Rozdział 2 - Balkon

837 16 1
                                    

Dojechaliśmy do domu. Wyszłam z samochodu jak opażona. Na nikogo nieczekałam żeby się jeszcze bardziej nie wkurzyć.

Weszłam do pokoju i odrazu za sobą zamknęłam drzwi. Chyba wiedzieli żeby mne nie denerwować szło mi to na rękę bo niechcialm z nikim rozmawiać a tymbardziej z Santaniem.

Zrobiło mi się jakoś duszno otworzyłam okno balokownowe na oścież, ale było to za mało dlatego rozpiełam koszule co do jednego guzika, wzięłam ze sobą e-peta i wyszłam na balkon. Odrazu mi się lepiej zrobiło. Oparłam ręce o barierki i wciągnęłam smakowe powietrze. Patrzyłam przed siebie myślałam o Santanie. Niezwróciłam uwagi gdy drzwi od mojego pokoju się otworzyły. Szedł w moim kierunku nikt inny niż Adrien Santan. Wyrwałam się z namysłu gdy powoli zaczął iść w moim kierunku. Odwróciłam się do niego i oparłam się plecami o barierkę wyglądało to miej więcej tak:

 Odwróciłam się do niego i oparłam się plecami o barierkę wyglądało to miej więcej tak:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Tylko miałam w dłoni peta i patrzyłam na Adriena.

Nawet niezwróciłam uwagi że mam rozpięta koszule. Olałam to być może dlatego żeby udawać niedostępną? Tak to był strzał w dziesiątkę.

Powoli wszedł na balkon w tym czasie puściłam dym z ust.

-Co cię do mne sprowadza?-
Zaśmiałam się pod nosem. Widziałam jak się patrzy już nie zakryty koszulą czarny stanik co za oblech. Patrzyłam na niego z irytacją i mocny wkurwem.

-Chcę abyś się do mne przeprowadziła.-
Wkoncu dostał się na rozmowę.

-Kiedy mam się zjawić?-
O kurwa Dylan stał w drzwiach, Santan chyba wyczuł że coś tu niegra.

-KURWA HAILIE!?-
A się wkurwił pewnie będę miała kazanie że tak niewolno że to tamto. Szczerze miałam wyjebane.

-Niemój problem ze tu wparował akurat W TYM momencie gdzie miałam rozpiętą koszule!-
Mówiąc ,,W TYM'' wskazałam na Adriena.

Dylanowi już para z uszu wylatywała. Poczułam że mi coś leci ciepłego po nogach.

-Japierdole.-
Przeklnełam pod nosem ale chyba usłyszeli. Udałam się ja najszybciej do łazienki. Zostawiając Dylana i Adriena sam na sam. Byłam pewna że się pozabijają. Szczerze liczyłam na to niestety tak się nie stało.

-Gdzie byłaś.-
Spytał ten przygłup (Dylan)

-W łazience.-myślałam w głowie jak go jeszcze bardziej sprowokować.

-Po co?.-a co książke piszesz?
-Jakbyś chciał wiedzieć to zaczął mi się okres. Mogłam ci to nagrać jeszcze jak zakładam tampona. Sory niepomyślałam.

Jakbyście widzieli ich miny. Niemogłam wytrzymać że śmiechu.

Adrien jeszcze niewie co go czeka jak z nim zamieszkam. Jeszcze powie że żąda rozwód przez moje humorki.

Dylan wyszedł bez słowa niemogłam się powstrzymać że śmiechu naprawdę.

-No nie źle, perełko.

-To tylko początek moich humorków przy tobie. Jeszcze nie wiesz co cię czeka.-
Jebłam znowu śmiechem. Kurwa przeciekłam prze to śmianie. Muszę go stąd wypędzić.

-Dobra, możesz wyjść?-
Musiałam go jak najszybciej wypędzić no bo co miałam innego zrobić.

-Już idę.-
Chyba wiedział żeby niestawiać mi oporu przynajmniej tyle.

Na spokojnie zmieniłam tampona i przebrałam się w liliowy dres niemiałam stanika pod spodem bo już była noc a ja w nim nie śpię.

Poszłam do kuchni gdzie byli wszyscy. Myślałam że Adrien jest jeszcze ale go niebyło to dobrze bo mogłam pójść spać.

-----------------------------
Miłego czytania😉

Rodzina Monet-kolacja z SantanemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz