W tej chwili, wszystko wróciło do normy. Znowu znajdywali się w fabryce, w tym samym miejscu gdzie stali wcześniej. Cyn w ciele S wzięła M za rękę i odciągnęła na bok, tak, aby K nie słyszała ich rozmowy.
- Mówiłaś, że jesteś z N, V, K i S w landing podzie! - powiedziała Cyn swoim srogim tonem, co wywołało u M gęsią skórkę. Wiedziała, że szykuje się największy ochrzan w całym jej życiu.
- N-no, ja... um... no byłam wtedy... kiedy z tobą rozmawiałam w landing podzie... - wykrztusiła z trudem.
- Nie próbuj mnie oszukać! Co to za miejsce?
- Um... fabryka..
- I to jest według ciebie ważniejsze od wypełniania polecenia firmy!?
- ...nie..
- To co tutaj robisz? W dodatku z resztą?
- długo by opowiadać
- ja mam czas. Możesz mówić
- no... uh... przez przypadek odkryłam z K i S, no i resztą, że w kolonii Worker Dronów..
- Byliście w ich kolonii?
- No... i mnie zabijesz za to, ale... jakby to powiedzieć... zaprzyjaźniłam się z jednym z Dronów Roboczych... i no.. na dodatek N i V już byli jej znajomymi i ja, K i S ją poznaliśmy i jakoś tak wyszło... nie bij plis - dodała na końcu trochę żartobliwie błagalnym tonem, żeby jakoś rozluźnić atmosferę.
Wyraz ekranu S był nie do opisania. Coś jak połączenie złości z niedowierzaniem.
- No ty jesteś jakaś nie poważna - powiedziała po chwili Cyn - wszystkie twoje obietnice, które mi złożyłaś skończyły w śmietniku!
- Po pierwsze to ty kazałaś mi je obiecać, po drugie, ja wcale nie chciałam ich składać! - powiedziała głośniej M, co spowodowało, że N, V i Uzi (oraz K) ją usłyszeli. Podeszli do miejsca, w którym stała K, a ta bez słowa wskazała na M i Cyn, które stały kilka metrów od nich.
- Nie podnoś na mnie głosu! - powiedziała Cyn.
- A ty myślisz, że chcę!? - teraz, to M już krzyczała przez łzy - rządzisz się mną, jakbym tobie podlegała! Muszę się ciebie słuchać czy mi się to podoba czy nie! Wszystko cierpliwie znosiłam, grzecznie ciebie słuchałam, a teraz faktycznie, złamałam obietnicę! Obietnicę, którą MUSIAŁAM złożyć, bo nie mogłam się tobie sprzeciwić! I wiesz co? Mam dość. Chcę sama podejmować decyzje i sama decydować o tym, co chcę, a czego nie!
Mina Cyn, jakby złagodniała. Nikt się nie odezwał. Po paru minutach, Cyn odpowiedziała:
- No to... Ja już idę.
Po tych słowach, na ekranie S wyświetlił się napis 'Przywracanie świadomości' i po sekundzie, pojawiła się znajoma para oczu, należących do S.
- Co się stało? - zapytał jak gdyby nigdy nic - M?
M patrzyła na S, bez słowa. W jej oczach nadal można było dostrzec łzy. Ten rozejrzał się wokół i dostrzegł, że niedaleko stoi reszta.
- O co chodzi? - zapytał ponownie.
- Cyn przez chwilę przejęła nad tobą kontrolę - wytłumaczyła M - i trochę się z nią pokłóciłam..
- Ale nic ci się nie stało? Ani nikomu innemu? - dopytywał S.
- Nie, wszystko już dobrze - zapewniała go M.
- M...
- Hm?
- Przecież widzę, że coś jest nie tak
- ...
- ...Chcesz się przytulić?
- Mhm
Po tych słowach S rozłożył ręce aby M mogła się przytulić, co też zrobiła.
- Będzie z tego ship - powiedziała cicho K do N, V i Uzi.
- Ej, słyszałam to! - powiedziała M, która przestała przytulać się z S i teraz patrzyła na K.
- No co? Stwierdzam fakty - powiedziała K niewinnym tonem głosu.
- Ja ci zaraz dam fakty - westchnęła M.
- To idziemy eksplorować dalej? - zapytała V - rzygać mi się chce od tego wszystkiego. Za dużo czułości itd. - to mówiąc, V wróciła do eksplorowania, a za nią poszła Uzi. N popatrzył na M, K i S i ruszył za Uzi i V.
- No, nie jesteśmy na wycieczce tylko na niebezpiecznej eksploracji, więc wracajmy do przeszukiwania terenu - powiedział idąc. K popatrzyła na M i S.
- Mają rację - stwierdziła - chodźmy - dodała.
M i S zgodzili się i podeszli do K i całą trójką zaczęli kontynuować eksplorowanie fabryki.
W pewnym momencie, K, dotknęła ręką ściany i nagle, fragment ściany się przesunął, przez co, K upadła.
- Wszystko dobrze!? - zapytali jednocześnie M i S.
- Tsa - odpowiedziała K wstając - co to było?
- Jakieś ukryte przejście - stwierdziła M oglądając miejsce, gdzie drzwi łączyły się ze ścianą.
- Ej, Uzi, V, N! Znaleźliśmy coś! - krzyknął S do pozostałych.
- Co znaleźliście? - zapytała Uzi, kiedy przybiegła z N i V.
- Ukryte drzwi - wyjaśniła K.
- Zlewają się ze ścianą - stwierdziła V - i nie mają klamki - dodała.
- A z drugiej strony jest klamka? - zapytał N.
K popatrzyła na drzwi od drugiej strony.
- Jest - powiedziała.
- Czyli, żeby wejść, trzeba pchać, a druga strona to ciągnąć. Czyli nie trzeba ryzykować.
- No to chodźcie - K odwróciła się i już miała iść kiedy zatrzymała się. Nikt nie zwrócił uwagi co się znajdywało za drzwiami.
- Ło, niepokojąco długi korytarz - powiedziała M tajemniczym głosem - na dodatek dosyć wąski. Zmieści się półtora Drona szerokości ale z wysokością nie ma problemu. To idziemy - po ostatnich słowach, M przepchała się na przód i zaczęła iść pierwsza. Za nią kolejno szli: S, K, V, Uzi, N. Na ścianach pomiędzy nie było tynku ani cegieł. Widać było rury, niektóre podniszczone. W pewnym momencie, z jednej z rur buchnęła para, a było to tak niespodziewane, że M, która szła na przodzie, wystraszyła się i chwyciła rękę S.
- Ja nie mogę co za głupia rura! Jakim cudem była w niej para? - zdenerwowała się M.
- Hej, już dobrze - spróbował uspokoić ją S - to tylko para, która nic ci nie zrobi.
- No, wiem - odparła M i puściła rękę S patrząc odważnie na koniec korytarza.
W końcu, szóstka Dronów doszła do drzwi na końcu korytarza i otworzyli je. Widok był zaskakujący.
CZYTASZ
Nowa Przyszłość. Tajemnicza fabryka ⟨⟨Tom 1⟩⟩{Murder Drones}
FanfictionM, K i S są Servant Dronami, którzy zostają Dronami Morderczymi i zostają wysłani na Copper 9 aby pomóc N, V i J w pozbyciu się Dronów Roboczych. Okładka zrobiona przez moją kol (tak, wiem, cudacznie wygląda) Czas rozpoczęcia akcji: pomiędzy 1 a 2 o...