13. All I Want For Christmas Is You (Christmas shot)

297 25 51
                                    

Kaoru jedyne, czego aktualnie chciał, to święty spokój. Chociaż jeden dzień wolny od wybrednych klientów, goniących go terminów zleceń, niewygodnych pytań rodziców, którzy nagle w tym okresie przypominali sobie o jego istnieniu, dzieciaków przychodzących do niego z byle pierdołami, wiecznie spragnionych uwagi i pieszczot przerośniętych goryli oraz wkurzających reklam świątecznych wyskakujących mu już niemal z lodówki. Z tego powodu na całą sobotę zamknął się w swoim mieszkaniu i przez większość dnia wylegiwał się na kanapie w salonie, odziany jedynie w perłowo różowy, satynowy szlafrok, leniwie przeglądając maile na przemian z różnymi artykułami na tablecie, popijając ulubione wino z kieliszka i delektując się przyjemną, wszechobecną ciszą.

Niestety wszystko, co dobre, szybko się kończy, o czym Kaoru przekonał się, gdy dotarł do recenzji swojego ostatniego publicznego pokazu AI kaligrafii. Biorąc pod uwagę ilość błędów, które znalazł w tekście, włącznie z przekręceniem jego nazwiska, szybko doszedł do wniosku, że autor wyraźnie nie znał się na tej dziedzinie i posiadał spore w braki w umiejętnościach poprawnego pisania. Czerwona syrena perfekcjonizmu momentalnie rozbrzmiała w jego głowie. Krzywiąc się, odnalazł adres korespondencyjny redakcji strony mającej śmiałość publikować takie paździerze i ponownie otworzył skrzynkę mailową, a następnie, wściekle uderzając w ekran urządzenia, zaczął pisać piękną i długą tyradę odnośnie ich niekompetencji.

Po wysłaniu wiadomości odetchnął głęboko, odłożył tablet na stolik kawowy koło wygaszonego laptopa i sięgnął po w połowie opróżniony kieliszek. Przez chwilę bawił się naczyniem, przyglądając się, jak znajdująca się w nim ciecz opływa jego krwistoczerwone, błyszczące ścianki. Zakup nowej zastawy do win był dla Kaoru obecnie jedynym plusem nacierającego na niego od tygodni z każdej możliwej strony świątecznego szaleństwa.

Upił spory łyk trunku i rozluźnił się, lecz niestety nie na długo, bowiem nie minęło kilka minut, a w pomieszczeniu rozległ się mechaniczny głos Carli informujący o przybyciu drugiego domownika. Zaraz drzwi apartamentu otworzyły się z hukiem i rozbrzmiało znajome:

– Wróciłem!

Kaoru wzniósł wzrok ku sufitowi i wydał z siebie jęk będący na pograniczu irytacji i znużenia.

– Dlaczego zawsze musisz być taki głośny? – rzucił burkliwie, kiedy Kojiro wtoczył się do salonu.

– Ja też za tobą tęskniłem, skarbie – odpowiedział wesoło Kojiro.

Kaoru wychynął resztę wina, zebrał pozostałe w nim strzępy cierpliwości i spojrzał w końcu na swojego partnera. Natychmiast znów się spiął, dostrzegając, że w ramionach trzyma duże, przepasane intensywnie zieloną wstążką pudło, z cudacznie powykręcaną kokardą w kolorze neonowej fuksji umieszczoną na wierzchu.

– Co to jest? – zapytał, wpatrując się podejrzliwie w pakunek.

– Ładnie wyglądasz – skomentował Kojiro, wychylając się za pudła i lubieżnie lustrując sylwetkę ukochanego, szczególnie skupiając się na tych miejscach, które odsłaniały poły szlafroka. I zupełnie przy tym ignorując jego pytanie.

– Pohamuj swoje dzikie popędy, gorylu – sarknął Kaoru i zmarszczył się gniewnie. – Ogłuchłeś? Pytałem, co to jest – dodał, wskazując kieliszkiem na paczkę.

– Już nie mogę cię komplementować? – Kojiro uniósł zadziornie brew, ale szybko zreflektował się, widząc minę Kaoru. Wszedł więc głębiej do pokoju i zrzucił swój tobołek tuż przy kanapie. – Kurier przywiózł dzisiaj tę przesyłkę do restauracji. Sądząc po adresie, z którego przybyła, chyba nawet wiem, od kogo jest.

Kaoru podniósł się do pozycji siedzącej i już zamierzał zerknąć na etykietę przyklejoną do kartonu, aby sprawdzić domysły Kojiro, kiedy nagle z dotąd uśpionego laptopa dobiegł dźwięk przychodzącego połączenia ze Skype. Kaoru prawie że podskoczył z zaskoczenia.

Cherry Blossoms (one-shots; Joe x Cherry)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz