☆☆☆

101 5 0
                                    

V i N, naprzemian tłumaczyli co, gdzie jest.
- Za tą górką, tam, znajduje się kolonia
- Za nami, jak ominiemy landing pod, to tam jest ściana i sufit z lodu. Tam śpimy
- Wokół landing poda mamy sterty zabitych Dronów Roboczych
- Kilka kilometrów stąd jest camp 0.97 czy jakoś tak
- A kilkaset kilometrów stąd jest baza ludzi których już nie ma więc no... Nie ma ich
M, K i S słuchali tego uważnie. Kiedy oboje, N i V, skończyli mówić, cała trójka kiwnęła głowami na znak, że zrozumieli.
- To chcecie sobie się przejść po okolicy?
- No okej
- Uzi, możemy wejść do kolonii?
- Po tym jak się wygnałam? Pewnie.
Wszyscy ruszyli w stronę kolonii.
- To głupie - szepnęła K do M i S - idziemy do kolonii Dronów Roboczych, których mamy się pozbyć, i mamy liczyć na to, że nas wpuszczą?
- No, trochę dziwne - przytaknęła szepcząc M - a ty co o tym sądzisz, S? - zwróciła się do S.
Ale S nie odpowiedział. Stał nieruchomo.
- Ej, zatrzymajcie się na chwilę! - powiedziała K. V, N i Uzi, odwrócili się.
- Co się stało z S?
- Nie wiem... - M i K ostrożnie podeszły do przyjaciela.
- S? - zapytała K.
Na ekranie S pojawiły się rzędy zer i jedynek, a następnie napis 'przejmowanie systemu'. Następnie, ekran zgasł na sekundę i znowu się włączył. Pojawiły się oczy i wszystko wyglądało jakby wróciło do normy.
- Coś nie tak? - zapytał S.
- Czy tylko ja to widziałam? - zapytała Uzi.
- Ten napis? Nie - powiedziała K.
- Dobrze się czujesz? - zapytała M.
- Tak? O co wam chodzi?
- No bo miałeś napisane przez chwilę 'przejmowanie systemu'.
- ... Aha...
- Dobra... To... Idziemy? - zapytała V.
- Raczej tak
Wszyscy szli dalej. Kiedy doszli do drzwi numer 1, Uzi zapukała. Otworzył jeden z Dronów Roboczych, z WDF.
- O, hej Uzi! Oh... Widzę, że masz towarzystwo... - to mówiąc, Dron popatrzył na N, który lekko się zmieszał i wręczył Dronowi Roboczemu laurkę - a tak przy okazji to nie jesteś wygnana? - dodał Dron i zwrócił się z tym pytaniem do Uzi.
- Ugh! Tak mi się tylko powiedziało! Możemy wejść?
- A nie będą robić zamieszania?
- Nie będą.
- To właźcie - na te słowa, Dron otowrzył drzwi na oścież. Uzi, N, V, M, K i S weszli do kolonii. K znowu wysunęła pazury ale M ją zatrzymała.
- Weź! - powiedziała cicho do K, która z wielką niechęcią schowała pazury.
- Która godzina? - zapytał N.
- Twoja ostatnia - mruknęła V.
- jest 11:10 - powiedziała Uzi - mam lekcję właśnie.
- O, a zajdziemy do twojej klasy?
- A po co?
- żeby ich zjeść znaczy się aby ich poznać
- poznać możecie, ale jeść już niekoniecznie.
- no okej.
Szli korytarzem szkolnym, kiedy S coś zauważył. Szturchnął M, która popatrzyła ma niego.
- Patrz - wskazał na jakieś drzwi pomiędzy szafkami szkolnymi.
- Uzi, co to jest? - zapytała M pokazując na drzwi.
- To? Nie wiem. Nikt tam nigdy nie wchodził, ja też - wyjaśniła Uzi.
- Pójdziemy tam później - szepnęła K do M i S.
Uzi bez pukania weszła, a raczej wbiła do klasy.
- Siema wszyscy! - przywitała się.
- Zginiemy! - krzyknął ktoś z klasy Uzi ale ona to zignorowała, tak samo nauczyciel, który czytał gazetę.
- No więc, pamiętacie N, prawda? Jest to przyjazny i miły Dron Morderczy. Ale czy wiedzieliście, że jest takich więcej? - to mówiąc, zachęciła aby pozostali weszli do sali (N, K, M i S weszli oprócz V bo ta niechciała).
- Cześć! - przywitała się grzecznie M.
- Ugh, kolejni mordercy? Co jak co, ale nadal grozi nam śmierć z ich rąk - skomentowała Lizzie.
- Cofam to co mówiłam wcześniej do ciebie, K - powiedziała cicho M, do K, która jak na znak, wysunęła pazury.
- A nie mówiłam? - powiedziała Lizzie.
- Grabisz sobie - z M zszedł optymizm.
- Hej, przestańcie! - powiedzieli jednocześnie N i S.
- O, kolejny przegryw - kontynuowała Lizzie, patrząc na S.
- Jak ty go nazwałaś? - zapytała M podchodząc do Lizzie. Ta nie dawała po sobie żadnych oznak, że się boi - powtórz, bo nie usłyszałam - dodała po chwili M.
- Wyciągasz bardzo pochopne wnioski, złotko
- Nikomu nie pozwolę mówić na któregokolwiek z moich przyjaciół jakkolwiek negatywnie, między innymi przegrywem - powiedziała M swoim pozbawionym emocji głosem - jeszcze raz coś takiego usłyszę, to nieoszczędzę - to mówiąc, M opuściła salę. K i S popatrzyli na siebie.
- Tsa... - zaczęła Uzi - to... Chyba koniec... Fajnie, że mogliście się poznać... - powiedziała powoli - Szkoda że z takiej strony - dodała ciszej.
N, K i S wyszli z sali, a za nimi Uzi.
- Ta bezlitosna $÷)@, _*×'}@, *+@•@!@ ¥÷∆@, głupia $*?@√@ i małpa w jednym! - powiedziała M.
- Łoo! Uspokój się!
- Jak mam się uspokoić!? Nie pozwolę nikomu obrażać nikogo z was! Sama jest przegrywem!
- M, troszkę za mocno podeszłaś do sprawy. To tylko słowo
- Ale jak dużo znaczy!
- M, uspokój się
- Nie! Wściekła mnie ta baba! Założę się, że codziennie smaruje się rolką do tapet, tapeciara jedna!
- M USPOKÓJ SIĘ
M zamilkła. Przez resztę drogi szła cicho.
Uzi zostawiła wszystkich przed wyjściem na zewnątrz i pożegnała się.
- A musisz już iść?
- No... Jak ten stary grzyb się dowie, że nie było mnie na lekcjach to w ogóle nie będę mogła się z wami spotykać. To pa!
- Pa - pożegnali się wszyscy i poszli w stronę landing poda.
- A myślałam, że inne Dront Robocze są takie fajne jak Uzi - odezwała się M.
- No... Ale cóż, nie zmienimy tego-
- Ale przynajmniej mam już powód dlaczego mam zabić Drona Roboczego
- M! - skarcił ją N.
- Oj no co? Po to tu jesteśmy co nie?
- Lizzie jest fajna, ale faktycznie, nie zawsze - powiedziała V.
- A więc tak się nazywa...
- Tsa... To moja BFF
- Żartujesz!? To ostatnia osoba, z którą bym się chciała przyjaźnić.
- W końcu się polubicie.
- Wątpię
Doszli wszyscy do landing poda i postanowili zagrać partyjkę UNO. Potem w Monopoly, następnie w butelkę i tak dalej. W końcu, zbliżył się wieczór, więc wszyscy podlecieli pod sufit z lodu i zawisnęli jak nietoperze.
- Ale dziwne uczucie! - powiedział S, a M i K przytaknęły.
- Z czasem się przyzwyczaicie - powiedzieli N i V.
Po chwili, wszyscy zasnęli. To znaczy, wszyscy, oprócz M, K i S.
- Ej, M, S - szepnęła K, a M i S otworzyli oczy.
- Co?
- Idziemy zbadać tamte drzwi?
- Okej
Cała trójka odczekała chwilę i zleciała z sufitu. Skierowali się do kolonii.
- Jak wejdziemy?
- Nie wiem - to mówiąc, S wleciał na dach - ej, dziewczyny! Znalazłem dziurę!
M i K wleciały na dach i faktycznie - w suficie była dziura.
- Trochę ciemno - powiedziała M.
- Dobra, włazimy - stwierdziła K i już miała wlecieć do dziury kiedy M ją zatrzymała.
- Czekaj - M wzięła jakiś kamyczek i wrzuciła do dziury. Po chwili usłyszeli odgłos kamyka, który uderzył o ziemię - dobra, jest głęboko - stwierdziła M - Chcesz pierwsza? - zaproponowała.
- I się jeszcze pytasz? Jasne! - po tych słowach, K wleciała do dziury, za nią M, a potem S.
Wylądowali w ciemnym miejscu.
- Kurde, ciemno tu.
- Na szczęście mam to - powiedziała M, która wyciągnęła i zapaliła latarkę.
- Skąd to masz?
- Znalazłam w landing podzie i sobie przygarnęłam.
- Aha
M, K i S wyszli z wielkiej sali i skierowali się korytarzem. Po chwili, poznali znajomy im korytarz i poszli wzdłuż. Ponieważ było ciemno, trochę trudniej było namierzyć drzwi, ale w końcu się udało. Drzwi były zamknięte.
- I co teraz?
- Chwila - to mówiąc K wysunęła ze swojej ręki wsuwkę i użyła jej jak klucza. Zamek puścił i drzwi były otwarte.

Nowa Przyszłość. Tajemnicza fabryka ⟨⟨Tom 1⟩⟩{Murder Drones}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz