🦋 ROZDZIAŁ XIII 🦋

95 11 2
                                    

Erin nie mogła pozbyć się uczucia, że jest obserwowana.

Rozejrzała się ostrożnie w poszukiwaniu ciekawskich spojrzeń, kiedy czerwone audi Dantego podjechało pod galerię handlową w Roseville. Kilka osób obejrzało się za autem, po czym wrócili do swoich żyć. Nikt raczej nie spoglądał bezpośrednio w jej kierunku.

Z wnętrza samochodu dobiegał jeden z jej ulubionych metalowych kawałków, na co od razu się uśmiechnęła. Nie była pewna czy chłopak włączył tę piosenkę specjalnie, czy po prostu się mu spodobała, gdy ostatnio ją puszczała i dodał ją do własnej playlisty. W obu przypadkach się cieszyła.

Chociaż do rozpoczęcia roku szkolnego został niecały miesiąc, Freeman lubiła za wczasu się przygotować. W swojej płóciennej torbie schowała nowiutkie zeszyty, zakreślacze i długopisy. Może i nie potrzebowała ich kupować, ponieważ te z poprzedniego roku jeszcze całkiem nieźle się sprawdzały, ale lubiła przygotowania do powrotu do szkoły. Za wczasu motywowało ją to do nauki.

Redfield otworzył drzwi, wyszedł z samochodu i obszedł go dookoła. Miał na sobie gładką, czarną koszulkę oraz spodnie ze srebrnymi łańcuchami zaczepionymi na szlufkach. Na jego szyi połyskiwał wisiorek, praktycznie w całości schowany za kołnierzykiem. Oczy ukrył za ciemnymi okularami. Dziewczyna nie potrafiła oderwać od niego wzroku, a uśmiech niekontrolowanie wypływał na jej twarz. Wyglądał niesamowicie.

Erin była pewna, że ma po prostu zamiar otworzyć jej drzwi — robił to dość często. Uśmiechnęła się jeszcze szerzej niż do tej pory, kiedy zamiast sięgnąć do klamki, położył dłoń na jej talii. Obrócił ją delikatnie, zamykając ich usta w namiętnym pocałunku i oparł ją o auto. Trwali tak przez chwilę, kompletnie nie przejmując się widownią. Kiedy się całowali, zapominali na moment o całym otaczającym ich świecie.

Dante zmarszczył brwi, odsuwając się nieznacznie od dziewczyny. Patrzyła na niego zamglonym spojrzeniem, a jej opuchnięte usta domagały się więcej pieszczot. Chłopak omiótł spojrzeniem dziedziniec przed galerią, szukając tego przeszywającego wzroku, który wiercił mu dziurę w czaszce. Zatrzymał się na prawie białej czuprynie jego byłego nauczyciela chemii, Mashalla Morrisa, który stał zaraz obok wejścia ze skrzyżowanymi na piersi ramionami.

— Dante? — Freeman próbowała dostrzec, z kim tak zaciekle walczy na spojrzenia. — W porządku?

Nie potrafił oderwać od niego wzroku. Coś w jego aparycji budziło w nim niepokój. Ludzie musieli omijać go, kiedy wychodzili z budynku. Mężczyzna po chwili uśmiechnął się i machnął do Redfielda, jakby dopiero zauważył jego obecność. Nastolatek uniósł rękę, odwzajemniając powitanie.

— Tak — wymamrotał, wracając spojrzeniem do szarych tęczówek. Uśmiechnął się i pocałował ją w czoło. — Kupiłem jajka i miks na babeczki. Nie wiedziałem, które lubisz najbardziej, więc wziąłem wszystkie.

— Cudownie — zaszczebiotała, klaszcząc w ekscytacji.

W drodze do jego domu Erin puściła dwie piosenki, które ostatnio odkryła i bardzo się jej podobały. Oboje uwielbiali, że mieli dokładnie ten sam gust muzyczny. Nigdy nie kłócili się dzięki temu o to, kto powinien zajmować się radiem, gdyż dzielili ze sobą większość piosenek. Jeśli któraś ze stron jakiejś nie znała, istniało duże prawdopodobieństwo, że i tak ostatecznie zacznie jej słuchać na co dzień.

Gdy weszli do mieszkania, drzwi były otwarte.

— Wróciłem — krzyknął chłopak w progu, chcąc zorientować się, kto znajdował się w środku. Kiedy wychodził godzinę wcześniej, w domu była Diana i dziadkowie.

Po pomieszczeniu rozległ się dźwięk zamykającej się lodówki.

— Siema — wymamrotała jego siostra z pełnymi ustami. W jednej dłoni trzymała nadgryzioną kanapkę i łyżkę, w drugiej z kolei kubełek z lodami ciasteczkowymi.

Bez wyjścia [Redfield #2]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz