Stanęli na przeciwko Nicollo i wpatrywał się w jego spokojną twarz. Jego lewa ręka była w gipsie, aby usztywnić i odpowiednio zabezpieczyć przed dalszymi urazami złamane palce. W prawej natomiast ręce miał wenflon, do którego podłączona była kroplówka z najprawdopodobniej lekami przeciwbólowymi. Jego klatka piersiowa była cała w siniakach, na które została nałożona jakaś maść. Wokół jego prawego oka pozostał jedynie lekko widoczny siny ślad. Nie widzieli jego zdecydowanie najpoważniejszej rany, ponieważ od pasa w dół był przykryty białą kołdrą. Wszystkie rany zostały zaszyte, a złamania zabezpieczone, więc pozostało im tylko czekać aż wybudzi się z narkozy. Albert widział wzrok Dantego pełen przeróżnych emocji, a najwięcej było w nim żalu, smutku i szczęścia, że jego chłopak przeżył. Od dawna podejrzewał, że pomiędzy nimi coś było, więc postanowił zapytać w prost.
– Łączy was coś więcej niż tylko przyjaźń? – zapytał, a Dante spojrzał na niego i pokiwał głową. Nie było sensu tego dłużej ukrywać, z resztą sam Nicollo mówił, że nie chce się już dłużej kryć. Ich miłość do siebie było widać na kilometr, ale mimo tego stanowczo zaprzeczali każdemu, kto ich o to zapytał. Nie widział powodu dla którego Albert miałby tego nie wiedzieć, w końcu był przyjacielem Carbonary.
– Kocham go, nie wiem co bym zrobił gdyby on umarł. – powiedział podchodząc jeszcze bliżej do mężczyzny. Usiadł na krześle tuż obok niego i chwycił jego chłodną dłoń w swoją. Nie mógł się doczekać momentu, w którym jego chłopak się wybudzi, tak bardzo chciał go przeprosić za to, że myślał, że młodszy mógł go w tym czasie zdradzać.
– To może ja zostawię was samych. – zasugerował i wyszedł z sali zostawiając ich samych. Skoro miał pewność, że z jego przyjacielem wszystko w porządku mógł opuścić salę. Ponadto Nicollo był w dobrych rękach, więc nie musiał się już o niego martwić. Nie chciał im przeszkadzać, ani sprawiać, że Dante czułby się niekomfortowo, więc wyszedł. Zrobił to również dlatego, że zaczął odczuwać coraz większy ból w zaszytej ranie, więc poszedł do jednej z wolnych akurat pielęgniarek i poprosił o tabletkę przeciwbólową. Po chwili dostał tabletkę i szklankę z wodą. Popił lek i oddał kobiecie pustą szklankę. Wyszedł również ze szpitala, planował pojechać do apteki i kupić zapas tabletek przeciwbólowych, ponieważ czuł, zarówno jemu jak i Carbonarze będą one potrzebne.
Gdy tylko Albert wyszedł Dante cały czas trzymając jego prawą dłoń, położył głowę na materacu tuż obok jego nogi. Siedzenie na zwykły drewnianym krześle w sali pooperacyjnej nie było wygodne. Był zmęczony przez to, że spał ostatnio nie najlepiej, a dochodziła powoli 22:00, więc postanowił skorzystać z okazji i trochę się zdrzemnąć. Może nie było to najwygodniejsza pozycja, ale trudno, ważne że w końcu się wyśpi. Zamknął oczy i po chwili udało mu się zasnąć.
_________________________________________________________________________
Uchylił swoje ociężałe powieki i rozejrzał się w panice po pomieszczeniu. O tyle dobrze, że w pomieszczeniu było całkowicie ciemno, więc przynajmniej promienie słoneczne go nie oślepiły. Jedyne co udało mu się zapamiętać to Alberta niosącego go na rękach w nieznanym mu kierunku. Dalej nie pamiętał już niczego, więc pewnie musiał stracić przytomność. Jedyne co w tamtym momencie widział to biały sufit, więc szybko domyślił się, że jest w szpitalu. Spróbował się podnieść, ale natychmiastowo poczuł promieniujący ból w całej klatce piersiowej. Ponadto kręciło mu się w głowie po narkozie, więc położył ją z powrotem na poduszce. Czuł na swojej chłodnej ręce czyjąś ciepłą dłoń, a po chwili zauważył swojego chłopaka, którego głowa leżała tuż przy jego nodze. Wyrwał z uścisku swoją dłoń i przeczesał nią jego czarne kosmyki włosów. Wyglądał tak słodko jak spał. Nie chciał go budzić, ale było mu zimno i miał ochotę wtulić się w rozgrzane ciało Capeli. Delikatnie położył swoją dłoń na jego policzku, a młodszy mruknął coś niezrozumiałego. Po chwili zobaczył, że Dante zaczyna się budzić, więc zabrał swoją dłoń. Gdy tylko czarnowłosy swoim zaspanym wzrokiem natrafił na brązowe tęczówki Nicollo, wstał z krzesła i od razu podszedł bliżej jego twarzy. Mocno i stanowczo złączył ich usta w długim pocałunku. Tak bardzo za tym tęsknił. Carbonara ewidentnie się tego nie spodziewał, ale nie mógł narzekać, oddawał pocałunek kładąc swoją prawą na jego policzku. Całowali się do momentu, aż nie zabrakło im powietrza w płucach.