. No sorry. Była wygodna i tylko dlatego ją ubrałam. Podczas mojego makijażu usłyszałam pukanie do drzwi. Spieszyłam się z pomalowaniem ust i pomadka spadła mi na podłogę brudząc ją. Przeklnęłam pod nosem i ruszyłam do drzwi. A gościem , który mnie odwiedził był...

Razem Na Zawsze Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz