Rozdział 20

100 9 12
                                    

Lillianna
Gdy weszłam do pokoju mojej mamy zobaczyłam bladą, zimną postać. Najpierw nie wiedziałam co się dzieje, lecz chwilę później zrozumiałam. Ona nie zyje. Zaczęłam krzyczeć, płakać i modlić się aby to był zły sen. Wszystko usłyszał mój tata. Przyszedł i zobaczył jedynie mnie przytulającą się do bliskiej zmarłej jak to kamienia.

W tamtej chwili zrozumiałam zbyt wiele jak na swój wiek. Miałam tylko 16 lat a moja najbliższa osoba zmarła.

Tata odciągnął mnie od mamy. Ja na to go kilka razy kopnęłam, uderzyłam, odepchnęłam, ugryzłam oraz wbiłam paznokcie w jego nadgarstki. Dopiero chwilę później zrozumiałam co zrobiłam. Ojciec mi wybaczył ponieważ to jak i dla mnie ciężkie. Dla niego też.

Trochę odizolowałam się od ludzi. Ojciec pozwolił mi nie iść do szkoły. Pogrzeb miał odbyć się za 5 dni. Nie jestem na to gotowa. Ale jednocześnie chcę ją należycie pożegnać. Tak dobrze jak na to zasłużyła. Zawsze wiedziałam, że nie jestem wstanie być z mamą zawsze. Niby była moja, ale jednocześnie była też bogów. Mam nadzieję, że Demeter się nią zaopiekuje.

Dużo rzeczy przy mnie umierało, lecz nigdy nie ludzie. Kochałam wręcz wątek śmierci w książkach lub filmach lecz na prawdę wygląda to zupełnie inaczej. Gorzej. Jakby całą radość z twojego życia została wyssana. W jedną noc ja straciłam matkę, a Willy narzeczoną. Planowane było piękne wesele. A teraz planowany piękny pogrzeb. Zaplanowałam, że na grobie będzie dużo stokrotek. Kochała te kwiaty. Kiedyś kazała mi obiecać, że nie będę płakać na jej pogrzebie. Postaram się dotrzymać obietnicy. Będzie to bardzo ciężkie, ale jestem gotowa

Jakiś czas pozniej(po pogrzebie itd)
Już powoli się przyzwyczajam. Ale w naszym domu jest trochę pusto... jest cicho... nikt nie gada... nikt nie śpiewa... nikt nie ma humoru....

Mortadelki, jestem mega zmęczona więc rozdział krociotki ale zawsze coś. Nie bijcie mnie. Dawajcie 🌟 i 💬 kochani

Smak czekolady~ Willy WonkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz