II

799 67 182
                                    

Ściskając go mocno w pasie, próbowała nie patrzeć w dół, kiedy Draco szybował miotłą wysoko nad budynkami. Chłodny rześki wiatr opatulał jej zaróżowione policzki, gdzie jedynie dodatkowe ciepło zdobywała od mężczyzny siedzącego przed nią.

Wylądowali przed atrakcyjnie urządzonym budynkiem piętrowym. Draco zapraszającym gestem dłoni wskazał jej, że ma iść pierwsza, co też poczyniła. Kierował dokładnie, ile schodów ma przejść wzwyż, aby dostać się do jego mieszkania, a sam ulokował się za nią. Hermiona uznając to za świetną pierwszą okazję do próby uwiedzenia, poczęła lekko kołysać biodrami, idąc stopniami w górę. Nie miała w tym żadnej pewności siebie, ale dzięki temu, że go nie widziała, napawała się większą odwagą.

Wyminąwszy ją, podszedł do czarno zdobionych drzwi i otwierając je, zaprosił dziewczynę do środka. Wchodząc do pomieszczenia, od razu zauważyła minimalistyczny mroczny wystrój wnętrz, który świetnie odwzorowywał uosobienie Draco.

- Napijesz się czegoś? Może ognistej? - zaproponował szarmancko, a ona kiwnęła głową na zgodę.

Wolała nie patrzeć w jego kierunku, próbując ukryć swą niepewność. Draco, choć wydawał jej się ofiarą idealną, napatoczoną wprost pod jej nogi, to dalej pozostawiał tym Malfoyem, którego zapamiętała ze szkoły. I który przede wszystkim nie cierpiał jej.

Przyjęła z podziękowaniem trunek od niego, zerkając mimochodem czy barwa cieczy nie odstaje od typowej ognistej. Draco widząc jej nieufność, postanowił grać najlepszą wersję siebie.

- Grang... To znaczy Hermiono. Nie musisz się obawiać zawartości tego, co ci nalałem - wyznał z uśmiechem.

Spojrzała na niego, fałszywie unosząc kąciki ust i wychylając szklankę ku górze, upiła naraz całą zawartość.

- No tego się nie spodziewałem po tobie - przyznał, zaśmiawszy się i również przystawiając szkło do ust.

- Może to nie będzie pierwsza rzecz, która cię zaskoczy - zauważyła kokieteryjnie, wycierając koniuszkiem palca resztki alkoholu z ust. Spojrzał na nią wyraźnie zaskoczony i dobrze. O to jej chodziło.

Przepraszając go z uśmiechem, pognała do łazienki, aby na szybko uspokoić swe emocje. Zamknęła prędko drzwi i oparła dłońmi o umywalkę. Wzięła głębszy wdech, którym chciała wyrzucić wszelką niepewność ostającą w jej ciele i zerknęła na siebie w lustrze. Widziała przed sobą mocno niezdecydowaną wersję Hermiony Granger, wyraźnie onieśmieloną takim Draconem Malfoyem. A tej wersji dzisiaj nie chciała mieć.

Rozpuściła bardziej włosy, ogarniając je do lepszego stanu, kiedy usłyszała dźwięk włączanej muzyki. Uniosła brew z zaciekawienia i parsknęła do siebie, zastanawiając się, co Ginny by pomyślała o jej obecnych wyczynach. Zapewne, że zwariowała. Hermiona również tak o sobie myślała.

Nakładając pozę pewnej siebie uwodzicielki, wyłączając przy tym speszoną szarą myszkę, wyszła z łazienki i ujrzała gaszącego różdżką Draco zapalone wcześniej świece. Ktoś tu chciał być romantyczny i się rozmyślił.

- Powinienem był zapamiętać, że twoją uwagę prędzej by zwróciła bogato urządzona biblioteka, aniżeli jakieś bzdurne świece - zaśmiał się, spoglądając na nią. - Chyba że mam je dla ciebie zostawić?

Obrzuciła go szybkim spojrzeniem, z przerażeniem czując, jak nagle ognista uderza do jej głowy, atakując jej umysł masą bzdurnych myśli. A może jednak nie tak bzdurnych patrząc na cel swego zadania?

Nie wierząc w swój przypływ odwagi podeszła prędko do niego i ujmując jego twarz w dłonie, wbiła mu się usilnie w wargi nasączone wcześniej wypitą whiskey wymieszaną z miętowym oddechem. Zdziwiony jej postępowaniem, złapał ją szybko w talii, kiedy Hermiona rzuciła się wręcz w jego ramiona jak jakaś zwierzyna i począł oddawać jej pospieszne pocałunki, którymi go zaatakowała.

Jak stracić czarodzieja w 10 dni || DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz