Rozdział 15

157 10 5
                                    

UWAGA RODZIAŁ ZAWIERA PRÓBĘ SAMOBÓJCZĄ
Willy Wonka
Bardzo cieszę się, że licia mi wybaczyła. Z Rosie zamierzamy wziąć wkrótce ślub.
-lilly, chciałbym cię o coś zapytać-powiedziałem do 15-latki
-tak? To coś ważnego czy raczej mam kłopoty- zapytała
-to pierwsze, nie wiem czy to nie jest za wcześnie dla ciebie, ale zamierzamy wziąć z Rosie ślub. Chcielibyśmy żebyś niosła nam obrączki
-co? Wy jesteście razem dopiero 4 tygodnie. To nie za szybko? Co z tego, ze znacie się 16 lat?-dziewczyna lekko na mnie naskoczyła. Rozumiem to bo jednak wszystko działo się za jej plecami. O niczym nigdy się nie dowiadywała.
-spokojnie. Musisz uważać bo znowu dostaniesz ataku kochanie.
-może i dobrze? Od lutego się mną nie zajmujecie. Teraz jest prawie kwiecień! Nie chce być atencjuszką, ale nie jestem przyzwyczajona do olewania!-krzyknęła na co do pokoju weszła rosa.
-DŁUGO TO ZNOSIŁAM, ALE TO JUŻ ZA DUŻO MŁODA PANNO. JESTEŚ W TAKIM WIEKU, ZE MOŻNA WYDAĆ CIĘ ZA MĄŻ ZARAZ WIĘC UWAŻAJ BO CI ZNAJDZIEMY JAKIEGOŚ KAWALERA I SIĘ SKONCZY- nakrzyczała na nią rosie po czym dziewczynka wybiegła z domku nad cukiernią. Stwierdziłem, że pójdę za nią. Chciałem dopilnować, że nic się jej nie stajnie. Gdy wyszedłem zobaczyłem, że idzie w kierunku morza. Weszła w nie i się poprostu położyła zanurzajàc głowę. Momentalnie pojawiłem się w akwenie i wyciągnąłem ją na brzeg
-normalna jesteś!?!?-krzyknąłem, na co ona tylko się rozpłakała. Co ja robię? Dalej na nią krzyczę zamiast po prostu porozmawiać
-przepraszam... poprostu martwię się o ciebie kochanie.-powiedziałam ciszej
-dlaczego chciałaś to zrobić...?- zapytałem prawie szepcząc. Serce pękało mi jak przypominałem sobie ten widok.
-nie mam po co żyć. Gdy ciebie nie było mama interesowała się mną średnio raz w miesiącu. W szkole śmieją się, że „mój stary podzedł po mleko". Kiedy ciebie nie było matka cały czas się na mnie wyżywała. Nie daje rady już- powiedziała lilly. Moja narzeczona wyzywała się na dziecku... lila przyznała, ze nigdy jej nawet nie uderzyła, ale stosowała często przemoc psychiczną. Złapałem ją za ramię na co ona zasyczała
-co to jest?-zapytałem podwijając rękaw. Jej ramię przypominało bardziej jak kod kreskowy niż ramię. Bolało mnie to bardzo.
-możesz mi coś obiecać?-zapytałem a dziewczynka pokiwała głową
-nigdy już się to nie powtórzy, ani morze, ani ramię. Ja nic nie powiem mamie, ale błagam nie rób tego po czuję, ze to moja wina-powiedziałem
-czemu twoja?-zapytala
-Rosa nie miała pewnie łatwo gdy uciekłem i swoje emocje tłumione na lata wylała na ciebie. Gdy cierpisz czuję, ze to moja wina.-powiedziałem. Potem wracaliśmy do domu. Na wejściu Rosie się bardzo zdenerwowała, ale ja ją tylko zignorowałem i przeprowadziłem lilie do pokoju. Dopilnowałem żeby zasnęła a potem poszedłem porozmawiać z rosą. Dużo się dowiedziałem. Ona sama przyznała, że jak jej to wytłumaczyłem to widzi problem i będzie nad sobą pracować.

Dzisiaj taki depresyjny rodział, ale takie też muszą być
Dawajcie moje kochane kociaczki 🌟 i 💬( tak btw z tym rodziałem kojarzy mi się piosenka two birds, Wsensie ta z tt „but he just a liar" i z tym rozdziałem kojarzy mi się fragment „one more or one less, nobody worried") bajo koty

Smak czekolady~ Willy WonkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz