Rozdział 11 - Żarty

502 11 4
                                    

Oni jeszcze o tym nie wiedzieli..

Chciałam dzisiaj jeszcze pójść na strzelnicę. Dawno tego nie robiłam, wypadało kiedyś pójść żebym niezapomniała jak się strzela.

Przebrałam się w wygodne leginsy i bluzę.

Nikt niewie że tu jestem. Przynajmniej mam chwilę spokoju.

Napoczatku zaczęłam od najmniejszej broni jaka tu była. Trochę mi się znudziło i wzięłam trochę większą.

Niezauważyłam gdy do pomieszczenia wszedli Vincent i Dylan.

Dylan zrobił mi zdjęcie. Co za szczyl ale przynajmniej mi je puźniej przesłał żebym sobie na ig wstawiła.

-Hailie.
długo niepotrzebowałam zaczajać że ktoś tu jest. Napoczątku miałam zawał ale gdy zobaczyłam moich braci uspokoiłam się.

-Co chcecie?
byłam podekscytowana że mogłam w ten sposób wywalić swoje złości.

-Zrobiłam ci zdjęcie, niebądz zła. Prześlę ci je puźniej.
się obsrał trochę.

-Droga Hailie chcesz mi wyjaśnij co znaczy to zdjęcie.
pokazał to co Santan opublikował.

-Jasne. Tylko zobaczę jak mi poszło.
wskazałam na tarczę do której strzelałam.

Kliknęłam przycisk i tarcza do mnie przyjechała. Poszło mi zadowalająco wyśmienicie. Następnym razem muszę przyleić tu zdjęcie Santana.

Po oględzinach jak mi poszło zdjęłam słuchawki i odłożyłam je na miejsce. Broń też. Tarczę zostawiłam bo nie wiedziałam co dokładnie mam z nią zrobić.

-Dobra Vinc, już skończyłam możemy iść pogadać.
taaa chociaż w tym będę szczera. Bo niezamierzałam kryć Santana, za to co mi zrobił chyba śni.

-Choćmy do mojego gabinetu.
no czemu tam.

Poszliśmy do gabinetu Vinca. Usiadłam na fotelu naprzeciwko jego biurka. A on usiadł za biurkiem naprzeciwko mnie.

-Jak to tam było droga Hailie?
widziałam jego ekscytację. Może wiedział że Adrien chciał mi coś zrobić? No nie wiem.

-No to było tak że wstawiłam zdjęcie na ig że jestem gotową na wszystko i on skomentował że coś tam, dokładnie nie pamiętam. Szczerze wogóle mnie to niezaniepokoiło, żyłami tak jak wcześniej na luziee. I jak wiesz puźniej udałam się do galeri oczewiście w torebce miałam broń i kominiarkę wrazie czego. No weszłam do sklepu wybrałam sobie parę sukienek I bluzkę i poszłam do przymierzalnie sobie zmierzyć jak normalny człowiek. I jak już byłam w tej przymierzalni to przyszło mi powiadomienie od nieznanego numeru że mam piękne ciało, podejrzewałam że to było od Santana. To już sam był absurd że jakmiś cudem mnie widział tam. Ale dobra ubrałam się szybko i odwiesiłam ubrania które wcześniej wybrałam. Wyszłam z galeri i wsiadłam do samochodu. Niechciałam robić przypału pod galerią więc odjechałam trochę dalej w las. Zatrzymałam się na poboczu tak wiem że mogłam odrazu wracać do domu ale chciałam zobaczyć ten cyrk. I też wiedziałam że mam przewagę w umiejętnościach strzelania więc wygraną miałam w kieszeni. Niechciałam pierwsza oddać strzału że względu na moje bezpieczeństwo i odbiło by to się w organizacji więc czekałam, mierzyliśmy sobie z broni. Ja miałam odbezpieczoną wrazie czego i kominiarkę założona nie wiem po co. On pierwszy oddał strzał dosłownie obok mnie. To był znak dla ręczy jego przydupasów. Wszystkich ich wystrzelałam, jak dla mnie to bułka z masłem. Adien był w szoku gdzieś zgubił po drodze swoją broń. Był bezbronny więc mogłam go w każdej chwili go zabić. Ale on się wycofał i odjechał zresztą ja też odjechałam.

Wyśpiewałam wszystko co miałam. Vinc chyba był w szoku jak dobrze mi poszło.

-Dobrze Hailie, napewn to wyjaśnię z Adrienem i członkami organizacji. Być może, że będzie kolacja z nimi i wtedy to wyjaśnimy. Ty też tam musisz być.
znowu jakąś kolacja, mam już ich dość.

Rodzina Monet-kolacja z SantanemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz