Rozdział 8

286 19 0
                                    

Przez chwilę stałam zdezorientowana gdy nagle nasi przyjaciele zaczęli klaskać. Nie wiem co się dzieje.
-Rosa słuchaj, już kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem zrozumiałem, że jesteś tą jedyną. Im więcej czasu ze sobą spędzaliśmy to czułem jak stado motyli lata w moim brzuchu. Rozumiem, możesz już mnie nie chcieć znać za napad zazdrości i ten pocałunek, ale świadomość tego, że juz zawsze miał bym udawać tylko przyjaciela dobiła by mnie bardziej. Musiałem spróbować. Przepraszam, teraz czuję się bardzo egoistycznie bo nie spytałem. Przepraszam też bo powenie miałaś problem w domu i przep- nie dałam mu skończyć tylko oddałam pocałunek
-no musiałam cię jakoś uciszyć, nie patrz tak. Hahahah- tak się cieszę, że tak naprawdę dzięki Aaronowi Willy mnie pocałował.
-czyli chcesz zostać moją dziewczyną?- zapytał teatralnie kucając na jedno kolano
-tak, ale wstawaj z tej ziemi bo mi wstydu zaraz narobisz Haha- i miałam rację. Ludzie chyba nie usłyszeli pytania wonki i zaczęli klaskać na co Wonka jedynie wstał i mnie pocałował. Wszyscy krzyczeli gorzko myśląc, ze mi się oświadczył. Nigdy nie zapomnę tego momentu. Nagle ktoś pociągnął nas w uliczkę- telefonistka i hydrauliczka.
-nie ma czasu gołąbeczki, mamy plan do zrealizowania- powiedziała ta druga.
-jaki plan? Czemu ja zawsze dowiaduje się ostatnia?- spytałam
-nie wiem w sumie, nie ważne.
-już uwolniliśmy nitkę. Teraz wy jedziecie z księgowym do zoo po żyrafę a nitka podrzuci ojcu Juliuszowi miętówki akacjowe(nie wiem jak się to nazywało lol~aut). Resztę zobaczycie- powiedziała telefonistka.
-no to idziemy, co Rosè?-zapytał już mój chłopak jak cudownie jest to mówić.
-nie ma czasu do stracenia.- jesteśmy już w zoo. Poszliśmy do abigail. Willy kazał mi na nią wskoczyć, w sumie dalej nie wiem czemu, ale mam nadzieję, że nie umrę. Wonka szedł a żyrafa za nim. Grzecznie weszła do transportera
Przy kosciele
Wypuściliśmy już abigail i pobiegliśmy za księgowym do butki telefonicznej. Jak się okazało mieliśmy udawać dźwięki zwierząt. Ja upodobałam sobie kota a Willy osła, trochę go rozumiem bo jest takim osłem, ale i tak go kocham.
Potem wróciliśmy  do kościoła alby zabrać żyrafę. Jak się okazało nitka i Willy poszli szukać zielonej książki. Ja zostałam o udawałam, ze pomagam. Gdy usunęliśmy stamtąd żyrafę nawet nie zauważyłam kiedy święta trójca weszła do kościoła bo przeganiałam i łapałam flamingi. Jakiś czas później usłyszałam pukanie. Dochodziło ono ze środa kościoła. Powędrowałam do środka. Tam zobaczyłam tylko jak Willy i nitka starają się utrzymać na powierzchni czekolady? Co się dzieje. Widziałam że jeszcze metr i stracą tlen. Zaczęłam uderzać w szklany okrąg, ale szkło było na tyle mocne, że jedynie rozbolała mnie ręka. Pół metra zostało. Nagle koło mnie przebiegł pomarańczowy ludzik. Co się tu dzieje. Wbiegł do windy i nie wiem czym uderzył w krzyż konfesjonału. W ostatniej chwili wbiegłam za nim. Okazało się że miał coś rodzaju paralotni i migiem odleciał. Biegłam przez nie znany korytarz. Nagle zauważyłam pokój wypełniony czekoladą. Tej mały stworek kliknął jakiś przycisk a czekolada zaczęła zniżać poziom. Dzięki Bogu. Była już na tyle nisko, że Willy i nitka dopłynęli do brzegu i wyszli.
Po wyjściu z bunkra
Przed kościołem stała policja oraz nasze chocolate trio. Ja w rękach trzymałam zieloną księgę przekrętów
-Rosanno, co Ty trzymasz w rękach?- zapytał mój ojciec
- tu jest wszystko napisane, jak mogłeś?- powiedziałam zdenerwowana wręczając policjantowi który obok mnie stał księgę.
- myślałam, że uczciwość jest najważniejsza. Całe życie mnie oszukiwałeś „widzisz rosanno nikt poprostu nie robi tak wspaniałej czekolady jak my"-zaczęłam go przedrzeźniać.
- daj mi to- powiedział jakiś gruby policjant do swojego kolegi któremu dałam wcześniej księgę
-nie, jest tutaj wielokrotnie wypisane twoje nazwisko- powiedział inny policjant. Reszta policji zgarnęła tego grubego do radiowozu. Patrzyłam w ziemię gdy nagle usłyszałam krzyk. Moi tata i jego wspólnicy zaczęli lewitować nad ziemią. Wtedy straciłam przytomność i jedyne co usłyszałam to „błagam zaopiekuj się nią"
Gdy się obrodziłam zobaczyłam williego i tego dziwnego stworka
-Willy ja chyba mam zwidy, widzę jakiegoś pomarańczowego karła- powiedziałam po czym ten Karzeł kopnął mnie w rękę
-ałaaa- to jednak nie zwidy
- jestem odpowiedniego wzrostu jak na Oompa-loompasa.- Jezu co się dzieje.

Próg do nowego rozdziału to 6🌟

Smak czekolady~ Willy WonkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz