Caspi pobiegł jak najszybciej po Aki'ego, Kirę oraz Novę pod pretekstem pomocy Kainowi i przedstawiliśmy im nasz plan. Okazało się, że Aki także nie lubił Harumi, więc z chęcią nam pomoże.
Ja, Caspi i Isagi wróciliśmy jako pierwsi, by nie wzbudzać podejrzeń i powiedzieliśmy że reszta pojechała po maść, bo tamta się przeterminowała. Poprosiłam nawet Kirę, by przejechała się kawałek, żeby usłyszeli, że naprawdę ktoś gdzieś jedzie.
Gdy wyszliśmy zza rogu budynku naszym oczom ukazała się ciekawa scenka. Landryna siedziała na kolanach Azrela i robiła z siebie ofiarę marudząc przy tym, jak tu jest okropnie i jak bardzo chce stąd iść. On jednak zdawał się być na te skargi obojętny.
Naszym celem było stworzenie sytuacji, w której będzie musiał wybrać między dziewczyną a bratem, innej opcji nie będzie. Ponoć już kilka razy, gdy musiał to zrobić w innych związkach, wybrał brata. Mieliśmy więc nadzieję, że tym razem także się to tak skończy.
Nie musieli nas widzieć ani słyszeć, by być świadomym tego, że ktoś idzie. Śmierdziało bowiem od nas sprayem na komary, na które narzekała już Barbie.
–Kogoś popsikać na komary? Te krwiożercze bestie nas unicestwią– powiedział Caspi podrzucając sprayem, gdy tylko znaleźliśmy się wystarczająco blisko.
–Dzieciaku, odejdź ode mnie z tym czymś. Nie mogę przez was oddychać– zaczęła marudzić i oczywiście wszystko robiła z teatralną przesadą.– Kotku, pozwolisz, by twój braciszek tak się zachowywał?
–O co ci znowu chodzi? Nie robi nic złego. Mnie też denerwują te małe gówna więc daj spokój– odparł wstając i podniósł ją z taką łatwością, jakby nic nie ważyła, po czym odłożył ją z powrotem na krzesło.– Popsikasz mnie tym młody?– spytał podchodząc, a chłopiec pokiwał energicznie głową i wypsikał brata z każdej strony.
Uśmiechnęłam się pod nosem ze świadomością, że Az nie miał jakiegoś fioła na punkcie tej laski i nie robił wszystkiego, co tylko powiedziała. Cieszyło mnie, że potrafił zachować zdrowy rozsądek. Może jednak nie było tak źle, jak w historii Caspiego.
–Kotuś, weź mnie też jednak popsikaj– powiedziała zdecydowanie przesłodzonym głosem, gdy tylko jej chłopak postał chwilę dłużej obok brata.
Odwołuję. Było tak samo źle, jak mówił.
On jednak wziął spray i podszedł do niej. Wypsikał ją całą tak, że aż zaczęła kaszleć. Gdy chmura preparatu już się rozrzedziła, złapała go za koszulkę, przyciągnęła do siebie i pocałowała, jednak przeciwieństwie do niego nie zamknęła oczu.
Patrzyła przez chwilę zwycięsko na młodego i dopiero po tym opuściła powieki. Uniosłam brwi i spojrzałam na chłopca. Dopiero teraz zauważyłam, że patrzył na nią zdenerwowany morderczym wzrokiem i wystawił dłoń ze środkowym palcem.
–Caspi!– złapałam dłoń szatyna i zamknęłam ją w swoich, tym samym chowając jego wulgarny gest.– Wiem, że to nie było miłe z jej strony, ale nie ładnie tak robić. To bardzo nie kulturalne i robiąc to zniżasz się coraz bardziej do jej poziomu. Chociaż wątpię, żebyś kiedykolwiek spadł aż tak nisko– dodałam półszeptem, by Az nie mógł tego usłyszeć.
– Perra.– Spojrzałam na niego wzrokiem zawiedzionego rodzica, który słyszy jak jego dziecko przeklina. Bo byłam pewna, że było to przekleństwo lub obraza w stronę Barbie, bo gdy to mówił ponownie spojrzał na nią jakby chciał ją zmieść z powierzchni ziemi.
Rzuciłam wzrokiem to na Barbie, to na Aki'ego, który stał z boku nie wiedząc, co zrobić, to znów na chłopca.
–Przepraszam– dodał gdy poczuł na sobie mój wzrok.– Osoba o niezwykle niskim poziomie inteligencji i kultury osobistej.
CZYTASZ
Last Race #1 [ ZAKOŃCZONE]
RomanceYuki, a tak właściwie Valentine Lucero to młoda królowa driftu mieszkająca w Japonii. Wraz ze swoją ekipą, którą nazywa rodziną wygrywa praktycznie każdy wyścig. Wszystko byłoby idealnie, gdyby do Tokio nie przyleciał hiszpan, Azrel Wilcox wraz ze s...