— Wyspałeś się?
Dante zmarszczył brwi, próbując przypomnieć sobie, czy budził się w nocy. W prawdzie śniły mu się koszmary, których nie potrafił przerwać pomimo starań. Przebudził się dopiero nad ranem. Czuł się, jakby przez całą noc chodził po Roseville zamiast spać.
— Nie — odparł po chwili.
Mężczyzna zaciskający opaskę na jego bicepsie zatrzymał się na moment, żeby spojrzeć w jego oczy.
— Znowu masz koszmary?
Redfield prychnął.
— Zupełnie jakbym przestał je mieć.
Doktor Lee poprawił przyduże rękawiczki, a następnie sięgnął po środek do dezynfekcji. Spryskał nim obficie zgięcie łokcia chłopaka i przetarł skórę wacikiem.
— Ale nie podjadałeś kebabów w nocy? — Zaśmiał się lekko pod nosem.
— Nie.
Sięgnął po strzykawkę z igłą, którą przygotował sobie chwilę wcześniej.
— I nie mdlejesz na widok krwi?
Dante pokręcił głową i zacisnął pięść kilka razy, aby jego żyły się uwidoczniły. Doktor Lee przyjrzał się im, dusząc w sobie chęć, aby je skomplementować. Wybrał tę, na której najlepiej będzie mu się pracowało.
Siedzący na kanapie Aiden machnął ręką z drugiego końca pomieszczenia.
— Ja mdleję na widok igieł.
Mężczyzna posłał mu uśmiech.
— To nie patrz.
Wkłuł się w skórę Dantego i pobrał wystarczającą ilość krwi. Prince spojrzał na to z obrzydzeniem, po czym odwrócił głowę, czując, że ciężej mu się oddycha. Stukał nerwowo palcami w kolano.
Doktor Lee przetarł skórę Redfielda gazą i złapał się na tym, że miał zamiar przykleić ją za pomocą taśmy. Po wkłuciu nie było już śladu. Zamieszał próbkę w probówce i przyjrzał się jej pod światłem. W tym samym momencie drzwi do piwnicy otworzyły się, a Dennis wszedł do pomieszczenia pewnym krokiem.
— Doskonałe wyczucie — skomentował Lee.
Dante wstał z krzesła, ustępując miejsca mężczyźnie, a on bez oporów je zajął. Naniósł kroplę krwi na szkiełko, które wsunął pod mikroskop stojący obok komputera. Obraz z niego pojawił się na monitorze. Zaciekawiony Aiden wstał z kanapy i stanął obok Dantego oraz Dennisa, którzy ze skrzyżowanymi na piersiach ramionami przyglądali się poczynaniom naukowca.
— To chore, że macie tutaj taki sprzęt za kilkaset dolarów — stwierdził szatyn, przestępując z nogi na nogę. — I to wszystko tylko po to, żeby zbadać sobie krew raz w miesiącu.
— Próbka jego krwi nie może opuścić tego domu — wyjaśnił doktor Lee, przykładając oko do okularu. Starannie dostosował ustawienia mikroskopu. — Zwłaszcza teraz, kiedy nie wiadomo, czy dotrę z nią do laboratorium.
Mężczyzna zamilkł i skupił się na oglądaniu próbki. W międzyczasie porównywał ją z wynikami poprzednich badań, na drugim ekranie. Wydał z siebie niezadowolony pomruk. Bełkotał pod nosem coś niezrozumiałego i zapisywał myśli w notatniku.
— Coś jest nie tak? — zapytał Dennis, skacząc wzrokiem pomiędzy doktorem a ekranem. Gdyby rozumiał, co się na nim działo, nie potrzebowaliby pomocy zaprzyjaźnionego i wtajemniczonego naukowca. Zajmował się nim po powrocie z misji, kiedy wszyscy próbowali zrozumieć, co Hans Morris z nim zrobił.
CZYTASZ
Bez wyjścia [Redfield #2]
Science FictionREDFIELD #2 Po tym jak Dante Redfield przeżywa traumatyczną konfrontację, postanawia odciąć się od swoich przyjaciół. Żyje w ciągłym lęku przed samym sobą i ma świadomość, że nikt nie jest bezpieczny w jego towarzystwie. Zmartwiony jego milczeniem A...