Natalia nie zastanawiała się, dokąd idzie. Po prostu szła przed siebie, jak najdalej od Aleksa, od jego rodziców, domu, zdjęć, wspomnień... Chciała uciec od tego wszystkiego, ale jak miała to zrobić? Od sześciu lat próbowała. Bezskutecznie.
W pewnym momencie dostrzegła wąską ścieżkę między drzewami i nie zastanawiając się długo, skręciła w nią. Po kilkudziesięciu metrach przedzierania się przez porastające nieuczęszczaną ścieżkę jeżyny, wysokie paprocie i młode drzewka o ostrych gałęziach, znalazła się nad jeziorem, tuż przy chatce, którą ostatnio odwiedziła z Aleksem. Przez łzy ledwo rozpoznała to miejsce. Opadła bez sił na trawę i nie przejmując się tym, czy ktoś ją usłyszy, głośno zapłakała. Rozmowa z Aleksem przywołała wspomnienie najgorszego dnia jej życia. Dnia, w którym wszystko się skończyło.
Umówili się Mikołajem w centrum po zajęciach. Mieli iść do kina, a potem pochodzić trochę po Starym Mieście. Natalia dostrzegła go już z daleka, gdy szedł po chodniku po drugiej stronie jezdni. Trzymał telefon przy uchu, rozmawiał z kimś. Miał minę, jakby się z kimś kłócił. Zauważył ją, ich oczy się spotkały i Natalia rozpoznała w nich znajomą iskierkę radości, jednak nie uśmiechnął się jak zawsze na jej widok. Widać było, że rozmowa bardzo wytrąciła go z równowagi. W końcu doszedł do przejścia dla pieszych wszedł na pasy. I w tym właśnie momencie czas się zatrzymał. Natalia obserwowała wszystko z daleka niczym w zwolnionym tempie. Mikołaj z telefonem przy uchu wpatrzony wprost w nią. Samochód z dużą prędkością nadjeżdżający z jego lewej strony. Pisk opon. Jej krzyk. Głuchy trzask.
Rzuciła się biegiem w jego kierunku. Mikołaj leżał na ziemi, z rękami i nogami rozrzuconymi wokół ciała w nienaturalnych pozycjach. Z jego ust sączyła się strużka krwi. Wokół zebrało się kilku przechodniów, ktoś dzwonił po karetkę. Kierowca niebieskiego BMW nadal siedział w samochodzie.
Uklękła obok Mikołaja i dotknęła dłonią jego policzka.
- Mikołaj - zaszlochała. - Boże! Mikołaj, słyszysz mnie! Proszę!
Uniósł powieki, otworzył usta, próbował coś powiedzieć, ale z jego ust nie wydobył się żaden dźwięk. Jego klatka piersiowa z ledwością unosiła się przy każdej próbie złapania oddechu.
- Niech ktoś zadzwoni po karetkę - krzyknęła w kierunku tłumu gapiów. - Niech ktoś, coś zrobi. - Z jej głosu wyzierała rozpacz i błaganie. - Pomocy! Błagam!
Oddech Mikołaja stawał się coraz płytszy i coraz bardziej chrapliwy. Patrzył na nią szklistymi oczami, które już po chwili zaczęły zachodzić mgłą.
- Kocham cię. Słyszysz? Nie zostawiaj mnie! Nie dam rady bez ciebie. Słyszysz? Mikołaj! - mówiła przez łzy, głaszcząc go po głowie i ściskając za dłoń.
Jego powieki zaczęły opadać. Oddech się urywał. Zaczął tracić przytomność.
- Kocham cię, kocham cię - powtarzała w kółko Natalia. - Będzie dobrze, słyszysz? Trzymaj się. Wszystko będzie dobrze. Pogotowie już jedzie. Zostań ze mną. Zostań...
Jeszcze na chwilę z trudnością uniósł powieki i bezgłośnie poruszył ustami „Kocham cię", a potem znów zamknął oczy.
Natalii wydawało się, że klęczy tak całą wieczność. W końcu jednak usłyszała dźwięk syreny pogotowia, ale świadomość, że pomoc jest już blisko nie przyniosła jej ulgi. Strach ją paraliżował, sprawiał, że nie była w stanie zaczerpnąć powietrza.
Ratownicy odsunęli ją delikatnie i przystąpili do sprawdzania czynności życiowych.
- Mikołaj, proszę cię. Trzymaj się. Wszystko będzie dobrze. Wszystko będzie dobrze. Kocham cię. - Z jej ust ciągle płynęły słowa. Powtarzała je niczym mantrę, niczym zaklęcie, starając się zakląć rzeczywistość.
CZYTASZ
Niebo po burzy [Zakończony]
RomanceOd kilku lat Natalia żyje pogrążona w głębokim smutku. Próbuje go zagłuszyć jednorazowymi przygodami z mężczyznami, jednak nic nie jest w stanie odciągnąć jej uwagi od ogromnej tęsknoty za Mikołajem, chłopakiem, którego kiedyś kochała całym sercem...