- M, zaczekaj! - S wybiegł za M, która przyspieszyła do szybkiego chodu. Szła w nieznanym jej i nikomu innemu kierunku. Po prostu chciała być trochę dalej od landing poda. S nie dawał za wygraną, i biegł za M. W końcu, S ją dogonił i złapał za rękę.
- M, stój - powiedział, a M się odwróciła w jego stronę. W jej oczach było można dostrzec łzy, które za wszelką cenę chciała ukryć - co się stało? - zapytał.
- No, bo chodzi o to, że... Że K ma rację. Mam problemy ze złością i ostatnio faktycznie zachowuję się okropnie wobec innych!
- I po to wyszłaś z landing poda? Aby znowu nie wpaść w szał i złość?
- No..
M i S przez chwilę na siebie patrzyli w ciszy. (Czemu akurat na słuchawki wleciało mi "Dark horse" od Katy Perry)
- Chcesz się przytulić? - zapytał S. M skinęła głową. (A teraz "see you again")
M i S przytulili się.
- Dzięki - powiedziała M - już mi lepiej - dodała.
- To dobrze - odpowiedział S - możemy wrócić do landing poda, w którym jest reszta?
- ... okej - przytaknęła M.
M i S zaczęli iść w stronę landing poda. S zauważył, że M bezradnie patrzy przed siebie.
- Coś nie tak? - zapytał, a M popatrzyła na niego. ("Fluxxwave" wjechało na słuchawki)
- Nie, wszystko gra - odpowiedziała - a co?
- A nic. Po prostu wyglądałaś jakbyś się czymś martwiła.
- Aha. Nie martwiłam się.
- Oki.
Po jakimś czasie, M i S byli już w landing podzie. S zaczął rozmawiać z N i V oraz K, natomiast M pozostała cicho. (Czemu teraz "Perfect girl" o co cho)(czemu Spotify losuje mi jakieś piosenki znikąd (z mojej playlisty))
- Coś się stało M? - zapytał N zwracając się z tym pytaniem do S.
- No.. ale myślę, że M wolałaby aby to zostało pomiędzy mną a nią. Najwyżej wytłumaczy sama - wyjaśnił S.
- A, okej.
(Wtf.jpg czemu teraz "Murder in my mind")
Reszta dnia zleciała dosyć wolno i nudno, więc nie ma co pisać, więc przejdźmy do godziny 14:45. M, K, S i N poszli do kolonii, (wraz z V, bo w sumie była ciekawa o co cho) i tak jak obiecali, byli o 14:50 na miejscu. Uzi już na nich czekała.
- Sprawdziłam drzwi - powiedziała Uzi - są otwarte.
- Dziwne - odpowiedziała V, a N potwierdził.
- Pewnie zamek się zestarzał i puścił - stwierdziła M.
- No, zapewne.
N, V, M, K i S otworzyli drzwi i zobaczyli schody, które ginęły w mroku.
- I my mamy po tym zejść? Przecież to zajmie wieki! - powiedziała ze zniechęceniem V.
- No cóż. Z ciekawości trzeba się poświęcić - powiedziała Uzi i zaczęła schodzić po schodach. Reszta poszła za nią. Na końcu szli M, K i S.
- Przynajmniej teraz światło działa - powiedziała cicho K.
- No - potwierdził S.
M siedziała cicho.
- Hej siora - odezwała się nagle Cyn w głowie M.
- Jejku Cyn! Zapomniałam o tym, że możemy się porozumiewać w myślach! - powiedziała M.
- No, ja też. Co tam u ciebie? Jak idzie zadanie?
- ... dobrze.
- Ile Dronów Roboczych już zabiłaś?
- ... um... jeszcze nie miałam okazji. Wiesz, to dopiero pierwszy dzień, więc no. A poza tym żaden Dron Roboczy jak na razie nie wychodzi z kolonii.
- Mhm. A gdzie teraz jesteś?
- Ja? Jestem z K, S, N i V w landing podzie.
- ... mhm. Później sprawdzę.
- Co? Jak?
- Mam swoje sposoby.
- Cyn!
- Oj, no co? Chcę sprawdzić czy mnie nie kłamiesz.
- Nie ufasz mi?
- Trochę.
- Eh... dobra, kończę.
- Okej.
M, K, S, N i V doszli na sam koniec. Znaleźli się na balkonie, na którym kilka godzin temu byli sami M, K i S.
- Gdzie my jesteśmy? - zapytał na głos N.
- Poszukajmy lepiej światła - Zaproponowała Uzi.
- Nie trzeba szukać - powiedziała K - włącznik jest tutaj - to mówiąc, podeszła do panelu sterowniczego i pociągnęła za dźwignię, która spowodowała, że zapaliło się światło. Wszyscy, oprócz M, K i S byli zaskoczeni.
- Skąd wiedziałaś że to włącznik światła? - zapytała niedowierzając Uzi.
- Intuicja - odpowiedziała krótko K.
- No, dobra to w takim razie gdzie jesteśmy? - powtórzył pytanie N.
- W fabryce - odpowiedział S.
- Co tutaj robi fabryka? - zapytała V - w takim miejscu?
- Na to wygląda - odpowiedział S.
- Schodzimy na dół? - zapytał N wychylając się za barierkę odgradzającą balkon.
- Tylko nie rozdzielajmy się. Co powiecie, żeby podzielić się w dwie grupy po 3 osoby?
- Może być
- Okej, to w takim razie, ja, K i S jesteśmy razem, a Uzi, N i V wy jesteście razem.
- No spoko
Po kilku minutach, kiedy M, K i S znajdowali się dosyć daleko od pozostałych, postanowili na chwilę przegadać sprawę.
- Co teraz? - zapytała M.
- No... Chyba eksplorujemy, co nie? - odpowiedziała K.
- Mhm. Jakby co, to udawajcie, że nigdy wcześniej tu nie byliśmy - poradziła M.
- Okej - przytaknęła K.
- S, czemu nic nie mówisz? - M zwróciła się do S ale ten nie odpowiedział.
Na ekranie S z zalotną prędkością pojawiały się rzędy zer i jedynek a po chwili pojawił się symbol Absolute Solvera, który po sekundzie zniknął. Na jego miejsce pojawiły się znowu żółte oczy, ale zdawały się jaśniejsze.
- S? - zapytała M i K.
S popatrzył na swoje ręce jakby widział je po raz pierwszy z tej perspektywy, a potem znów popatrzył na dziewczyny.
- M, musimy pogadać - powiedział S, chociaż jego głos brzmiał zupełnie inaczej. Inaczej i znajomo dla M i K. Chociaż to drugie bardziej dotyczyło M. K chciała coś powiedzieć, ale nagle S popatrzył w jej stronę, a oczy na jego ekranie dziwnie zbłyszczały. Nagle, bez żadnego ostrzeżenia, jakby miejsce, w którym się znajdowali, zniknęło i pojawili się w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Nic nie było widać, oprócz ich samych. Na ekranie S, jedno oko zamieniło się na Solvera. Wokół nich jakby w powietrzu, pojawiły się rzędy zer i jedynek.
- O co chodzi!? - zapytała K z niepokojem.
- Nie wiem - odpowiedziała M.
Nagle S, wysunął z ręki ostrze, i wycelował w podbródek K. Powtórzył nie swoim głosem:
- M, musimy pogadać - odwrócił głowę w stronę M. Ta, w końcu rozpoznała czyj to głos.
- Cyn!? - prawie krzyknęła, kiedy to powiedziała.
CZYTASZ
Nowa Przyszłość. Tajemnicza fabryka ⟨⟨Tom 1⟩⟩{Murder Drones}
FanfictionM, K i S są Servant Dronami, którzy zostają Dronami Morderczymi i zostają wysłani na Copper 9 aby pomóc N, V i J w pozbyciu się Dronów Roboczych. Okładka zrobiona przez moją kol (tak, wiem, cudacznie wygląda) Czas rozpoczęcia akcji: pomiędzy 1 a 2 o...