𝐨𝐨𝟓. 𝐓𝐇𝐄 𝐂𝐎𝐋𝐄 𝐄𝐅𝐅𝐄𝐂𝐓

449 25 10
                                    




       CASEY nie wiele pamiętała z podróży do domu. jedynie to, że zleciała jej o wiele szybciej i była o niebo przyjemniejsza niż, gdy jechała nad jezioro. co jakiś czas zagadywała cole'a oraz chłopaka obok niej — dowiedziała się, że miał na imię richie. obydwoje wydawali jej się przezabawni.

z resztą obydwoje śmiali się prawie ze wszystkiego co mówiła. pierwszy raz w życiu ktoś oprócz alexa śmiał się z jej żartów. do tego było to aż dwóch chłopaków, w tym sam cole walter. czuła się w tamtej chwili wyjątkowo.

— o, to tutaj! — powiedziała do danny'ego, gdy zobaczyła dobrze znaną jej ulicę. — możesz mnie tu gdzieś wysadzić, dotrę stąd sama do domu.

— w takim stanie cię samej nie zostawię gdzieś pół kilometra od domu — powiedział blondyn, a ich spojrzenia się skrzyżowały.

uśmiechnęła się do niego radośnie, jakie to było urocze z jego strony. czemu wcześniej nie widziała, że cole walter potrafi być taki kochany? w tym stanie zupełnie wyleciało jej z głowy jak potraktował ją jeszcze parę godzin temu. przecież miała go zacząć ignorować.

casey podała swój adres. co prawda nie powinna od tak mówić gdzie mieszka, ale to przecież byli jej przyjaciele. przynajmniej tak ich nieco jej upity umysł postrzegał. na trzeźwo by na pewno tego nie zrobiła.

gdy wysiadła z samochodu, cole i richie wysiedli wraz z nią. w tym samym momencie objeli ją ramieniem. poczuła jak serce zabiło jej mocniej w piersi. jeszcze nigdy nie została odprowadzona do drzwi domu przez innego chłopaka. a teraz znalazło się dwóch chętnych.

— dam radę sam sobie z nią poradzić. nie jest aż tak pijana — powiedział cole.

na jego słowa richie puścił ją, mówiąc ciche "spoko". następnie wszedł z powrotem do pojazdu, zostawiając dwójkę samą. cole nieco poluźnił uścisk i poszedł przed siebie, prowadząc casey.

ta jednak zmarszczyła nos, odsuwając się od blondyna. co on sobie myślał, była w takim stanie co on. wypiła z resztą o wiele mniej alkoholu, przy czym nie mieszała piwa z shotami!

— jestem prawie, że trzeźwa — skłamała i skrzyżowała ręce na piersi. — dałabym sobie radę poradzić sama z sobą! — gdy chciała ruszyć się sama przed siebie, prawie potknęła się o własne nogi.

— a później mam patrzeć jak lecisz na twarzyczkę? wolałbym nie — powiedział i ponownie objął ją ramieniem prowadząc do domu.

w odpowiedzi wytknęła język w jego stronę. na co ten tylko przewrócił teatralnie oczami. bez słowa zaprowadził ją do domku. gdy casey krzyknęła "cześć" odpowiedziała jej cisza. oznaczało to, że jej mama nie wróciła jeszcze z pracy. czyli byli sami.

— dzięki — powiedziała i odeszła od chłopaka. cały czas musiała się starać, by utrzymać równowagę. — uratowałeś mnie dzisiaj — dodała i założyła pasmo włosów za ucho.

— casey green umie dziękować, a to nowość — powiedział i cicho zaśmiał się pod nosem, nie odrywając spojrzenia od blondynki.

nastolatka teatralnie przewróciła oczami, krzyżując ręce na piersi. przecież potrafiła dziękować, tylko nie zamierzała robić tego za coś co tego nie wymagało. z resztą to była pierwsza taka sytuacja z cole'm, gdzie powinna była to zrobić.

— oddam ci twoją bluzkę, skoro to jesteś — powiedziała i spróbowała pobiec po schodach. jednak w połowie drogi do pokoju przewróciła się. cholerny alkohol.

cole powoli ruszył za nią. chwilę później znaleźli się w niewielkim pomieszczeniu, który należał do niej. ustał na chwilę drzwiach, by rozejrzeć się po jej pokoju. następnie, gdy casey rzuciła w niego t-shirtem — wszedł do środka.

wziął w dłonie jedną z ramek, na którem widniało zdjęcie ich dwójki wraz z alexem, gdy byli dzieciakami. kąciki jego ust delikatnie powędrowały do góry na ten widok. nie spodziewał się, że casey będzie miała w pokoju jego zdjęcie i to jeszcze tak stare.

blondynka widząc chłopaka zmarszczyła nos. czuła się głupio z faktem, że cole był w jej pokoju. raczej nie przyprowadzała tutaj zbyt wielu chłopaków. jedyny, który przebywał s nim był alex. gdyby była trzeźwa na pewno czułaby się nie komfortowo.

— stare zdjęcie, miałam je wyrzucić, ale mam do niego sentyment — powiedziała i podeszła do blondyna, wyciągając z jego dłoni obramowaną fotografię. postawiła ją z powrotem na miejsce.

gdy casey miała już wyjść z pokoju, cole położył jej dłoń na ramieniu.

— w sumie to jestem ciekaw jakie wyzwanie chciałaś mi dać. co siedziało w twojej głowie casey green?

jego pytanie sprawiło, że osłupiała. jej wyzwania były tandetne. gdy nieco wytrzeźwiała dotarło to do niej. mówiąc, że chciała by wykąpał się w jeziorze tylko by się przed nim ośmieszyła.

— nie ważne i tak tego nie zrobisz.

— skąd ta pewność? — zapytał i podniósł lewą brew do góry.

bo nie ma w domu jeziora?

teraz już wiedziała, że będzie musiała wymyślić coś na szybko. a ona była kiepska w wymyślaniu zadań. casey przeklnęła jego ciekawość. czego on od niej chciał?

i nagle wpadła na genialny pomysł. przynajmniej przez alkohol w jej organizmie tak uważała. ponieważ trzeźwa nigdy nie wypowiedziałaby tych słów do niego:

— żebyś mnie pocałował.

cholera, mogła to przemyśleć. nawet pijana pożałowała tych słów. zaczęła przeklinać na siebie w duchu. przestała już nawet patrzeć na cole'a. nie chciała widzieć tego jak zaczyna się z niej śmiać.

jednak on zrobił rzecz, której się nie spodziewała. dotknął opuszkami palców jej podbródka, następnie podniósł do góry i złączył ich wargi.

casey była w takim szoku, że dopiero po chwili odwzajemniła pocałunek. słyszała dźwięk bicia własnego serca. miała wrażenie, że zaraz wypadnie jej ono z klatki piersiowej.

jednak to się działo. casey właśnie przeżywała swój pierwszy pocałunek. i był on właśnie z cole'm walterem. ze starszym bratem chłopaka, z którym wyobrażała sobie tą scenę.

gdy odsunął głowę od niej, odruchowo dotknęła opuszkami palców swoich ust. co sprawiło, że cole zaśmiał się pod nosem.

— co w ciebie wstąpiło, cas? — zapytał i zmierzwił ręką jej włosy.

problemem było to, że sama nie wiedziała. przez jej głowę przebiegało multum myśli. pozytywnych i tych negatywnych.

— ciekawość — odpowiedziała mu i odeszła od niego na kilka kroków. czuła jak nogi uginają się jej pod ciężarem własnego ciała.

jednak myślała, że podczas tego pocałunku oprócz nadmiaru adrenaliny nie poczuje nic. chciała by był do głupi pocałunek, jej mentalne odegranie się na alexie. pijany pocałunek nie powinien nic znaczyć.

jednak gdy ich spojrzenia się spotkały poczuła się przez chwilę jak przy jego młodszym bracie. te same myśli, ten sam rytm bicia serca, to samo przyjemne uczucie ciepła.

i w tej właśnie chwili dotarło do niej, że to nie był tylko głupi pocałunek. powodem porannego żałowania nie będzie wstyd jakiego się naje spotykając go na trzeźwo, a to, że właśnie zauroczyła się w alexie walterze. jakby jej życie uczuciowe nie było już zbyt skomplikowane.

— myślę, że powinieneś już iść — powiedziała cicho. — na pewno danny i reszta się niecierpliwią.

— ostatnio ciągle sprawiasz, że to mnie ogarnia ciekawość — oznajmił i zmarszczył nos.

wpatrywali się w siebie przez chwilę. cole chciał coś jeszcze powiedzieć, jednak zrezygnował. następnie odsunął się od niej i zostawił ją samą w pokoju.

usłyszała tylko zatrzaśnięcie drzwi. następnie odjazd samochodu. w jej domu nastała cisza.

co ona właśnie zrobiła?



note!
wiem, że trochę zajęło mi napisanie rozdziału, ale jeszcze w ten weekend w ramach nagrodzie wrzucę kolejny rozdział!!

𝐆𝐎𝐑𝐆𝐄𝐎𝐔𝐒 , 𝐰𝐚𝐥𝐭𝐞𝐫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz