XIV

523 38 76
                                    

Zdeterminowanym krokiem Draco szedł do swojego mieszkania, aby spakować wszelkie walizki na ostateczny weekend. Za nim wlokła się wariatka Granger z tym różowym niedorozwojem, już wcześniej odpowiednio przygotowana. Draco nie miał zamiaru odpuszczać sobie urobienia ostatecznego Hermiony więc po dziwnej wizycie u pani psycholog, od razu zaprowadził Granger do jej mieszkania, aby wrzuciła fatałaszki do kuferka.

Po dotarciu do miejsca, Blondyn pędem rzucił się do swojej sypialni, wyciągając przy okazji różdżkę, którą zdążył wyjąć pierwsze ubrania z szafy.

Hermiona patrzyła na to wszystko z politowaniem. Trzymała na smyczy uradowaną Pussy i nie mogła oderwać wzroku od krzątającego się w każdą stronę Draco. To, że jest skończonym wariatem, to już zdążyła zauważyć, ale jego ochocze pakowanie się z wręcz wesołą miną? Zaczynało jej być po prostu szkoda Malfoya. Nie wie jak, ale on chyba faktycznie się zakochał w niej. Skoro po tylu okropnych akcjach dalej jej nie zostawił, tylko wręcz tryskał większym entuzjazmem...

A co gorsza to w Hermionie wzbudzało uczucia.

- Kiedy oddamy Pussy Lunie? - zapytała Hermiona. Draco spojrzał na nią spod byka.

- Przyjdzie po nią za niedługo Nott. Nie będę tracił czasu na jeżdżenie do Lovegood. - odparł szorstko.

Hermiona wywróciła oczyma, kiedy nie patrzył. Coraz mniej jej się to wszystko podobało, bo była już na skraju sił w swoim wymyślaniu kolejnych głupich akcji. A teraz weekend, w którym potencjalnie jeszcze bardziej się do siebie zbliżą. Może zdąży coś mu jeszcze zrobić.

Draco zauważając niezadowoloną minę Hermiony zostawił na chwilę swoje pakowanie i podszedł do kobiety, łapiąc ją po obu stronach ramion.

- Dobrze nam zrobi ten wyjazd. - uśmiechnął się. - Tylko ty i ja.

- Dokładnie.

Draco z przyklejonym uśmiechem na ustach schylił się, by podarować delikatny pocałunek w wargi Hermiony. Ich wspólną spontaniczną chwilę przerwało nagłe wtargnięcie rodziców Draco — Lucjusza i Narcyzy. Blondyn gorączkowo odsunął się od Granger, krzyżując już przenikliwy wzrok ze swym ojcem. Pussy przez nowo przybyłe osoby zaczęła robić kółka w miejscu z emocji.

- Draconie? - odezwał się aż nad wyraz oficjalnie Lucjusz. - Co tu się dzieje? - dopytał spod zaciśniętych zębów.

Hermiona schowała się bardziej w kąt, czując gorszące spojrzenia na siebie szczególnie od starego Malfoya. Choć przemknęła jej przez chwilę myśl o wykorzystaniu Lucjusza do nowych akcji przeciwko Draco, to jednak nie odważyła się na ten ruch. Życie jej jeszcze miłe.

- Spotykam się z Hermioną Granger. - odpowiedział beztrosko Draco, nie przejmując się morderczym wzrokiem ojca. Za to matka z zainteresowaniem spoglądała na Hermionę.

- To jakiś żart, prawda? - Lucjusz zaśmiał się kpiąco. - Co ty miałbyś robić z tą szlamą?!

- Lucjusz. - Narcyza nerwowo złapała za rękaw marynarki męża. Może i wybór ich syna nie był zachwycający, ale tę decyzję należałoby uszanować.

Draco ścisnął szczęką i wyprostowując się dumnie, powiedział:

- To nie żadna szlama, tylko Hermiona ojcze. Ma imię. I nie życzę sobie, abyś używała takich wyrazów w kierunku kobiety, którą pokochałem w parę dni.

Hermiona natychmiastowo uniosła głowę na Draco, nie dowierzając temu, co usłyszała. Oczy jej się rozjaśniły, a po ciele przemknął przyjemny dreszcz. Draco Malfoy pierwszy raz w życiu przyznał, że kogoś kocha. I przyznał miłość właśnie jej. Nie mogła oszukiwać samej siebie, że owo wyznanie nie zrobiło na niej ogromnego wrażenia. Była szczerze wzruszona.

Draco, choć stał w bojowej postawie, to od środka trząsł się okrutnie. Nie miał pojęcia, skąd mu się nagle wzięło na takie wyznanie, ale nieprzyjemne zachowanie ojca wobec Hermiony skutecznie zaćmiło mu mózg i chciał stanąć w jej obronie. I przy okazji zyskać parę punktów jej serduszka przed nadchodzącym balem. Tak, o tym też pomyślał. Nie od razu, ale pomyślał.

- Pokochałeś? - Lucjusz prychnął z pogardą. - To, że ktoś pakuje ci się do łóżka Draconie nie oznacza od razu miłości.

I teraz to Hermionę niesamowicie rozzłościł Lucjusz Malfoy. Wygięła mocno brwi w dół z gniewu i miała odezwać się już w swojej własnej obronie, kiedy Pussy porywiście przetoczyła się w stronę idealnie wypastowanych butów Lucjusza i dosłownie przejechała mu po nich swoim futerkiem, zostawiając za sobą tradycyjne ślady swojej obecności.

Pan Malfoy miał całkowicie przemoczone buty.

Lucjusz stał w miejscu zastygnięty, nie mogąc nawet spojrzeć po spustoszeniu, które zasiała Pussy. Narcyza spojrzała się w stronę różowego stworzenia, które aktualnie jeździło w przód i tył lekko popiskując z radości. Naniosła lekki uśmiech na twarz ukryty przed spojrzeniem męża.

Hermiona schowała się po prostu jak najbardziej w tył, aby tłumić wybuch śmiechu, kiedy Draco oglądał coraz mocniej czerwieniącą się twarz ojca. Nie miał zamiaru ukrywać swojego zadowolenia.

- A to Pussy. Nasza córeczka. - oznajmił radośnie Blondyn. - Chciała najwyraźniej poznać dziadka.

Beztroski komentarz Draco rozładował na tyle sytuację, że nawet Narcyza zdobyła się na lekki śmiech, a Hermiona z tyłu już nie wytrzymując, parsknęła sromotnie. Lucjusz dalej stał, nie poruszywszy się nawet o milimetr.

Do sypialni znienacka przyszedł Theodore Nott.

- Wybacz Draco, ale wołałem cię przez całe mieszkanie, aż nie zawędrowałem tutaj... - urwał, kiedy obejrzał się na Lucjusza i Narcyzę. - O, witam państwa Malfoy. Jak nastroje?

- Wyjątkowo dobre. - odparła uśmiechnięta Narcyza. Lucjusz powoli przekręcił głowę w jej kierunku z doprawdy złowrogim spojrzeniem.

- Chyba nie dla pana Malfoya, sądząc po minie. - roześmiał się pogodnie Nott i odwrócił od rodziców Draco. Nie zdążył już spostrzec morderczych iskier, które posyłał mu Lucjusz.

- Chodź mała, idziemy na spacer. - zwrócił się wesoło do Pussy, która dała mu zapiąć sobie smycz. Nott chwilę na nią popatrzył z szerokim uśmiechem aż ponownie nie uniósł spojrzenia na państwa Malfoy. - Prawda, że urocza? Ma tylko czasami problem... Z zaznaczaniem terenu. - podrapał się po głowie.

- Czyżby? - zapytał Lucjusz na tyle głośno i wściekle, że Nott postanowił już więcej się nie odezwać. Z pewnością ten dzień nie należał do ojca Draco.

Kierując się ku drzwiom wyjściowym, Theodore jeszcze pociągnął nosem, kiedy znalazł się blisko państwa Malfoy.

- Ach chyba rozumiem skąd ta niezadowolona mina panie Malfoy. Czy pan przypadkiem nie wdepnął w odchody trolla?

Lucjusz w sekundę odwrócił głowę w stronę Notta, któremu mina zrzedła na miejscu.

- Wyjdź. - wycedził przez zęby. - I nie pokazuj mi się na oczy.

Theodore rozumiejąc, że nie można pchać się do paszczy lwa, a raczej gada, usunął się z sypialni z Pussy na smyczy.

Dopiero teraz wszelkie emocje napływały do Lucjusza, bo zaczął brać większe hausty powietrza.

- Draco w tej chwili przyprowadź tu skrzata. - nakazał chłodno.

- Ale ja nie mam skrzata. - odrzekł Blondyn.

- To sprowadź tu jakiegoś! - krzyknął niemiłosiernie. - Nie ruszę się stąd, dopóki nie zostanę oczyszczony z tych... Z tych... - zmarszczył nosem, wręcz wypluwając z siebie kolejne słowa. - Puffkowych pomyj!

Hermiona miała nieodpartą ochotę stać w swoim kącie i obserwować wzburzonego jak nigdy Lucjusza Malfoya z nasikanymi butami. Ten widok był wybitny. Lecz jej dobre serce i wszelkie współczucie nie pozwoliło jej na to.

- Wyczyszczę to panie Malfoy. - Hermiona podeszła do mężczyzny z wyciągniętą różdżką. - I przepraszam za Pussy. Nie miała złych intencji.

Lucjusz prychnął z pogardą, ale pozwolił sobie oczyszczać różdżką wszelkie zabrudzenia. Draco wtedy złapał kontakt wzrokowy z matką, która uśmiechała się do niego w nadzwyczaj tajemniczy sposób.

Jak stracić czarodzieja w 10 dni || DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz