☆☆☆☆☆☆☆☆☆

59 5 0
                                    

Rano, kiedy M, K i S się obudzili, zauważyli że nie ma N i V. Uznali że może są już w landing podzie ale znaleźli tam tylko V.
- Gdzie jest N? - zapytali jej.
- Poszedł z Uzi. Dokąd, nie wiem. Ale ta fioletowa puszka ma jakiś dziwny symbol na prawym oku.
- Symbol?
- No. Taki fioletowy, jak z resztą ona sama. Niszczy szkło i taflę lustra. Dosyć dziwne.
- Chwila, czy to nie Absolute Solver? - zapytali jednocześnie M i S.
- Nie wiem. Być może. Ale mam totalne idc z tego
- Absolute Solver to to coś co macie wy co nie? - zapytała K kierując pytanie do M i S.
- Tsa. Czy to może oznaczać, że Uzi jest zainfe- - zaczęła M ale w porę się uciszyła.
- A właśnie - przerwała ciszę V - przyszła paczka do K
- Do mnie?
- No jest napisane 'Serial Designation K' i jest twój adres - po tych słowach V wstała i wróciła po chwili z paczką i podała K która popatrzyła na M i S.
- Co tak patrzysz? Otwieraj - powiedziała M. K postawiła pudełko na podłodze otworzyła paczkę. W środku znajdował się...
- N Dog plush!? - krzyknęła K podnosząc pluszaka - po tych wszystkich latach czekania!?
- Wiedziałaś że to to? - S zapytał cicho M.
- Połowicznie - odpowiedziała tym samym tonem głosu M.
- Ja solę ale super! - K nie posiadała się ze szczęścia.
- To może ci ślub z nim odprawić co? - powiedziała M.
- Tak 😍 - zgodziła się K.
- żartowałam - dodała M.
- nie, no ślub może być - powiedział S.
- Wasz na pewno - powiedziała K.
- ILE RAZY MAM CI JESZCZE POWTARZAĆ ŻE NIE BĘDZIE ŻADNEGO ŚLUBU - podniosła głos M.
- Nie denerwuj się M - spróbował uspokoić ją S.
- Będzie ślub - powtórzyła K - jak nie teraz to później.
M westchnęła.
- Na jakim świecie ja żyję... - powiedziała.
- Zmieńmy może temat? - zaproponował S.
- No ok - zgodziły się M i K.
- Długo im zejdzie? - zapytał V.
- W sensie N i Uzi? Nie mam pojęcia. I szczerze nie obchodzi mnie to - odpowiedziała V.
- To chodźmy sprawdzić tą fabrykę - zaproponowała K.
- Spoko - zgodzili się M i S. 
- Ja nie idę - oznajmiła V.
- No dobra
M, K i S wyszli z landing poda i skierowali się w stronę kolonii. Postanowili, że sprawdzą czy mogą wejść dziurą. 
- Wygląda dziwnie - stwierdził S.
- Czuć że coś tam jest - powiedziała M.
- Kto nie ryzykuje ten nie pije szampana - powiedziała K i wleciała do dziury. M westchnęła i po chwili wleciała za K. S zrobił to samo. Wszyscy wylądowali i rozejrzeli się. Inaczej zapamiętali to miejsce. W pewnym momencie, usłyszeli wybuch i strzały dochodzące z niedaleka. Pobiegli w stronę odgłosów aż wbiegli na korytarz i tuż za zakrętem ujrzeli...
- N!? Uzi!? - krzyknęli jednocześnie M, K i S.
- M, K, S! Jak dobrze, że jesteście! - odkrzyknęli N i Uzi.
- Co to jest!? Czemu to przypomina J? - K wskazała na wielkie, wijące się coś.
- Zaraz wszystko wytłumaczymy, ale najpierw musimy się tego czegoś pozbyć! - to mówiąc, Uzi wycelowała swoim rail gun'em w holo-wężo-kraba, jednak zanim strzeliła, to coś chwyciło ją i rzuciło o ścianę, powodując, że Uzi upuściła swoją broń.
- Ja nie mogę, co robimy? - zapytała M.
- Jak to co? Atakujemy! -to mówiąc, K wysunęła z obu rąk piły mechaniczne i rzuciła się w stronę potwora. Wtem, M zauważyła, że rail gun Uzi zaczął świecić się na czerwono...
- Uzi! Czy to normalny kolor twojego rail gun'a!? - zapytała.
- Co..? - Uzi podniosła się - nie.. on zaraz eksploduje! musimy uciekać! 
N, jak na znak, złapał Uzi i pociągnął ją za sobą aby uciec przed eksplozją. K nadal walczyła z ogromnym paskudztwem nie zwracając uwagi na światło.
- K! Uciekaj! Rail gun Uzi zaraz wybuchnie! - krzyknęła M. K się do nich odwróciła.
- A co z tym czymś!? - odkrzyknęła.
- Zapomnij o tym!
K zaczęła biec w stronę M i S, ale potwór z którym walczyła, nie dał za wygraną. Rzucił za nią jedno ze swoich ramion, ale nie dogonił. Kiedy K dobiegła do M i S, całą trójką zaczęli uciekać. Po chwili, rail gun Uzi eksplodował. Zapadła cisza. Pył opadł. Wszyscy wrócili na miejsce zdarzenia. Po chwili z tego co zostało z ogromnego paskudztwa wylazło jakieś mniejsze paskudztwo które zaczęło uciekać. Nie pobiegło daleko, bo N wbił w to kilka razy swój ogon z kwasem anitowym, aż w końcu przestało się ruszać.
- Co z tego było prawdziwe..? - powiedziała cicho Uzi.
- Co to było? - zapytał S.
- Eldritch J - wyjaśnił N - to, co widzieliście to było to, co zostało mniej więcej z J - dodał. N dotknął ramienia Uzi, która nieco się jego wystraszyła.
- Uzi? Wszystko gra? - zapytała K.
- T-to wy? - zapytała Uzi - nie żadne hologramy?
- Uzi, o czym ty-
- Dajmy jej odpocząć po wrażeniach. Zaraz pewnie zejdą się tutaj ci z WDF.
- ...no ok
M, K, S i N wspięli się na sufit. Faktycznie, po chwili przyszli Drony z WDF. Czwórka Dronów Morderczych wycofała się.
- Czy wszystko będzie dobrze z Uzi? - zapytała M po tym, jak wyszli z kolonii.
- Oby
- N, wyglądasz jakoś smutno
- To nic takiego
- ...
- No i zapomnieliśmy o sprawdzeniu tej fabryki znowu 
- ano faktycznie
- innym razem
- no
M, K, S i N  weszli do landing poda a N natychmiast usiadł w kącie.
- A temu co? - zapytała V.
- Trudno będzie wytłumaczyć - powiedziała M.
- Aha... Dobra, anyways, Lizzie mi powiedziała że za niedługo jest promening u nich i, że można kogoś wziąć jako osobę towarzyszącą - zmieniła temat V.
- fajnie
- chcecie iść ze mną? - zapytała V - chyba nie będą mieli do was problemu.
- W sumie czemu by nie.
- W takim razie, szykujcie sobie stroje
- Mogę coś wytrzasnąć - zaproponował N.
- Okej
N wyszedł z landing poda. Cały czas był trochę smutny. 
- Żal mi go - powiedział S.
- Mi też - odpowiedziała M - stracił tą swoją energię i optymistyczność
- Jak tak będziemy utrzymywać atmosferę to też zbyt optymistycznie u nas nie będzie - stwierdziła K.
Zapadła cisza. 
- Gramy w UNO? - zaproponowała M. 

Nowa Przyszłość. Tajemnicza fabryka ⟨⟨Tom 1⟩⟩{Murder Drones}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz