XV

515 37 94
                                    

Theodore Nott stojąc nieopodal Hogsmeade z Pussy na smyczy oczekiwał nadejścia Luny Lovegood. Jego serdeczny przyjaciel Draco oznajmił mu, że Theo musi zająć się jak to nazwał Malfoy „różowym niedorozwojem", bo on zabiera Granger na wycieczkę miłości. Cokolwiek to oznacza.

Theodore miał się dzisiaj wymienić opieką nad Pussy po raz pierwszy i po części zastanawiał się jak w dzisiejszych czasach wyglądała Luna Lovegood. Zapamiętał Krukonkę jako dziewczynę niezwykle dziwaczną, ale z oryginalną charyzmą. Nigdy się głośno do tego nie przyznał, że zwracał czasami na nią uwagę w szkole. Lovegood należała do armii Pottera, a on był w obowiązku trzymać ze swoimi.

Odetchnął z ulgą, że te czasy przeminęły.

Pussy radośnie toczyła się w jedną i drugą stronę po pokrytej rosą trawie, czyszcząc sobie przy okazji w ten sposób futerko. Theo wiedząc, że nikt go nie widzi, pozwolił sobie na szeroki uśmiech wywołany uroczym stworzeniem.

- Słodka jest, prawda? - przyjemny głos Luny Lovegood wyrwał go ze wszelkiej beztroski. Nieznacznie zachwiał ciałem przez niespodziewany strach i wyprostował dumnie sylwetkę, zdejmując z siebie uśmiech.

- Nie wiem, ja tylko miałem ją przekazać. - odparł beznamiętnie, obserwując, jak Luna podchodzi do stworzonka, zaczynając go czule głaskać. Coś przyjemnego zawdzięczało mu w środku na ten widok.

- Wiesz, dlaczego ona lubi się tak toczyć? - zapytała znienacka, unosząc na niego swe jasne łagodne oczy. Przełknął głośno gulę w gardle.

- Bo jest nienormalnym puffkiem?

Luna uroczo zachichotała.

- Nie, bo w ten sposób najłatwiej jej wyrazić emocje. Na przykład teraz widać, że jest wesoła. Pewnie cię lubi.

Theo wzruszył obojętnie ramionami, chociaż miał ochotę uśmiechnąć się po wsze czasy.

- No cóż, odkrywcze. - podał szybko smycz do dłoni Luny, uważając, aby nie dotknąć jej skóry przypadkiem. - To skoro formalności mamy za sobą, mogę się zbierać.

Luna spojrzała z powrotem na puffka, a Theodore był jej za to wdzięczny. Nie mogła dostrzec jego malujących się rumieńców na twarzy.

Zawiązała sobie wokół dłoni linę trzymającą Pussy. Theodore wiedząc, że wszelka konwersacja uległa końcowi, odwrócił się w drugą stronę i zaczął iść przed siebie. Luna się za nim obejrzała.

- Może pójdziemy z tobą? - zapytała, wywołując natychmiastowe odwrócenie się Notta w jej stronę.

- Miałyście iść na spacer. - zauważył.

- W każdą stronę można spacerować. - Luna uśmiechnęła się beztrosko i nie czekając na zgodę Theo, po prostu podeszła do niego i stanęła praktycznie ramię w ramię z nim.

Nott nic się nie odezwał, tylko zaczął kroczyć przed siebie, a u jego boku Luna z Pussy. Nie umiał tylko pojąć, dlaczego na ciężkiego Merlina tak łatwo się rumieni...

Blaise Zabini miał dzisiejszego dnia masę roboty dzięki swojemu odwiecznemu koledze Malfoyowi. Blondyn wpadł z rana do biura, oznajmiając, że przekazuje mu wszelkie obowiązki, bo on musi jechać na weekend z Granger, aby roztopić jej wariackie serce.

I chociaż Blaise'owi średnio odpowiadało siedzenie po godzinach w piątkowy wieczór, tak był zadowolony w środku, że sprawy jego przyjaciela idą ku dobrym torom. Nie dla Blaise'a, ale niech będzie.

Do biura jak burza wpadła mu Ginny Weasley, mając przy tym mocno rozmierzwione rude włosy. Zabiniego kąciki ust poszybowały w górę, przypomniawszy sobie podobny widok w nieco innych okolicznościach.

Jak stracić czarodzieja w 10 dni || DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz