IX

18 3 1
                                    

Minęło parę dni od walki z Klanem Rzeki, wojownicy doszli do siebie. Lecz zbliża się pora spadających liści, już prawie żadnych nie widać na drzewach. Wszystko oznacza że zwierzyny niedługo zabraknie, już patrol łowiecki przynosił marne łupi, wszystkie małe i wychudzone myszki . Albo i zdarzały się wiewiórki, takie że było im widać żebra.
Klan Pioruna doszedł szybciej do zdrowia niż Klan Rzeki, lecz tam koty mają lepiej ponieważ jak nazwa wskazuje występują tam rzeki. W takich których polują na ryby, są też minusy, w porę zielonych liści dwunożni przychodzą do nich nad rzekę i kradną ryby. Ale zero oznak współczucia, te rybie pyski zaczęły wojnę więc teraz to wróg numer 1 Klanu Pioruna, nie licząc Klanu Cienia. Oni to dopiero są paskudni, mają dziwny zapach a na dodatek nigdy nie będziesz ich widzieć bo są świetni w kryciu się, przez to nawet na swoim terytorium trzeba oglądać się za siebie. Zastał jeszcze Klan Wiatru, słynie z tego że są bardzo szybcy, nie mają drzew bo to jest dosłowna polana, i są królikożercami.

Mniejsza, Bursztynowe Serce siedziała sobie na swoim legowisku, Biały coś do niej mówił ale ona go nie słuchała. Coraz bardziej ją wkurzała, miała przeczucie że się jej podlizuje. A ona nie lubiła czegoś takiego, na jej przyjaźń trzeba zasłużyć, a napewno nie w taki sposób.

Zauważyła, że koty zaczęły ją bardziej tolerować i szanować po tym jak pomogła zwyciężyć nad Klanem Rzeki. Podobało jej się to, miała nadzieję że w końcu mianują ją na nowego członka Klanu Klanu Pioruna ( mimo że nim jest). Nie pamięta co się dokładanie stało gdy tu trafiła, ale wiedziała że należała wcześniej do Klanu.

Po jakimś czasie Biały zaczął głośnej majaczyć, co nie spodobało się Bursztynowemu Sercu. W końcu zobaczyła Cytrusowego Pazura podchodzącego do nich , powolnym i sztywnym krokiem.- Zbawienie- pomyślała ruda kotka
Wojownik Krzywo się patrzył na Białego,- Najwidoczniej też nie przypadł mu do gustu- Powiedziała sama do siebie.

Podszedł do nich i usiadł obok Bursztynowego Serca, była uradowana bo Biały przestał kłapać gębą.

-Ciekawe czy te rybie pyski dalej bełkocząc z bólu który im zadaliśmy- powiedział śmiejąc się chytrze.

-No właśnie!- Odparła poczym kontynuowała-Pewnie im rany jeszcze się zagoiły.

Po wymianie zdań Bursztynowe Serce i Cytrusowy Pazur wybuchło śmiechem, jedynie Biały dziwnie im się przyglądał.

-Aż tak ich potraktowaliście?- Zapytał.

Mam nadzieję że im nie współczuje - pomyślała ruda kotka

- No tak- Odpowiedział Cytrusowy Pazur -  Zasłużyli-.

Biały jedynie co zrobił to cicho parsknął i się obrócił, Bursztynowe Serce i jasno rudy wojownik spojrzeli na siebie a ich wzrok mówił "Co z nim jest". Kotka wstała i pokazała Cytrusowemu Pazurowi ruchem ogona by poszedł za nią.

Usiedli obok zwalonego drzewa, przez chwilę siedzieli w ciszy i przyglądając się Białemu mieli pełno pytań. Kocur dziwnie naburmuszony leżał na posłaniu i z przymkniętymi oczami wpatrywał się w polanę.

-Jest strasznie podejrzany, mam rację?- Zaczęła Bursztynowe Serce.

-Masz absolutną rację, dziwnie się zachowuje od pierwszego spotkania -Odparł przyglądając się białemu kotu.

-Ale to chyba nie jest normalne mieć takie huśtawki nastroju, na początek ciągle radosny coś do mnie mówił- Powiedziała- Jak ty przyszedłeś zaczął być znudzony a jak mówiliśmy o bitwie z Klanem Rzeki stał się oburzony.

-Dziwny jest...albo po prostu taki jest bo niedawno co tu przyszedł.- Odpowiedział.

Bursztynowe Serce przytaknęła w geście zrozumienie i zgody, dziwiło ją to też że jest taki dziwny. Ona jak " pierwszy" raz przyszła tu to nie była agresywna do innych albo nie miała huśtawek nastroju.

Wojownicy daleka przyszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz