Rozdział 13 - Maraton filmowy

460 12 3
                                    

Rano obudziłam się bez Adriena w łóżku. Nawet lepiej.

Ubrałam się w zwykłe dżinsy i bluzkę na ramiączka jak na mnie to nadzwyczajne.

Zeszłam do kuchni i na wyspie kuchennej zobaczyłam list chyba od Santana.

Przepraszam że się zostawiłem ale musiałem jechać do organizacji omówić pewne kwestie.

Adrien.

Dobrze że chociaż liścik zostawił.

Zjadłam śniadanie, skoro niema Adriena to zrobię sobie maraton filmowy. Dawno nie oglądałam filmów. A jak już to jakieś gówniane.

Zrobił sobie popcorn i usiadłam na kanapie. Włączyłam film " The breaking bed" (nwm czy tytuł filmu dobrze napisałam~).

Chyba usnęłam bo nagle oglądałam 11 odcinek a przed tem jak zasnęłam oglądałam 8 więc szybko cofnęłam sobie.

Ocknełam się, była już 19 a Adriena dalej niebyło nie żebym się martwiła o niego.

Postanowiłam się przebrać w piżamę, a moją piżamą była bielizna. Poszłam do salonu dalej oglądać serial.

Czy byłam w salonie w domu Santana?
Tak.
Czy w każdym momencie mógł wejść?
Tak.
Huj mnie to grzało.

Znowu zasnęłam ale już nie planowałam się budzić.

Ale jednak się obudziłam. Obudził mnie Adrien swoimi szybkimi i głośnymi ruchami.

Byłam szczelnie owinięta kocem więc niewidzil mojego prawie nagiego ciała. Nieprzejełam się tym ze niemam ubrań.

Wstałam na równe nogi. Zobaczyłam.. go w ranach na twarzy. Chciałam jak najszybciej mu pomóc.

-Boże co ci się stało!
wykrzyczałam z delikatnym podirytowaniem w głosie, że znowu się gdzieś szlajał.

Odkrzyknął mi.
-Niema co cię trzymać w niepewności.
widziałam że coś jest nie tak, po jego oczach.
-Poszedłem na wymianę broni. Mój przeciwnik powiadomił mnie że mam przyjechać bez żadnej ochrony.
czy on naprawdę jest taki głupi?

-I zapewne poszedłeś tam bez ochrony?
byłam już zirytowana na maksa, że był taki głupi.

-Zgadza się. Ale..
niedałam mu dokończyć.

-Żadne ale. Siadaj na kanapie, przeczyszczę ci twarz.

Usiadł, posłuchał się mnie. Łał.

Koc ograniczał moje ruchy, więc zrzuciłam go z siebie zapomniając że nic prawie nic nie mam pod spodem. Huj.

Wzięłam apteczkę i siadłam obok niego ale było mi niewygodnie więc siadłam na nim okrakiem. Niemiałam innego wyjścia. Czułam że wypala mi dziurę w piersiach. Chyba zauważył że ja widzę jego wzrok. Więc przeniósł go na mnie.

Byłam skupiona optezaniem ran więc nie skupiałam jakiejś większej uwagi na jego wzroku. Ale jednak patrzył niena mnie. Jestem ciekawa co podziwia.

-No i co się tak patrzysz.
powiedziałam z kpiną w głosie raczej dało się to usłyszeć.

-Podziwiam cię Hailie Monet.
nienawidzę go za to że mówi do mnie po imieniu i nazwisku. Niewystarczy tylko imię?

Ciężko prychnęłam pod nosem.

-No chyba że niechcesz żebym cię podziwiał.
pierdolony mnie z siebie zrzucił.

-Ejej nieskończyłam jeszcze.
wkurwił mnie ten szympans.

-Niemusisz.

-AHA?!
jebany, obraziłam się na niego

-To po jakiego huja zaczęłam?!

-Nie prosiłem cię o nic.
słyszałam jego kpiarski głos.

-Skoro tak się bawisz.
poszłam do mojej garderoby. Musiałam wybrać moją najseksowniejsza bieliznę jaka miałam.

Była to taki czerwony kaplet z biustonoszem i majtkami.

Zeszłam do salony. Siedział tam skubany. Widziałam jak się przygląda.

-Chyba muszę przyjrzeć się twojej szafie. Widzę że ma wiele tajemnic.
oj wiele.

-Oj zdziwiłbyś się.
siadłam na kanapie obok Adriena.

Oglądamy jakiś serial?
i tak niema nic do roboty więc czemu by nie?

-Możemy.
kurwa, posadził mnie na swoich kolanach. Byłam w szoku.

-Wiem że wolałbyś być bez spodni, ale musisz wytrzymać.
haha tylko podkręcałam atmosferkę.

-Yhm.. a jak długo?
spodziewałam się że zapyta o to.

-Po mojej śmierci. Czyli nigdy.
zdążyłam już owinąć go sobie wokół palca.

-Bardzo śmieszne Hailie Monet.
doprowadzi mnie zaraz do nerwicy kurwicy.

Poczułam na pośladkach wybrzuszenie. A jako że iż siedziałam na kolanach Santana to wiedziałam co to. Jego przyjaciel.

-Eh.. mógłbyś uspokoić swojego przyjaciela?
westchnęłam.

-Niestety w tej sytuacji jest niemożliwe.
widziałam jak się uśmiecha.

-W takim razie jestem suszona zejść z twoich kolan.
zaczęłam wstawać. Przyciągnął mnie do siebie i odkręciłam tak abym na niego patrzyła.

-Nigdzie nieidzesz.

-No chyba sobie żartujesz.
no chyba jednak nie żartował.

Skończyło się na tym że znowu siedziałam na nim okrakiem i... co i gówno całowaliśmy się. Było przyjemnie ale na samął myśl z kim się całuję mam ochotę zwrócić pokarm.

Oderwałam się od Adriena i wstałam. Chciałam już spać. Na odchodne żucialam mu ciche.

-Idę spać.
nie byłam w stanie wysmyślić czegoś sensownego.

-Dobranoc.
nie dziękuję.

Padłam na łóżko jak zabita. Szybko zasnęłam nawet nie poczułam jak Adreina się kładzie obok mnie. Może wogule się nie położył?


-----------------------------

Ocena------>

Miłego czytania😉


Rodzina Monet-kolacja z SantanemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz