Rozdział 27

131 10 2
                                    

Powoli zbliżała się już godzina ich spotkania z Laborantem. Na zjawinie się na parkingu mieli niecałe 10 minut, więc jeździli skradzionymi autami po mieście. Nie mieli co robić, a w ten sposób przynajmniej się nie nudzili. Speedo cały czas patrzył na zegarek, jakby magicznie czas miał przyśpieszyć, chciał po prostu mieć pewność, że przyjadą na spotkanie punktualnie i nie spóźnią się ani o minutę.

- Co my tak w ogóle chcemy powiedzieć Laborantowi? - zapytał bawiąc się swoimi palcami. Stresował się tą rozmową, nie wymyślili żadnego planu na to spotkanie, więc domyślał się, że Nicollo planuje iść na żywioł.

- Na pewno go przeprosimy i poprosimy, żeby umówił nas z Erwinem, to chyba tyle. - powiedział nie odwracając wzroku od drogi. Planowanie rozmów nigdy nie wychodziło mu na dobre, ponieważ i tak zazwyczaj wychodziło inaczej niż sobie zaplanował. Wiedział to z doświadczenia. Speedo już nic nie odpowiedział, tylko mruknął coś na znak zrozumienia, nie było się czym stresować, zwykła rozmowa z przyjacielem, albo wyjdzie, albo nie.

Wjeżdżał na ulicę, która prowadziła ich do parkingu, do spotkania mieli jeszcze 3 minuty, ale zdecydowali, że pojadą tam wcześniej. Nicollo patrzył na drogę, a Albert cały czas robił coś na swoim telefonie. Nie zwrócił nawet uwagi kiedy wjechali na parking. Carbonara wjeżdżając na parking zauważył już tam Laboranta i Vasqueza?

W pierwszej chwili myślał, że się przewidział, ale nie, on naprawdę tam stał razem z Michaelem. Uśmiechnął się widząc go, dawno ze sobą nie rozmawiali, z tego co pamiętał to Sindacco wyjechał gdzieś do rodziny, ale jak widać wrócił. Była to miła niespodzianka, a na pewno dla Speedo, który wciąż był zajęty swoim telefonem. Carbonara szturchnął go łokciem w bok, a gdy młodszy zwrócił na niego uwagę, wskazał palcem na jego chłopaka.

Speedo widząc Vasqueza stojącego na parkingu rozszerzył oczy w szoku. Nie spodziewał się go tu, był wręcz pewien, że to był on, nie było innej opcji. Od razu wysiadł z auta nawet nie zamykając za sobą drzwi, podbiegł do niego i rzucił mu się w ramiona. Przytulił się do niego wdychając zapach jego perfum. To wszystko było tak nieprawdopodobne, że przez chwilę pomyślał, że śni. Poczuł jego ciepłe i duże dłonie na swojej talii. Następnie jego ramiona na swoich plecach otulające go i zamykające w szczelnym uścisku. Łzy szczęścia pojawiły się w jego oczach, tak długo na to czekał, tak bardzo za nim tęsknił. Znowu poczuł się bezpiecznie w jego ramionach, nie chciał tego przerywać, pragnął, żeby ta chwila trwała wiecznie. Kochał go bezgranicznie i był w stanie zrobić dla niego wszystko, aby został z nim już na zawsze.

- Tęskniłem za tobą. - wyszeptał jeszcze bardziej się w niego wtulając. Od dawna o tym marzył.

- Ja też tęskniłem mały. - powiedział wprost do jego ucha. Po jego plecach przeszedł dreszcz, tak dawno go nie słyszał, że się już odzwyczaił.

Nicollo jedynie uśmiechnął się pod nosem, teraz już nic nie będzie w stanie ich rozdzielić, no cóż, najwidoczniej sam będzie musiał porozmawiać z Laborantem. Michael stał oparty o samochód i czekał, aż Carbonara do niego podejdzie, więc tak zrobił. Podszedł bliżej Quina i krótko się z nim przywitał.

- O czym chcieliście porozmawiać? Nie mam za wiele czasu. - odparł ponuro spoglądając na Nicollo. W jego głosie było słychać żal i pogardę. Białowłosy szybko domyślił się dlaczego maskarz jest w ten sposób do niego nastawiony.

- Słuchaj, ja chciałem przeprosić za siebie i za Speedo. Nie powinniśmy tego robić, to był błąd. - przyznał patrząc na niego ze smutkiem, naprawdę żałował, że to się stało.

- Wydaje mi się, że to nie mnie powinniście przepraszać, ja osobiście nie jestem na was zły. - powiedział już normalnym tonem głosu, ale Nicollo nie był co do tego przekonany. Nie mógł niestety zobaczyć wyrazu jego twarzy, ponieważ zasłaniała ją maska niezbędna mu do oddychania.

Zdrada - Erwin KnucklesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz