XIII

493 38 110
                                    

Draco stanął przed drzwiami, na których wisiała tabliczka:

„Luna Lovegood – najlepsze magiczne porady miłosne"

Uniósł jedną brew z powątpiewaniem. Świetnie, jedna wariatka przyprowadziła go do drugiej

- Wchodzimy? – Zapytała Hermiona, widząc jego skrzywioną minę.

- Oczywiście, tylko się zastanawiałem... Lovegood została terapeutką od par? – Zapytał niedowierzająco. Nie interesował się jej losami po szkole, jednak wydało mu się to być co najmniej dziwne.

- Nazwisko zobowiązuje – Hermiona przewróciła oczami. – Luna jest najlepsza. Jeśli ktoś ma nam pomóc, to właśnie ona. Tylko bądź szczery, mów otwarcie co leży ci na sercu – Hermiona teatralnie machnęła rękami i zapukała trzy razy.

Drzwi otworzyły się i stanęła w nich Luna. Miała na nosie ogromne okulary, a ubrana była w długą białą tunikę w jakieś azteckie, kolorowe wzory.

- Hermiona Granger i Draco Malfoy – powiedziała poważnym głosem. – Zapraszam.

Weszli do pokoju, który cały zadymiony był przez jakieś różane kadzidełko, które okrutnie drapało po nozdrzach. Usadowili się na kanapie, a Luna usiała na fotelu, stającym naprzeciwko.

- W pierwszej kolejności – powiedziała – Powinniśmy uzgodnić formę płatności.

Hermiona jednoznacznie spojrzała na Draco.

- Ile to będzie? – Zapytał, sięgając do kieszeni marynarki.

- 50 galeonów – powiedziała Luna.

-50 galeonów? – Powtórzył, otwierając szerzej oczy. – Co to za jakieś zdzierstwo?

- Oszczędzasz na naszej miłości? – Uniosła się Hermiona.

- Oczywiście, że nie – chrząknął i podał Blondynce banknoty.

- Od jak dawna się spotykacie? – Zapytała, przyjmując pieniądze.

- Od siedmiu dni – powiedziała Hermiona.

- Siedmiu dni – powtórzyła Luna. – Ciekawe.

- Za wcześnie na terapie? – Draco uniósł głowę z nadzieją.

- Draco, czy ty traktujesz ten związek poważnie? – Zbulwersowała się Brązowowłosa.

- Traktuje, tylko dla mnie to głupota, że...

- Słyszy pani ten ton? Toż to jawna agresja – przerwała mu Granger.

- Jaka agresja?!

- Dobrze, dobrze – Luna uniosła ręce, by ich uspokoić. – A jak wam się układają sprawy łóżkowe?

- Och... - Hermiona skrzywiła się wyraźnie. – My jeszcze nie... bo wie pani, Dracuś ma malutki problem – jednoznacznie zagestykulowała palcami.

- Nie mam – zaprotestował Blondyn.

- Masz – uśmiechnęła się słodko Granger.

- Nieprawda – zaczynał powoli czuć, że przerasta go to wariactwo. Ale dobrze, miał być szczery i się otworzyć, to dokładnie tak zrobi. – Parę dni temu byliśmy blisko, nawet bardzo blisko i wie pani, jak ona nazwała mojego... - wskazał jednoznacznie na dół swoich spodni.

- Penisa? – Dokończyła za niego Luna.

- Księciem Smoczkiem! – Warknął ze złością.

- To słodkie przezwisko – wtrąciła się Miona.

Jak stracić czarodzieja w 10 dni || DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz