– Spierdalaj. – powiedział na tyle głośno, że Sven doskonale wszystko usłyszał. Albert od razu zasłonił usta dłońmi, zdając sobie sprawę z tego, co powiedział. Zdecydowanie nie chciał tego mówić na głos, ale nic nie mógł poradzić na to, że nie myślał zbyt dużo, zanim postanowił się odezwać. Nicollo wściekle na niego patrzył, on też był zdania, że Speedo nie powinien był się wcale odzywać. Gdy tylko będzie miał taką możliwość rozważy zaklejenie mu ust taśmą.
– O proszę widzę, że jesteś bardzo odważny, może chcesz przetestować mój pokój tortur? – zapytał uśmiechając się psychopatycznie. Nie spodziewał się, że to usłyszy, ale nie było to najgorsze, przynajmniej będzie mógł go trochę potorturować. Uwielbiał wzbudzać w innych strach i czuł władzę nad osobami, który się go bały. Reakcja Alberta jeszcze bardziej go satysfakcjonowała. Przerażony Speedo oddalił się w najdalszy kąt pomieszczenia i pokręcił głową. Nie chciał być torturowany, a już tym bardziej nie chciał zostawać ze Svenem sam na sam. Otwarcie mógł przyznać, że się go bał.
– Fantastycznie. – powiedział uradowany i zabrał z pokoju tortur linę. Nie słuchał jego próśb i błagań o to, aby nie robił mu krzywdy. On zawsze robi to, na co ma ochotę. W jednej ręce trzymał linę, a drugą sięgnął do kieszeni spodni i wyciągnął z niej klucz do celi. Otworzył ją kluczem i wszedł do środka, uśmiechał się widząc przerażonego Alberta, który maksymalnie wciskał się w ścianę za nim, przywierając do niej już po chwili każdą możliwą częścią ciała. Widząc zbliżającego się do niego z każdą chwilą Szweda rozszerzył oczy w przerażeniu i zaczął szybciej oddychać. Jego serce biło nienaturalnie szybko i miał wrażenie, że zaraz dostanie ataku paniki. W panice zamknął oczy nie chcąc na to wszystko patrzeć. Nicollo tylko patrzył raz na przerażonego Alberta, a raz na Svena, miał w głowie dość spory dylemat i nie potrafił się zdecydować co zrobić.
– Zostaw go! – krzyknął Carbonara wchodząc pomiędzy ich dwójkę. Nie zamierzał tak łatwo pozwolić na wyrządzenie młodszemu krzywdy.
– Odsuń się. – powiedział spokojnie. Przeszkadzało mu to, że białowłosy wtrąca się w sprawy, które go nie dotyczą.
– Weź mnie. – nakazał stając w obronie Alberta. Podjął decyzję, może głupią, a może nie, ale zrobił to, a teraz już nie będzie odwrotu. Był od niego starszy i wytrwalszy, więc lepiej zniesie tortury pod względem fizycznym jak i psychicznym. Nie chciał też, aby młodszemu stała się krzywda, wolał się za niego poświęcić, niż patrzeć na jego cierpienie.
– Zgoda, niech tak będzie. – powiedział i związał liną ręce Carbonary, który nie próbował nawet stawiać oporu, tylko spokojnie pozwolił na związanie siebie. Sven nie zamierzał wybrzydzać, aczkolwiek bardziej satysfakcjonujące dla niego byłoby torturowanie Speedo. Zgodził się na taki obrót spraw. To urocze, że starszy postanowił się za nim wstawić, ale chyba nie był jeszcze do końca świadomy tego, co go czeka.
– Carbo? Co ty wyprawiasz?! – zapytał otwierając oczy i spojrzał na jego ręce związane liną. To on powinien zostać ukarany za swoje zachowanie, a nie Nicollo. Nie rozumiał dlaczego starszy się za niego poświęca i zamierza płacić za jego głupie błędy.
– Właśnie ratuję ci dupę, powinieneś być mi wdzięczny. – odparł wychodząc z celi za Swenem. Zatrzymał się przed nią czekając, aż Swanson zamknie za nim drzwi na klucz.
– Ale... – zaczął widząc jak blondyn wyprowadza Carbonarę i kierują się do pokoju tortur. Nie chciał zostawać sam, to był jego największy koszmar.
– Jesteś dla mnie jak brat, nie pozwolę cię skrzywdzić. – powiedział ostatni raz spoglądając na młodszego, zanim zniknęli za drewnianymi drzwiami. Albert chciał jeszcze zaprotestować, może było jakieś alternatywne wyjście z tej całej sytuacji. Tak szczerze to teraz chciał ponieść karę za swoje zachowanie, lecz niestety było już za późno. Teraz mógł tylko czekać, dalej był w ogromnym szoku. Dlaczego on się za niego poświęcił? Przecież nie mieli ze sobą najlepszych relacji, a przynajmniej Albert odnosił wrażenie, że Nicollo za nim nie przepada. Ta sytuacja uświadomiła mu, że jego założenie było błędne. Dodatkowo to stwierdzenie, że jest dla niego jak brat. Wzbudziło w nim tyle pozytywnych emocji, żałował, że w ogóle postanowił się odezwać, w ten sposób na pewno uniknęliby kary.