☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆

62 7 8
                                    

- Ja tam nie wiem - powiedział N - naprawdę próbowałem wytrzasnąć coś niesamowitego, ale znalazłem tylko to - wskazał na piątkę szkieletów. Dwa w garniturach, i trzy w sukienkach.
- Daj spokój, odwaliłeś kawał dobrej roboty - pocieszyła go M.
- Ta czerwona jest całkiem niezła - powiedziała V - jednak się czasem do czegoś przydajesz N
- A tak właściwie to gdzie jest K? - zapytał N - od kiedy wróciłem, nie widziałem jej.
- Widziałem jak gdzieś szła ze swoim N dogiem - odpowiedział S.
Nagle, jak na zawołanie, do landing poda wbiła K z N dogiem pod pachą.
- Patrzcie tylko! - to mówiąc, wzięła N doga do rąk i pokazała reszcie jak wygląda - ma mini garniturek! - faktycznie, pluszak był ubrany w garnitur.
- Wow, jaki elegancki - stwierdziła M.
- No! Idę z nim na ten promening! - oświadczyła K.
- A ty? Którą sukienkę bierzesz? - zapytała M.
- Sukienkę? Wiesz że nie za bardzo za nimi przepadam.
- No, ja też. Ale musimy wybrać.
- To ty wybierz
- Czemu ja?
- Bo tak
- Bo tak to nie argument
- Dziewczyny, musicie się zdecydować - wtrącił się S.
- To biorę tę w gwiazdki - zadecydowała K.
- No widzisz? Potrafisz się zdecydować - powiedziała M - czyli mi zostaje ta czarna.
- Kiedy ten promening? - zapytał N.
- Za 2 dni o 17 - odpowiedziała V - mamy jeszcze sporo czasu.
- Ciekawe czy będzie tam jedzenie - zastanawiała się głośno M.
- Raczej nie - odpowiedziała K - jedyne co możemy jeść to olej.
- Wy tak, ja mogę wszystko - mruknęła M. Po chwili nagle popatrzyła znowu na K - Ej, K
- No?
- Mam pytanie
- Dajesz
M podeszła do K i popatrzyła na resztę
- Wiem, że przy innych nie wypada szeptać, ale nie mogę tego powiedzieć głośno - po tych słowach odwróciła się do K i szepnęła jej coś na ucho.
- W sumie spoko pomysł - powiedziała K.
- To chodź - M wyszła z landing poda bez żadnego słowa wyjaśnienia. K już miała iść za nią, kiedy zatrzymał ją S.
- Dokąd idziecie? - zapytał.
- Nie mogę powiedzieć, bo to niespodzianka - powiedziała K i wyszła z landing poda.
- Aha? Tak po prostu? - niedowierzał S.
- Babskie sprawy. Babskie sekrety - powiedziała V. Zapanowała cisza.
- Gramy w Monopoly? - zaproponował N.
Minęło już kilka godzin, od kiedy M i K opuściły landing poda. S zaczął się martwić. Nagle, bez żadnego ostrzeżenia, wbiły M i K.
- Z buta wjeżdżam! - krzyknęła M.
- Chyba wjeżdżamy, bo obie - poprawiła ją K.
- No dobra - zgodziła się M, po czym, włączyła utwór 'Fashion'.
M i K wytrzasnęły skądś dwa garniaki i stały teraz ubrane w nie, przed N, V i S.
- Jak oceniacie? - zapytały.
- Chyba dobrze - stwierdził po chwili N.
- Dobra, koniec - powiedziała po chwili M - im dłużej w tym siedzę, tym niewygodniej w tym jest.
- No ok.
M i K wyszły, a po chwili wróciły, już w normalnych ubraniach.
- Ale musisz przyznać że było nieźle - powiedziała K do M.
- No - potwierdziła M i zbliżyła się do szafki pod ścianą i zaczęła przeszukiwać szuflady - gdzie ja to zostawiłam? - powiedziała cicho do siebie.
- Czego szukasz? - zapytał N.
- Niczego - odpowiedziała M i zajrzała pod szafkę - a, tutaj jest! - to mówiąc, sięgnęła pod szafkę i wyjęła jakiś notes.
- co to? - zapytała V, a M błyskawicznie przycisnęła notes do siebie jakby nie chciała aby ktoś go wziął.
- Nic ważnego - odpowiedziała szybko i wyszła z landing poda.
- To było dziwne - powiedziała K.
- Chyba skądś kojarzę ten notes - powiedział S.
- Naprawdę?
- No. Tylko nie mogę sobie przypomnieć skąd.
- Ej, no ja też skądś kojarzę - powiedziała po chwili K.
- Hola, stop - przerwała na chwilę V - znacie ten notes? - zapytała.
- No - przytaknęli K i S - a co?
- Dostała ode mnie na urodziny w 3060 roku - wytłumaczyła V - nie sądziłam że nadal to ma
- No tak! - S olśniło - przecież to jej pamiętnik!
- Co?
- Ten notes. To pamiętnik M - powtórzył jaśniej S.
- A no kojarzę - K kiwnęła powoli głową, a następnie zwróciła się do S - pamiętasz jak zostawiła pamiętnik w bibliotece i przeczytaliśmy jedną ze stron?
- Tak - powiedział powoli S.
- No
Tymczasem M szła ze swoim pamiętnikiem gdzieś wgłąb lasu. Akurat padała śnieżyca i płatki śniegu spadały na M. W końcu usiadła pod drzewem, sosną, i otworzyła pamiętnik. Tutaj aż tak nie sypało. M z napięciem coś pisała, a po 5 minutach zamknęła pamiętnik i już tylko siedziała pod sosną. Patrzyła bezcelowo przed siebie. Nagle, ni stąd, ni zowąd, pojawił się, a raczej przyszedł S.
- Hej, M, czy wszystko w porządku? - zapytał.
- Tak, a dlaczego pytasz?
- A, bo martwiłem się trochę
- Aha..
- Wracamy do landing poda?
- No okej
M i S wrócili do landing poda, a M przy użyciu Solvera odniosła pamiętnik.
Wszyscy postanowili, że aby zabić czas, trzeba iść na polowanie. To znaczy, prawie wszyscy, bo N nie chciał zabijać żadnych Worker Dronów ale po kilku minutach namawiania zgodził się. Tak więc wyruszyli w miejsce, w którym ostatnio byli M, K i S.
- Ej co to niedaleko areny mordu? - zapytała V wskazując na jedno z drzew przy wejściu do lasu, niedaleko miejsca, do którego lecieli. Wszyscy, jak na zawołanie wylądowali obok drzewa, które wskazała V. To były pozostałości z Worker Drona, którego zabiła wcześniej M.
- A, to moje - przyznała się - ten Worker Dron... Wiecie - dodała.
- No, no, no, niezła robota M - to mówiąc, V poklepała M po ramieniu - nieźle go wykończyłaś.
- Tsa.. wiem - powiedziała M patrząc z obrzydzeniem na pozostałości swojej wcześniejszej ofiary - możemy lecieć dalej? - zapytała.
- No, można - odpowiedział S.
M, K, S, N i V wzbili się w powietrze i dolecieli do miejsca ataku. Czekali pięć minut, nikt się nie pojawił. Czekali dziesięć minut, nikt się nie pojawił. Czekali piętnaście minut, i nadal nikt się nie pojawił. I to samo było po upływie pół godziny, godziny, dwóch godzin, aż w końcu, gdy mijała piąta godzina czekania, pojawiła się trójka Worker Dronów. Mieli na sobie kurtki z napisem WDF i rozszerzeniem tego skrótu czyli Worker Defence Force (tłumacząc na polski jest to Siły Obrony Robotników). Wyglądali jakby szukali czegoś lub kogoś. W dwóch miejscach były wcześniejsze ofiary K i S. Jeden z Dronów z WDF podszedł do jednego ciała, drugi natomiast do drugiego ciała. Trzeci rozglądał się za trzecią ofiarą czyli tą, która została zabita kilka metrów dalej od miejsca ataku.
- nie wiem czy powinniśmy ich atakować - powiedział cicho N - to są koledzy taty Uzi.
- Cicho bądź! - uciszyła go V - naszym zadaniem jest zabijać wszystkich bez wyjątków!
N posłusznie opuścił głowę w geście przeprosin. Wszyscy wpatrywali się w Drony z WDF.
- Ej chłopaki! - odezwał się trzeci - znalazłem tego ostatniego! I tego to naprawdę pokiereszowało...
Dwaj pozostali podeszli do trzeciego, a grupka Dronów Morderczych zaczęła iść za nimi aż doszli do miejsca trzeciej ofiary. Jeden klęczał przy szczątkach pod drzewem, drugi podszedł do głowy, która była odcięta i leżała nieopodal. Trzeci patrzył na dwójkę kolegów.
- Kto, kogo bierze? - zapytała nagle V.
- Ja mogę wziąć tego - K wskazała na Drona badającego głowę ofiary.
- Spoko, to ja wezmę tego co stoi - odparła V - a wy chłopaki? - zwróciła się do S i N - albo M? Ostatnio dobrze spełniłaś zadanie, co powiesz aby zająć się tym trzecim?
M patrzyła w ciszy na trzeciego Drona z WDF z wyrazem niepewności.
- No dobra - odpowiedziała po chwili.
- W takim razie - V niekończąc zdania rzuciła się na swoją ofiarę, a K zaraz za nią tyle że na swoją ofiarę. M nie chciała być gorsza więc rzuciła się na pozostałego nieszczęśnika. N i S patrzyli w ciszy.
V odcięła swojej ofierze głowę jednym zamachem ostrza, K najpierw odcięła kończyny swojej ofiary, a dopiero później zajęła się głową, natomiast M przydusiła swoją ofiarę do ziemi i chciała zadać ten sam cios, co swojej poprzedniej ofiarze ale znowu się zawahała. W tym Dronie nie ujrzała strachu jakiego doznała kiedy była pierwszy raz w rezydencji. Mimo tego wahała się.
- Dawaj M! - krzyknęła za nią K.
- Wykończ go! - zachęciła V.
- Dokładnie..! - dodał N.
- Zabij go! - teraz pałeczkę przejął S.
- Wszyscy oczekują ode mnie, że pokażę że mnie stać - pomyślała M. Ręka jej drżała, a druga mocno ściskała kurtkę ofiary, żeby się nie mogła wydostać. Zacisnęła zęby.
- Przepraszam.. - powiedziała cicho, tak, że tylko jej ofiara mogła to usłyszeć - robię to aby móc być zaakceptowana - po tych słowach zrobiła zamach i uderzyła pazurami w ekran ofiary powodując pęknięcie ekranu. Następnie zadała kilka ciosów aby poćwiartować ofiarę. Po polu ataku walały się części nowych ofiar, z których wyciekały resztki oleju. Wszyscy byli najedzeni i zbierali się do landing poda.

Nowa Przyszłość. Tajemnicza fabryka ⟨⟨Tom 1⟩⟩{Murder Drones}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz