Rozdział 11

217 11 0
                                    

Gregory od dobrej godziny jeździł nieznanym mu ulicami miasta, aby dotrzeć pod odpowiedni adres. Co chwilę spoglądał na GPS, który w tym momencie pokazywał mu, że zostało mu nie całe 45 minut drogi, a ile faktycznie będzie musiał jeszcze tam jechać, to się okaże. Im dłużej jechał w ciszy i samotności, tym bardziej wydawało mu się, że czas dojazdu na miejsce się wydłuża. Znudzony oglądał okolice, różne domy i krajobraz miasta, w którym się znalazł i musiał przyznać, że było tu całkiem ładnie. Bez kompana do rozmów prawie zasnął za kierownicą, na szczęście nie spowodował jakiegoś wypadku, ponieważ jego portfel nie przetrwałby, gdyby musiał płacić odszkodowanie. Aby taka sytuacja się nie powtórzyła sięgnął ręką w dół i kilkoma kliknięciami włączył radio. Będzie mógł przynajmniej skupić się na muzyce, choć i to zadanie było dla niego niewykonalne i bardziej przeszkadzało, niż dawało jakieś realne efekty. Wyłączył zatem to ustrojstwo i rozsiadł się wygodniej na fotelu. Wyciągnął ze schowka donut z Bean Machine zapakowany w papierową trobę i zaczął go konsumować, drugą ręką wciąż trzymając kierownicę. Po zjedzeniu swojego donuta wyjął że schowka butelkę z wodą, odkręcił ją i zaczął pić cały czas jadąc po prostej drodze. W trakcie gdy pił wodę nie skupiał się za bardzo co znajduje się przed nim, czy nawet za nim. Dostał nauczkę za swoją nieuwagę kiedy wjechał w dziurę w drodze, a przednie koło w nią wpadło, co skutkowało tym, że radiowóz się zatrząsł, a kierowca podskoczył na siedzeniu w górę, a później opadł z powrotem w dół. Trochę wody z plastikowej butelki wylało się na spodnie z jego munduru, z czego nie był zadowolony, ale niestety nic nie mógł z tym zrobić, pozostało mu jedynie poczekać, aż jego ubranie wyschnie. Zakręcił butelkę i włożył ją do schowka. Sprawnie ominął dziurę, aby nie wpaść w nią ponownie tym razem tylnim kołem i pojechał dalej.

Zatrzymał się na skrzyżowaniu, jego GPS pokazywał, że musi skręcić w lewo. Była to jednopasmowa droga, więc spojrzał na samym początku w lewo, a gdy nic nie nadjeżdżało spojrzał w prawo. Mimowolnie odskoczył do tyłu widząc żółtą rakietę w postaci samochodu, która przejechała z lewej do prawej niczym torpeda. Gregory będąc policjantem musiał zareagować, tym bardziej nie chcąc aby mężczyzna zabił samego siebie, albo nawet kogoś, co było bardzo prawdopodobne. Nie zastanawiając się ani chwili włączył sygnały świetlne i dźwiękowe i udał się w pogoń za właścicielem samochodu. Mężczyzna siedzący w środku ewidentnie nie chciał uciekać i mieć problemów z prawem, więc widząc za nim sygnały radiowozu, zatrzymał się na poboczu. Montanha początkowo zdziwił się, był wręcz pewien, że za nic w świecie nie będzie w stanie dogonić samochodu, a mężczyzna zdążyłby mu uciec, ponieważ miał o wiele szybszy samochód. Facet jednak nie sprawiał problemów, tylko grzecznie stanął na poboczu, to była dosyć ciekawa i miła odmiana patrząc na to, że w Los Santos prawie żaden obywatel nie zatrzymywał się przed goniącym ich radiowozem, tylko próbował swoich sił w ucieczce przed służbami. Ludzie chyba zapomnieli, że policja jest po to, aby dbać o bezpieczeństwo, a nie uprzykrzać innym życie, na co często skarżyli się obywatele.

Ustawił swój radiowóz za pojazdem, który stał na poboczu i podszedł do szybki pojazdu, widać, że nie było to pierwsze zatrzymanie drogowe mężczyzny, ponieważ sam doskonale wiedział co w takiej sytuacji ma zrobić, Gregory nie musiał go nawet prosić o wyłączenie silnika, ponieważ zrobił to od razu, gdy tylko stanął. Zapukał delikatnie w szybkę, a facet po chwili ją opuścił, ale w uszach cały czas miał słuchawki. Pomimo tego, że miał je w uszach Gregory i tak słyszał dziki rap, którego słuchał mężczyzna kiwając jednocześnie głową w rytm muzyki. Gregory jedynie przewrócił oczami na zachowanie mężczyzny, który pomimo tego, że doskonale widział obok siebie funkcjonariusza nie wyciągnął słuchawek z uszu.

– Obywatelu, proszę o wyjęcie słuchawek. – jeszcze był spokojny, ale w wkrótce mogło się to zmienić.

– Coś mówiłeś? – zapytał głośno wyciągając jedną słuchawkę z ucha, aby na pewno usłyszeć Gregorego. Patrzył na niego dziwaczny wzrokiem, jakby miał pretensje, że policjant przeszkodził mu w słuchaniu muzyki.

Zdrada - Erwin KnucklesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz