Początki bywają trudne – to prawda niepodważalna, stara i utarta jak świat. Budowanie podwalin pod coś, co w przyszłości miałoby rozkwitnąć i wydać upragnione owoce zawsze wiązało się z pewnym wysiłkiem. Kaoru doskonale o tym wiedział, lecz wciąż tkwiły w nim spore obawy. Wspólne zamieszkanie stało się tematem, który jednocześnie spędzał mu sen z powiek i napełniał go nadzieją. Po wielu długich dyskusjach i omówieniu wszystkich za i przeciw on i Kojiro wreszcie zdecydowali się na ten krok. Chcieli chociaż spróbować i przekonać się, czy uda im się pogodzić ich dwa zupełnie różne tryby życia.
Z jednej strony wątpliwości Kaoru wydawały się być przesadzone – znał przecież Kojiro od ponad dwudziestu lat, prawdopodobnie nawet lepiej niż własnego siebie. Spędził z przyjacielem, a teraz także i partnerem, większość czasu swojego istnienia i pomimo wielu napotkanych po drodze przeciwności i różnic w ich charakterach wciąż stanowili jedną, nierozłączną całość. Z drugiej zaś... czym innym jawiło się widywanie się przez kilka godzin dziennie, a czym innym niemal całą dobę.
Z trzeciej z kolei – odkąd oficjalnie weszli związek, spotykali się w każdej wolnej chwili. Kaoru nie potrafił już normalnie zasnąć bez ukochanego u boku, ani w ogóle bez niego funkcjonować, czego nigdy nie przyznałby na głos, ale podejrzewał, że Kojiro to odwzajemnia. Czy więc jego przeprowadzka do Kaoru naprawdę zmieni tak dużo w ich relacji?
W głowie Kaoru kołatało się tyle sprzecznych odczuć, że w weekend zaplanowany na przenosiny Kojiro postanowił najpierw nieco odetchnąć na zewnątrz. Dlatego ochoczo zgodził się na kolejne sobotnie spotkanie autorskie związane z jego niedawno wydaną książką, ponadto musiał również dostarczyć jednemu ze swoich klientów zamówienie, którego termin oddania przypadał akurat na ten sam dzień. Kaoru o dziwo nie narzekał na nadmiar obowiązków, zwłaszcza, że pomagały mu one choć na chwilę odciągnąć się od natarczywych myśli.
Prawdę mówiąc, wpakował się w to z własnej inicjatywy, złożonej na wpół przytomnie kilka miesięcy temu. Kojiro twierdził, że przemówiła wtedy przez niego miłość, na co Kaoru zwykł odpowiadać, że chyba miłość do utrudniania sobie i tak już niełatwej egzystencji. Gdzieś tam w duchu jednak cieszył się, że w końcu będzie posiadał kogoś obok na stałe i łudził, że kochanek nie zaprowadzi zbyt dużego chaosu w jego poukładanej rutynie.
Szybko okazało się, że owszem, Kaoru mógł w tej kwestii wyłącznie marzyć. Gdy późnym popołudniem wrócił do domu, przywitała go cisza. Bardzo podejrzana, bo Kojiro zazwyczaj był irytująco głośny w czymkolwiek, co właśnie robił. Kaoru najpierw zajrzał do salonu, ale nie znalazł w nim nic niepokojącego, tylko kartony, niektóre zamknięte, a niektóre otwarte, okupujące podłogę, też i w kuchni. Potem sprawdził gabinet, pokój herbaciany i łazienkę, ale tam również nie doszukał się śladów po partnerze. Udał się więc na piętro, by sprawdzić resztę pomieszczeń.
Przekroczywszy próg swojej sypialni, zatrzymał się natychmiast i niemal dostał zawału. Kojiro stał bowiem przed jego szafą, wśród porozwalanych wszędzie kolorowych pudeł i pudełek i wyraźnie skonfundowany trzymał w ramionach wielkiego, pluszowego Jigglypuffa.
– Kojiro...
*
Kojiro wcale nie zamierzał grzebać w osobistych rzeczach Kaoru. Dobrze wiedział, że partner ma bzika na punkcie prywatności i starał się szanować jego preferencje. Właściwie cała ta sytuacja zdarzyła się zupełnie przypadkowo. Kojiro akurat rozpakowywał boks ze swoimi przyrządami do ćwiczeń i zastanawiał się, gdzie je umieścić. Miejsca na widoku odpadały, bo Kaoru zaraz by zaczęły przeszkadzać. Po przekalkulowaniu zostały mu dwie opcje – sypialnia albo garderoba partnera. I tym sposobem, przeszukując zakamarki pierwszego pomieszczenia, trafił na szafę. Kojiro chciał tylko zerknąć i zobaczyć, czy nie znalazłaby się w niej przestrzeń na kilka ciężarków.... Suma sumarum, mebel sprawiał wrażenie całkiem dużego i pojemnego.
CZYTASZ
Cherry Blossoms (one-shots; Joe x Cherry)
FanficZbiór zielono-różowych one-shotów, do którego serdecznie zapraszam fanów naszego kochanego MatchaBlossom. Możliwe, że pobocznie pojawią się także inne shipy. Type: one-shots Setting: Sk8 the Infinity Art na okładce należy do @ebi_fly_oisi