Epilog

245 15 1
                                    

Równo z wybiciem dwunastej jak zawsze do jadalni weszli elegancko ubrani moi rodzice. Widziałam, jak matka od razu przeskanowała wzrokiem mojego towarzysza i nieco skrzywiła się na widok kolczyka, czego nie udało jej się ukryć.

Sami mieli na sobie ubrania w odcieniach beżu, co kompletnie do nich nie pasowało.

W momencie, gdy ojciec usiadł, my również mogliśmy w końcu zasiąść jednak mimo, że stół był już pełny jedzenia, żadne z nas nic nie brało.

–Ty musisz być Azrel Wilcox– odezwał się mój ojciec wyciągając dłoń w kierunku chłopaka.– Nazywam się Jonas Lucero, ojciec Valentine, a to jej matka, Cienna Kline– dodał spoglądając na chwilę na kobietę po swojej prawej, która faktycznie była moją matką, a ja z całych sił powstrzymywałam się z przewróceniem oczami na dźwięk jej panieńskiego nazwiska, którego nigdy nie zmieniła.

–Miło mi pana poznać– powiedział spokojnym głosem Azrel uściskując mu dłoń, a ja już czekałam na to, jak dalej potoczy się dzisiejszy dzień. – Panią również– zwrócił się do mojej matki, której dłoń także uścisnął.

–Jak sprawuje się moja córka w roli pańskiej dziewczyny? Bo pierścionka zaręczynowego na jej palcu jeszcze nie widzę– spytał mój ojciec, a ja wiedziałam już, że cała ta rozmowa zmieni się w przesłuchanie.

–Nie mogę powiedzieć nic złego na jej temat. Jest najlepszym co mi się przytrafiło i z całych sił staram się zapewnić jej wszystko, co najlepsze– powiedział poważnie Az. Zaczęłam modlić się w duchu, żeby przypadkiem nie palnął niczego głupiego co mogłoby wszystko zepsuć. Musiałam mu jednak ufać, co było nieco ciężkie.

–Słyszałem o dorobkach twoich rodziców.– Boże, a ten znów o pieniądzach.– Jesteś ich najstarszym synem, racja? Popraw mnie, jeśli się mylę.

–Nie ma takiej potrzeby, nie myli się pan. Jeśli o to chciał pan spytać, to owszem, jestem pierwszy w kolejności do spadku– rozmawiali o czymś tam i czymś tam jeszcze, a ja mimo, że starałam się skupić na ich rozmowie, to nie mogłam oderwać wzroku od matki. Miałam wrażenie, jakby rozmowy wokół nieco ucichły.

Moja matka nie odrywała wzroku od chłopaka i cały czas, ale to bez przerwy kalkulowała jego wygląd, mowę, akcent i zachowanie. W końcu jej wnuki musiały wyglądać idealnie i tak samo się zachowywać. Nie było mowy ani miejsca na żadne pomyłki.

Widziałam, że nie zachwycały jej tatuaże, które czasem wyłoniły się spod koszuli ani kolczyk świecący w uchu, jednak widziałam również, że starała się to ignorować. W końcu takie rzeczy nie przechodzą genetycznie na dzieci.

Byłam pewna, że wolałaby, by jej zięciem został Hiroto, jednak po tym co stało się ostatnim razem gdy tu byłam, miałam nadzieję, że go skreśliła. Chociaż nie zdziwiłabym się, gdyby miała tamtą sytuację głęboko w poważaniu.

Zapewne uznałaby to za jednorazowy wybryk i na dodatek to mnie wskazałaby jako tą, co zawiniła. Pewnie stwierdziłaby, że go sprowokowałam, czy coś w tym stylu.

Akurat gdy, z tego co zdążyłam się zorientować, ojciec i Az rozmawiali o domu czy tam mieszkaniu, do jadalni wszedł Hiroto ubrany praktycznie tak samo jak ostatnio. Jedyną różnicą był tym razem ciemnozielony krawat, który wyglądał okropnie i inaczej zaczesane włosy.

Czułam, jak kolory natychmiast odpłynęły mi z twarzy, a spojrzenia moich rodziców przeniosły się na nowo przybyłego gościa. Tym razem ojciec patrzył na niego z pogardą, a matka znów skanowała wzrokiem jego ubiór.

–Spóźniłeś się– powiedział stanowczym tonem mój ojciec, na co chłopak delikatnie się ukłonił i spojrzał na podłogę.

–Proszę o wybaczenie, na mieście były straszne korki– usprawiedliwił się i zasiadł do stołu obok mojej matki.

Last Race #1 [ ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz