IV

688 56 208
                                    


Draco wszedł do swojego gabinetu i rzucił okiem na stos papierów leżących na jego biurku. Już wiedział, że będzie to pracowity dzień. Westchnął i zaczął przeglądać wszystkie dokumenty, którymi tego dnia miał się zająć.

Zastanawiał się również, jaki gest powinien wykonać do Hermiony. Nie mógł przecież tracić czasu. Wiedział, że musi być szalenie romantyczny, co było dla niego nie lada wyzwaniem, bo zazwyczaj nie musiał się tak starać. Ale zazwyczaj też nie zależało mu, żeby ktokolwiek się w nim zakochał.

- Co tam, kumplu? – W gabinecie pojawił się Zabini, który miał najwyraźniej wyśmienity humor, za nim wkroczył Teodor Nott.

- Hm? – Mruknął blondyn, podnosząc wzrok znad papierów.

- Męczysz się z raportami? – Zapytał Nott, przysiadając na skraju biurka.

- Jest ich zatrważająco dużo – stwierdził Draco.

- A jak tam sprawy sercowe? – Blaise jednoznacznie poruszył brwiami.

- Świetnie – rzucił krótko Blondyn.

- Jakie sprawy, o czym ja nie wiem? - Zainteresował się Teo.

- Nasz playboy założył się ze mną i z Pansy, że rozkocha w sobie Hermionę Granger w ciągu dziesięciu dni – wyjaśnił Zabini.

- Hermionę Granger?! Tę z Gryffindoru, która tak bardzo go nienawidziła? – Zapytał z niedowierzaniem Nott.

- A znasz jakąś inną Granger? – Zirytował się Draco.

- Jak ty masz zamiar tego dokonać?

- Jestem na bardzo dobrej drodze.

- Żeby się w tobie zakochała, to chyba musiałbyś ją uwodzić w bibliotece – Zaśmiał się Teo.

- Nott! – Blondyn zerwał się na równe nogi. – Jesteś geniuszem!

Draco był zły na siebie, że sam na to nie wpadł. Przecież Hermiona najbardziej na świecie kochała książki. W pierwszej kolejności powinien zabrać ją do biblioteki.

Prędko napisał list piórem, który zaraz doczepił do nóżki sowy odpoczywającej u niego w biurze na wieszaku. Założył ręce na biodra i z uśmiechem obserwował odlatującego ptaka, wzdłuż bezchmurnego nieba.


Czekał na Hermionę przed umówionym miejscem, dzierżąc w dłoni żółtą różę, która zdaniem Draco idealnie pasowała do złocistego kolorytu skóry dziewczyny.

Przekręcał kwiatem raz po raz w dłoni, nie wierząc w samego siebie, że wydobył się na taki romantyzm dla tej Granger, ale cóż. Czego nie robi się dla zakładu?

Zauważył ją z daleka biegnącą w dosyć uroczej sukience, musiał to przyznać. Przyozdobił na twarz swój firmowy szelmowski uśmiech i nim Hermiona zdążyła podejść, wyciągnął ku niej rękę z różą.

- Dla pięknej dziewczyny równie piękny kwiat - powiedział aksamitnym głosem, a Hermiona uniosła jedną brew do góry w zastanowieniu. Cholera, chyba nie zrobił czegoś złego?

- Dziękuję - odpowiedziała ze słyszalną rezerwą i przyjęła podarunek. - Co ci się stało Draco, że chciałeś się spotkać akurat tu? - Hermiona spojrzała jednoznacznie na budynek za nimi, który był biblioteką.

- Pomyślałem, że ci się tu spodoba - odparł z szerokim uśmiechem.

Hermiona zlustrowała go wymownie wzrokiem, ale nic nie komentując, weszła do środka, a za nią Draco. Przemierzała wszystkie regały biblioteczne, oglądając dokładnie pozycje książkowe. Blondyn coraz mocniej się uśmiechał na widok wpełzającego zadowolenia na twarz Hermiony, uznając, iż był to świetny pomysł.

Jak stracić czarodzieja w 10 dni || DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz