Rozdział 20

137 11 2
                                    

Dziś trochę dramaturgii. Do końca książki zostało już niewiele.

______________________________

Od tamtego dnia minął tydzień, Sven przez ten tydzień ani razu nie pojawił się w lochach. Zajmował się w tym czasie innymi ważniejszymi rzeczami takimi jak zdobywanie informacji, pieniędzy, większej ilości broni, amunicji, narkotyków i kamizelek. Oprócz tego nie mogło zabraknąć również prób napadów na jubilera i innych przestępczych rozbojów. Nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Jego nazwisko nie było jeszcze znane w tym mieście, co trochę wyprowadzało go z równowagi, ale teraz musiał cierpliwie czekać, dodatkowo załatwiał sprawy związane z przeniesieniem swojego miejsca zamieszkania. Nie miał pewności, czy policja go już nie ściga, ale musiał mieć to na uwadze. Jeśli dobrze pójdzie, to załatwi sobie wylot do Hiszpanii, tam również chciał zaistnieć, a język hiszpański nie był dla niego problemem. Może nie mówił płynnie, ale rozumiał znaczną część tego języka, ponieważ uczył się go w szkole. Musiał ewakuować się z Los Santos, ponieważ już i tak zrobił tam niezłą rozrubę, całkowicie namieszał w największej grupie przestępczej i mogły go czekać z tego powodu konsekwencje. Najlepszą opcją było po prostu ich uniknąć, uciec od problemów i zostawić je za sobą w tyle.

Co do jego tymczasowych więźniów, planował ich zabić, nie będą mu już więcej przydatni, a w ten sposób nikt nie dowie się o jego kolejnych morderstwach. Im mniej dowodów tym lepiej. Co do swoich ludzi, proponował im polecieć razem z nim, jeśliby się zgodzili wówczas napadaliby na banki w Hiszpanii. Osobom, które nie chciały opuszczać swojego ojczystego kraju poda rękę i będzie życzył powodzenia. Zostawi im trochę pieniędzy za dobrą współpracę i zacznie tworzyć nową grupę przestępczą. Los Santos było świetnym przykładem tego, żeby lepiej nie zaczynać od przejęcia władzy, tylko spokojnie i powoli zaczynać wszystko od nowa. Żeby jeszcze bardziej się zabezpieczyć planował wyrobić sobie tam fałszywe dokumenty i nimi się posługiwać, aby mieć lepszy start. Musiał maksymalnie ograniczyć możliwość rozpoznania go przez policję, tym bardziej, że w Hiszpanii swego czasu też było o nim głośno, ale to historia na inny dzień. Wszystko miał perfekcyjnie rozplanowane, ale najpierw musiał wyprowadzić się z Los Santos i tym samym zakończyć pewien etap w swoim życiu. Z dotychczasowej ekipy tylko jedna z osób zdecydowała się z nim wylecieć, a tą osobą był Skier. To właśnie jego poznał jako pierwszego i mężczyzna był jego kierowcą. Pomagał mu też załatwiać sprawy rodzinne takie jak zakup domu dla jego kuzyna, który ledwo był w stanie się sam utrzymać. Dzięki jego znajomemu i skorumpowanemu urzędników wszystko poszło gładko. To właśnie Skier był tą osobą w masce i pilnował, aby na miejscu nie pojawili się policjanci. Ze wszystkich to chyba on najlepiej znał Svena, choć nie widział o nim wielu rzeczy. Swanson powiedział mu jedynie, że jest silnie poszukiwany i uciekł z więzienia, dlatego nie chce mieć do czynienia z policją. Mężczyzna to zaakceptował i postanowił mu pomagać na jego drodze życia.

_________________________________________________________________

Tymczasem Nicollo z każdym dniem czuł się coraz gorzej, a przez panującą w pomieszczeniu wilgoć i chłód rany nie goiły się tak jak powinny. Do niektórych pewnie już dawno wdało się zakażenie, co tylko utrudniało jego wyzdrowienie. To absolutnie nie były dobre warunki dla zdrowego człowieka, a już w szczególności nie dla rannych. Czuł się coraz słabiej, a bandaż na nodze zaczynał przesiąkać krwią. Mimo opieki Alberta tracił nadzieję na szybki powrót do zdrowia, złamane kończyny nie były usztywnione i przy każdym najmniejszym ruchu sprawiały mu ból. Przez brak jakichkolwiek tabletek przeciwbólowych nie mógł spać, ponieważ bolało go całe ciało. Kilkukrotnie prosił Alberta, aby ten go dobił, nie mógł już tego dłużej znieść. Speedo jedynie dodawał mu nadziei i wspierał psychicznie, było mu go żal, ale nie mógł nic zrobić, aby jakoś bardziej mu pomóc. Niezliczoną ilość razy przepraszał go za swoją lekkomyślność, czuł się winny za jego cierpienie, mimo tego, że Carbonara za każdym razem powtarzał, że to nie jego wina i nie jest na niego zły.

Zdrada - Erwin KnucklesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz