I

657 26 9
                                    

Robiło się już jasno, a ja dalej nie wracałam do domu. Nie chciałam tam być. Wiedziałam, że nikogo nie obchodzi czy jestem w budynku. Ojciec układał sobie nowe życie, a ja najwidoczniej nie byłam jego częścią.

Po dłuższej chwili postanowiłam wrócić. Po drodze myślałam o Ashtonie. Dlaczego chciał to zrobić? Jak z nim rozmawiałam wydawał się szczęśliwy. No właśnie. Wydawał. Nie wiadomo co krył pod tą maską.

Zanim się obejrzałam stałam już pod willą mojego ojca. Była duża, biała i miała wielki ogród. Podeszłam do bramy, przyłożyłam palec do czytnika i czekałam aż brama się otworzy.

Gdy to zrobiła weszłam do ogrodu zmierzając w stronę drzwi. Kiedy znalazłam się już przed wejściem zawahałam się. Co jeżeli będą się pytać gdzie byłam? Co im powiem?

Stałam tak kilka minut, miałam już wejść do środka, ale przeszkodził mi w tym ochroniarz.

- Panno Black - zaczął, a ja momentalnie odwróciłam się w jego stronę. - nad czym się tak zastanawiasz?

- Nic... Ja tylko... - nie wiedziałam co powiedzieć, bo przecież nie powiedziałabym mu, że poprostu boję się wejść.

Ochroniarz ponaglił mnie ruchem ręki, jednak go zignorowałam i weszłam do środka. Miałam nadzieję, że nikt mnie nie zobaczy. Ruszyłam w stronę schodów, ale drogę zagrodziła mi Natalie - moja macocha. Mimo przeciętnego wzrostu wyglądała na wysoką kobietę. Pewnie przez to, że zawsze nosiła szpilki.  Miała blond włosy jak jej córka i zielone oczy. Ubrana była w czerwoną sukienkę, która jak mi się wydawało była bardzo droga.

- Gdzie ty byłaś? - zapytała.

- Poszłam na spacer.

- W nocy? Ale wsumie ty jesteś taka dziwna to to chyba normalne. - powiedziała

- Ja jestem dziwna? Spójrz na swoją ukochaną córeczkę! - wykrzyknęłam ale od razu pożałowałam swoich słów, ponieważ kobieta wymierzyła mi policzek. Zabolało.

- Myślałam nad tym, żeby wysłać sprzątaczkę do twojego pokoju ale...

- Rozumiem. Mam sprzątać sama. - powiedziałam i nie zwracając uwagi na Natalie ruszyłam do mojego pokoju. Opcja sprzątania samej podobała mi się bardziej niż, żeby jakaś kobieta przeszukiwała moje rzeczy.

Gdy weszłam już do pomieszczenia zaczęłam ogarniać mój pokój. Na szczęście nie było tam jakiegoś ogromnego syfu, więc poszło mi szybko.

Po godzinie do mojego pokoju weszła moja przyszywana siostra. Była bardzo podobna do swojej matki. Miała takie same włosy i oczy, a o twarzy już nie wspomnę. Ubrana była w niebieskie szerokie jeansy i biały top.

- Mogłabyś pukać, Amber. - warknęłam. Dziewczyna zamiast odpowiedzieć zaczęła chodzić i rozglądać się po moim pokoju.

- Mama kazała mi sprawdzić czy posprzątałaś. - oznajmiła niewinnie się uśmiechając.  - Najwidoczniej tak ale...

Nie dokończyła, bo ręką zwaliła wazon, który się zbił. Ziemia oczywiście się rozsypała. Zrobiła to specjalnie. Tego byłam pewna.

- Tak bardzo cię przepraszam. - Nie były to szczere przeprosiny, ponieważ po ostatnim słowie zaczęła się śmiać.

- Nienawidzę cię - wycedziłam przez zaciśnięte zęby.

- Z wzajemnością. - odpowiedziała, by po chwili odwrócić się i wyjść.

Wstałam z łóżka i skierowałam się do drzwi. Poszłam do pomieszczenia gdzie przebywała sprzątaczka. Poprosiłam ją, aby poszła posprzątać szkło.

Will you help me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz