PROLOG

776 27 15
                                    

Był późny wieczór kiedy usłyszałam krzyk mojej macochy. Znowu kłóciła się z moim ojcem. Często to robili, ale on zamiast zareagować kupował jej i mojej przybranej siostrze wszystko co chciały. Wstałam z łóżka i zmieniłam piżamę na czarne dresy i luźną białą koszulkę. Założyłam na to jeszcze czarną bluzę. Otworzyłam okno, po czym przez nie wychodząc opuściłam dom, aby skierować się w stronę lasu. Zawsze tam chodzę. Najczęściej, żeby pomyśleć, albo uciec od problemów.

Było mi zimno ale nie zwracałam na to uwagi. Gdy doszłam na miejsce znalazłam przewrócone drzewo, na którym usiadłam. Nie wzięłam telefonu, ani nic. Nigdy nie biorę. Siedziałam tak dłuższą chwilę kiedy do głowy przyszedł mi pomysł. Las był całkiem duży, a ja nigdy nie wchodziłam dalej niż to drzewo, na którym siedziałam.

Wstałam, otrzepałam spodnie i ruszyłam w głąb lasu. Po drodze oglądałam widoki aż w pewnym momencie usłyszałam szelest liści. Przestraszyłam się, ponieważ rzadko ktoś tu przychodził. Strach minął gdy przypomniałam sobie, że mogły to być zwierzęta. Jednak po chwili usłyszałam dźwięk rozbijanego szkła i czyjeś przekleństwa. Na początku pomyślałam, żeby zawrócić ale zdałam sobie sprawę, że nie wiem gdzie jestem. Ruszyłam, więc w stronę tych dźwięków.

Kiedy znalazłam się już na miejscu zobaczyłam tam chłopaka mniej więcej w moim wieku. Miał czarne włosy, które były farbowane. Wywnioskowałam to dlatego, że spod kaptura wystawały mu odrosty. Ubrany był w czarną bluzę i tego samego koloru jeansy. Jeden rękaw miał odsłonięty. Dopiero gdy spojrzałam na jego drugą rękę zrozumiałam co chce zrobić.

W drugiej ręce trzymał kawałek szklanej butelki.

Stopniowo przybliżał szkło do przedramienia.

Nie wiedziałam co zrobić.

Pociekła pierwsza kropla krwi.

Z nerwów zaczęłam przestępować z nogi na nogę przez co pode mną zaszeleściły liście. Chłopak przerwał swoją czynność i spojrzał na mnie. Otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale od razu je zamknął. Wstał, aby po chwili znaleźć się obok mnie.

- Myślałem, że nikt tu nie przychodzi. - powiedział spokojnie. Jak można być tak spokojnym kiedy przed chwilą chciało się zrobić coś takiego?! Spojrzałam na jego rękę. Rana była tak płytka, że krew przestała już lecieć - Jak masz na imię, bo skądś cię kojaże?

- Winter Black - powiedziałam i od razu zdałam sobie sprawę skąd mógł mnie znać. - a ty?

- Czekaj ty jesteś córką tego milionera? Jak mu było? Dobra, nie ważne - zapytał, po czym dodał - Ashton Brown

- Ładnie. - powiedziałam. Zauważyłam, że chłopak naciąga rękawy. Coś ukrywał. A ja chyba bardzo dobrze wiedziałam co. - Masz telefon albo zegarek?

Chłopak wyciągnął z kieszeni telefon. Przy okazji wypadła mu jakaś kartka. Postanowiłam ją podnieść z zamiarem oddania chłopakowi.

- 23 minuty po północy - powiedział po czym schował telefon i na mnie spojrzał - a to? Możesz sobie zobaczyć.

Zaciekawiona rozłożyłam kawałek papieru. Zaskoczyło mnie to co tam zobaczyłam. Był to szkic jakiejś dziewczyny w okularach.

- Kto to? - zapytałam

- Moja siostra - powiedział i spuścił wzrok. - tak ją zapamiętałem.

Jego następne słowa obudziły we mnie poczucie żalu.

- Zginęła w wypadku samochodowym.

Chciałam go pocieszyć ale nie byłam dobra w takich rzeczach postanowiłam zmienić temat.

- Bardzo ładnie rysujesz. - rzekłam.

- Dziękuję.

- Powinnam już chyba wracać do domu. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się zobaczymy. - pożegnałam się.

- Ja też - odpowiedział. Po czym ruszył w nieznaną mi stronę.

Podoba się?

Od autorki

Mam nadzieję, że ta książka będzie miała więcej wyświetleń niż poprzednia. Mi się wydaje, że jest bardziej rozplanowana.

Mam mała prośbę.

Moglibyście pisać komentarze, chciałabym je poczytać i na nie podpowiadać.

Mam nadzieję, że ktokolwiek to przeczyta.

*Piszcie jeżeli znajdziecie jakieś błędy.

Miłego dnia/wieczoru/nocy

~Zuzia~


Will you help me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz