12. WARUNKI

277 7 0
                                    

– Ale czego ty ode mnie chcesz kobieto? Dostałaś z powrotem swój samochód– powiedział przewracając oczami, gdy usiedliśmy na starych oponach przed garażem. Złożyłam ręce przed sobą i oparłam na nich podbródek. Towarzyszył nam Akihiko, którego poprosiłam o to w razie, gdyby któreś z nas zbytnio się zdenerwowało.

–Stawiam ci warunki. Musisz ponieść jakoś karę za to, że przegrałeś mój samochód. I tak masz szczęście, że jeśli chodzi o wgniecenia i lampę z przodu to Kain jest ekspertem i zrobi to za ciebie, a oklejką zajmę się ja. A odzyskanie mojego wózka było jak pikuś. Taki przedsmak. W końcu reprezentowałeś mnie i zawiodłeś. Nie dam ci się tak łatwo z tego wywinąć.

–Nie wiem czy wiesz, jak to działa stary– wtrącił się nasz przyjaciel– ale jeśli kogoś reprezentujesz i przegrasz, to podupada pozycja tej osoby, szacunek wobec niej i jej honor. Nie zdziwiłbym się, gdyby już dostawała jakieś obrzydliwe wiadomości od facetów z wyścigów.

Skinęłam głową, by potwierdzić jego słowa, a Az jedynie delikatnie uniósł brwi wciąż zachowując tą piekielnie obojętną minę. Reszta jeszcze nie wiedziała, że wróciliśmy i pewnie grali w coś na górze lub się wygłupiali.

–A więc tak. Będziesz przyjeżdżał tu z młodym kiedy będzie tego chciał i masz być na każdy mój telefon. Mam naprawdę gdzieś, czy będziesz akurat na zakupach, czy może w łóżku z Shakirą. Jak będę cię potrzebowała, to po prostu przyjedziesz. Nie do końca widzi mi się psucie sobie dnia widokiem twojej twarzy, ale jakoś odpokutować musisz. Jak będę tego chciała, będziesz mnie reprezentował. Kiedy przypłynie ten twój samochodzik?

–Za dwa dni– odpowiedział niechętnie.

–Super. Czyli od poniedziałku przyjeżdżasz tu czymkolwiek to jest i poduczymy cię jeszcze trochę. Nie wiem, jakim cudem mój samochód skończył tak, jak skończył, skoro na torze szło ci serio dobrze. Nie dam ci jeszcze raz przegrać. To była ostatnia przegrana na twoim koncie, jasne?– dodałam stanowczym tonem.

Nie odpowiedział, co uznałam za „tak" i otworzyłam bramę. Skinęłam głową na chłopaków, którzy po chwili weszli do środka. Ja z kolei poszłam do mazdy i z niedomkniętymi drzwiami wjechałam do środka. Wolałam, żeby nie stała na zewnątrz gdyby ten pacan zechciał się upomnieć o to, co według niego było jego własnością, chociaż to gówno prawda. Nie wygrał sprawiedliwie, więc mu się to nie należało.

Gdy tylko znaleźliśmy się w garażu, z góry zbiegła do nas reszta. Zauważyłam, że wśród nich był także Isagi, który ponoć był chory.

–Udało wam się!– krzyknął Casper omijając brata i biegnąc prosto do mnie. Ten tylko zamrugał kilkukrotnie zdziwiony i stanął z boku.– Jednak się na coś przydajesz– dodał chłopiec podchodząc do Azrela i obejmując ramionami jego talię. Przy nim wydawał się malutki.

–Skąd ty się nauczyłeś tak pyskować co?– spytał brunet mierzwiąc mu włosy, na co ten wzruszył ramionami.

–Od ciebie.

–Val, wszystko w porządku?– podszedł do mnie Isagi natychmiast zamykając mnie w swoich ramionach. Poklepałam go delikatnie po plecach, po czym oderwał się ode mnie i trzymając moje ramiona zaczął mnie oglądać.

Jego wzrok na dłuższą chwilę zatrzymał się na moich rękach, po czym powędrował na Azrela. Zanim zdążyłam zareagować, rzucił się na niego i zaczął okładać go pięściami.

Aki szybko zabrał Caspiego na bok, po czym otoczył go ramieniem. Chłopiec się wyrywał próbując pomóc bratu, który stał jak słup i przyjmował na siebie wszystkie ciosy, tym bardziej prowokując Isagiego.

Last Race #1 [ ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz