Kaoru jedyne, czego aktualnie chciał, to święty spokój. Chociaż jeden dzień wolny od wybrednych klientów, goniących go terminów zleceń, niewygodnych pytań rodziców, którzy nagle w tym okresie przypominali sobie o jego istnieniu, dzieciaków przychodzących do niego z byle pierdołami, wiecznie spragnionych uwagi i pieszczot przerośniętych goryli oraz wkurzających reklam świątecznych wyskakujących mu już niemal z lodówki. Z tego powodu na całą sobotę zamknął się w swoim mieszkaniu i przez większość dnia wylegiwał się na kanapie w salonie, odziany jedynie w perłowo różowy, satynowy szlafrok, leniwie przeglądając maile na przemian z różnymi artykułami na tablecie, popijając ulubione wino z kieliszka i delektując się przyjemną, wszechobecną ciszą.
Niestety wszystko, co dobre, szybko się kończy, o czym Kaoru przekonał się, gdy dotarł do recenzji swojego ostatniego publicznego pokazu AI kaligrafii. Biorąc pod uwagę ilość błędów, które znalazł w tekście, włącznie z przekręceniem jego nazwiska, szybko doszedł do wniosku, że autor wyraźnie nie znał się na tej dziedzinie i posiadał spore w braki w umiejętnościach poprawnego pisania. Czerwona syrena perfekcjonizmu momentalnie rozbrzmiała w jego głowie. Krzywiąc się, odnalazł adres korespondencyjny redakcji strony mającej śmiałość publikować takie paździerze i ponownie otworzył skrzynkę mailową, a następnie, wściekle uderzając w ekran urządzenia, zaczął pisać piękną i długą tyradę odnośnie ich niekompetencji.
Po wysłaniu wiadomości odetchnął głęboko, odłożył tablet na stolik kawowy koło wygaszonego laptopa i sięgnął po w połowie opróżniony kieliszek. Przez chwilę bawił się naczyniem, przyglądając się, jak znajdująca się w nim ciecz opływa jego krwistoczerwone, błyszczące ścianki. Zakup nowej zastawy do win był dla Kaoru obecnie jedynym plusem nacierającego na niego od tygodni z każdej możliwej strony świątecznego szaleństwa.
Upił spory łyk trunku i rozluźnił się, lecz niestety nie na długo, bowiem nie minęło kilka minut, a w pomieszczeniu rozległ się mechaniczny głos Carli informujący o przybyciu drugiego domownika. Zaraz drzwi apartamentu otworzyły się z hukiem i rozbrzmiało znajome:
– Wróciłem!
Kaoru wzniósł wzrok ku sufitowi i wydał z siebie jęk będący na pograniczu irytacji i znużenia.
– Dlaczego zawsze musisz być taki głośny? – rzucił burkliwie, kiedy Kojiro wtoczył się do salonu.
– Ja też za tobą tęskniłem, skarbie – odpowiedział wesoło Kojiro.
Kaoru wychynął resztę wina, zebrał pozostałe w nim strzępy cierpliwości i spojrzał w końcu na swojego partnera. Natychmiast znów się spiął, dostrzegając, że w ramionach trzyma duże, przepasane intensywnie zieloną wstążką pudło, z cudacznie powykręcaną kokardą w kolorze neonowej fuksji umieszczoną na wierzchu.
– Co to jest? – zapytał, wpatrując się podejrzliwie w pakunek.
– Ładnie wyglądasz – skomentował Kojiro, wychylając się za pudła i lubieżnie lustrując sylwetkę ukochanego, szczególnie skupiając się na tych miejscach, które odsłaniały poły szlafroka. I zupełnie przy tym ignorując jego pytanie.
– Pohamuj swoje dzikie popędy, gorylu – sarknął Kaoru i zmarszczył się gniewnie. – Ogłuchłeś? Pytałem, co to jest – dodał, wskazując kieliszkiem na paczkę.
– Już nie mogę cię komplementować? – Kojiro uniósł zadziornie brew, ale szybko zreflektował się, widząc minę Kaoru. Wszedł więc głębiej do pokoju i zrzucił swój tobołek tuż przy kanapie. – Kurier przywiózł dzisiaj tę przesyłkę do restauracji. Sądząc po adresie, z którego przybyła, chyba nawet wiem, od kogo jest.
Kaoru podniósł się do pozycji siedzącej i już zamierzał zerknąć na etykietę przyklejoną do kartonu, aby sprawdzić domysły Kojiro, kiedy nagle z dotąd uśpionego laptopa dobiegł dźwięk przychodzącego połączenia ze Skype. Kaoru prawie że podskoczył z zaskoczenia.
CZYTASZ
Cherry Blossoms (one-shots; Joe x Cherry)
Hayran KurguZbiór zielono-różowych one-shotów, do którego serdecznie zapraszam fanów naszego kochanego MatchaBlossom. Możliwe, że pobocznie pojawią się także inne shipy. Type: one-shots Setting: Sk8 the Infinity Art na okładce należy do @ebi_fly_oisi