10

67 3 3
                                    


*pov jann*

Zupełnie olałem sytuacje z kiwi. Mam teraz Łukaszka dla siebie😻😻😻. Kiwi po tym wszystkim wyparowała. Dosłownie niegodziwe jej nie ma. Nawet nie przychodzi na lekcje. Może się wypisała ze szkoły? Aronoł.

Był już wieczór. Przypomniała mi się jedna rzecz, a mianowicie spotkanie z Leo. Zupełnie o tym zapomniałem, ale chuj to już jutro. Dobra zaryzykuję.

***

Umówiliśmy się na 12 a ja zaspałem... była dziesiąta i powinienem się już zbierać (cud ze była sobota). Na dworze było jakies pół metra śniegu... czyli cos czego w Polsce nigdy nie będzie. Cały czas sypał śnieg. Poszedłem w kierunku szafy, by zobaczyć co wysra. Dwa tygodnie temu JESCZE nie było śniegu wiec wystarczył ciepły sweter, a jedyna kurtka jaką miałem to zepsuta, spakowana na szybko przed wyjazdem do Londynu (KURWA). Dobra, jebać. Owinąłem się szalikiem który zakrył mi całą mordę i wyszedłem do tej kawiarni.

W drodze wyjebalem się pięć razy, ale żyje. Wszedłem do kawiarni ale nikogo w niej nie było. Był tylko kelner sprzątający stoliki. Wtedy usłyszałem dzwonek za sobą.

-o jesteś już- był to Leo który zrobił mi mini zawał

-yyy No hej. Po co chciałeś się spotkać??

-pogadać.

Było to bardzo „sensowne" wytłumaczenie, ale okej. Zamówił on kawę która szybko przyszła i zaczął mówić.

-No to przejdziemy do rzeczy. Jesteś wyjątkowy..

-yy co?- szczerze dziwnie to brzmiało z jego ust, zazwyczaj mówiła to moja babcia.

-Posiadasz moc jakiej nie posiada nikt inny.. to demoniczność.. ale nie taka zwyczajna. 100% silniejsza i bardziej wyjątkowa.

Jedyne co miałem w głowie to CO WŁAŚNIE ON KURWA PIERDOLI. No dosłownie. Jednak po chwili zamarzłem. Edytka przecież tez cos o tym mówiła... tym chłopiec z dzieciństwa tez... zbieg okoliczności? Nie sądzę. Miałem już w głowie plan ucieczki z tąd.

-jakiej mocy...?

-nie udawaj ze nic nie wiesz.. TY DEMONIE...-ze strachu nie mogłem się ruszyć.

-wiesz.., co by się stało gdybym teraz wyciągnął pistolet i cię zastrzelił?

Wtedy to całe zamrożenie przestało na mnie działać i zerwałem się z krzesła i ruszyłem w kierunku drzwi z prędkością światła. KURWA ZAMKNIĘTE.... JAK?! Wtedy wiedziałem już ze to była zaplanowana pułapka. Nie wiedziałem co on w tym momencie zrobi. Zabije mnie? Oszczędzi? Porwie mnie dla kogoś? Nie mam pojęcia. Cały czas tylko ciągnąłem za klamkę, ze się urwała. Wtedy stało się cos czego nIkT sIe NiE sPoDzIeWaŁ. Leo stanął tyłem i ściągnął te super realistyczną silikonową maskę. Z dużej torby wyciągnął drugą.. białą, lekko połamaną, ale budziła troche strachu.. leo odwrócił się.

-CO DO KURWY

-serio.. wszyscy jesteście tak samo naiwni. Dałeś się nabrać kolego. Nie jestem..  gdy nie byłem „leo". Leo to imię człowieka którego zabiłem by stworzyć tamtą maskę...

-DOŚĆ BŁAGAM NIECH KTOŚ MI POMOŻE

Stałem właśnie oko w oko z mordercą. Z wielkiej torby wyciągnął piłę łańcuchową i cos jeszcze, ale nie zdołałem tego dostrzec.

-teraz skończysz jak w typowym horrorze.

Zacząłem biec w kierunku zaplecza by zawołać kogoś o pomoc. Jednak gdy udało mi się tam dostać wszyscy leżeli w pięknej czerwonej kałuży. Szczerze może uwierzyłbym ze to wino gdyby nie on. Morderca stanął i zamknął drzwi a ja starałem wybić szybę, ale była niesamowicie twarda.. oraz nie miała klamek...

Piła uruchomiła sie, a ja zdecydowanie nie byłem gotowy umrzeć.

-wiesz po co to robie? Bo mu nie wierzę. Pokaz mi czy serio władasz tą całą demonicznoscią.

Nie wiedziałem o kim mówi, ale najwidoczniej to była jakaś pomyłka...

-BŁAGAM ZABIJ KOGOŚ INNEGO JA NIE JESTEM GOTOWY

Ryczałem w niebogłosy, ale w końcu sobie cos uświadomiłem. Przecierz on daje mi szansę. A ja jak głupi siedzę tu i ryczę.. może to nie pomyłka? Patrząc na wszystko byłem gotowy uwierzyć w zjawiska paranormalne, duchy i inne fantastyczne rzeczy.

-dobra mam dość czekania. Szef dał mi pozwolenie zabijania dzieciaków bez powodu.

Rzucił sie na mnie z piłą, a ja wskoczyłem na blat. Przeciął stół ale to nie było istotne. Wziąłem patelnie i pierdolnalem go z całej siły w ryj. On tylko powiedział „ała" i zaczął mnie gonić ponownie🥰. Ruszyłem w stronę wieszaka z nożami i zacząłem nimi rzucać od najmniejszego do największego. On jednak je ROZKRUSZYŁ.. No, czyli jednak magiczne zdolności istnieją. Idę sie kysnąc.

-z normalną siła mnie nie pokonasz młody-

-TO PO CHUJ MNIE ATAKUJESZ PIŁĄ

Wtedy sie chyba wkurwil i zdołał  mnie złapać za rękę. Próbowałem się jakiś wyrwać ale nici. Mój umysł w tamtym momencie uznał ze to najlepszy moment na drzemkę i zasnąłem.

W śnie była jakaś magiczna czarna iskra, taka sama jak ta co wydobył ze mnie ten chłopiec. Była.. wyjątkowa. Niby zwykła ale jakoś mnie do niej ciągnęło. Chce to dotknąć.. ale nie to zbyt ryzykowne.. hmmm a może jednak? Nie powstrzymałem się. Dotknąłem iskry jednym palcem i białe światło spowodowało ze  się obudziłem. W rzeczywistości trwało to tylko 0,01 s.... Moje oczy dosłownie zrobiły się czarne, wręcz demoniczne. Straciłem jakby kontrole nad ciałem... z oczu zaczynał się wydzielać jakiś dziwny czarny płyn.. HUH?! Kisiel wiśniowy z węglem aktywnym... po chwili oblazł on całe ciało a ja zacząłem unosić się w powietrzu.

Z całej siły pierdolnąlem go jakąś czarną mazią, ale on mimo wszystko jej uniknął

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Z całej siły pierdolnąlem go jakąś czarną mazią, ale on mimo wszystko jej uniknął. Zacząłem atakować go innymi tego typu gownami a jemu widocznie się podobało.

-TAKK!! WIĘCEJ ! WIĘCEJ KRWI!!!!

Mój wewnętrzny demon chciał zmasakrować jego ciało tak by już nie wyszedł z tej knajpy. Zaczął makabrycznie i brutalnie swoimi szponami przebijać jego ciało wiele razy i roszkoszowac się krwią. Ja, w środku tego czegos byłem kompletnie nieświadomy. Nie kontrolowałem tego, ale słyszałem jego głosy.
Chce więcej.. więcej .....

-Dobra tyle wystarczy. Narka.- on spierdolił jakimś cudem wybijając szybę.

Ja natomiast wyjebalem przez dach. Rozpierdalając całą kawiarnię w tym kilka domów nieopodal. Cała forma demona zaczęła się rozpadać. Cały kisiel poleciał na dół, a mnie wyjebało w górę. Wtedy odzyskałem kontrole nad ciałem. Zacząłem spadać z bardzo wysokiej wysokosci (bardzo mądry tekst)
Wtedy chyba byłem już gotowy na smierć.

——————————————————————

REKORD😻 to chyba najdłuższy rozdział w tej książce.
Trzymajcie się tam, a to był właśnie przedostatni rozdział..
ALE. BEJBAVERSUM NIGDY SIĘ NIE KOŃCZY
nie będę dobijać już 100 słów bo tak nara

997 słów

Gladiator. Jann x luke blackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz