Rozdział 5

87 6 0
                                    

-Jesteś niemową?- spytał mężczyzna, a ja szybko się otrząsnęłam i spuściłam wzrok.

-Przepraszam- szepnęłam i nie wiedziałam co więcej mam powiedzieć.

-Zbieraj się- powiedział mężczyzna i po chwili, gdy wstałam ruszył w stronę drzwi. Ja dalej stałam w miejscu i czekałam na jakieś polecenia. Cholernie bałam się tego mężczyzny- Ruszysz się? 

-Przepraszam- szepnęłam po raz kolejny i podeszłam do mężczyzny. Miał kruczo, czarne włosy. Był dużo wyższy ode mnie. Na oko byłam w stanie stwierdzić, że ma ponad dwa metry i był bardzo umięśniony. 

Gdyby mnie uderzył, mogłabym już nie wstać. Mógłby mnie zabić i nikt go nie powstrzyma. Będzie mógł mnie gwałcić do woli, bo nawet gdybym umiała, to wątpię, że byłabym w stanie się obronić. Tylko ja mogę trafić z deszczu pod rynnę.

Boże, gdziekolwiek jesteś, błagam żebyś mi przebaczył. Nie wiem czym zgrzeszyłam, że tak mnie karzesz. Przepraszam, za moje zwątpienie. Błagam nie oddawaj mnie kolejnemu potworowi. Nie przeżyję tego...

-Lariso, nie mam czasu. Pośpiesz się- powiedział jeszcze surowiej, a ja skuliłam się delikatnie pod jego ostrym tonem i przyśpieszyłam. 

Po chwili wyszliśmy z budynku, który okazał się jakimś starym magazynem i podeszliśmy do jednego z samochodów, stojących przy nim. Mężczyzna otworzył mi drzwi od strony pasażera, a gdy tylko wsiadłam, zamknął drzwi i obszedł samochód, aby zając miejsce kierowcy. Siedziałam cicho, starając się nawet nie oddychać i niczego nie dotykać. 

-Pasy, Lariso- powiedział opanowanym głosem, a ja delikatnie przekręciłam głowę w jego kierunku, bo nie miałam pojęcia o co chodzi mężczyźnie- Zapnij pasy- powtórzyła, a ja szybko wykonałam polecenie. 

-Przepra...

-Jeżeli jeszcze raz mnie dzisiaj przeprosisz, to przyrzekam, że zrobię ci krzywdę. Umiesz mówić coś poza tym słowem?- przerwał mi, a ja natychmiast pochyliłam głowę jeszcze niżej i skuliłam się na siedzeniu. Już miałam kolejny raz przeprosić, ale się powstrzymałam- Co ci zrobili w tym ośrodku? Zmienili w zakonnicę?- prychnął pod nosem, ale zaraz spoważniał- Musimy porozmawiać, Lariso. Pojedziemy teraz do mojego apartamentu.

Nie odzywałam się, bo za bardzo się bałam. Dyskretnie starałam się przyjrzeć mężczyźnie, a dokładniej jego dłonią, mocno zaciśniętym na kierownicy. Zdobiły je liczne tatuaże, które ciągnęły się najprawdopodobniej do samego ramienia. 

Nie wiem ile minęło, gdy dojechaliśmy do wspomnianego wcześniej lokalu. Mężczyzna poprowadził mnie w stronę windy bez słowa, a później nacisnął przycisk z największą liczbą. Jechaliśmy w górę, przez kilkadziesiąt sekund, podczas których panowała cisza. 

Weszliśmy do apartamentu, który wyglądał na bardzo drogi i luksusowy. Urządzony był w bieli i czerni. Wyglądał na zadbany, ale opuszczony. 

-Usiądź- powiedział, wskazując na kanapę. Sam usiadł na fotelu, na przeciwko i uważnie mnie obserwował- Jak już i ja, i mój ojciec zdążyliśmy cię poinformować, za trzy tygodnie weźmiemy ślub. Do tego czasu, musisz stać się godna, tego nazwiska, chociaż szanse na to są marne. Wiem Lariso, o tobie wszystko. Teraz, gdy będziesz moją żonę, nie istnieje możliwość, abyś ćpała, czy rozkładała przed kimkolwiek innym niż ja nogi. Jeżeli zrobisz cokolwiek, co w jakiś sposób zaszkodzi mnie lub komukolwiek z mojej rodziny, zostaniesz ukarana. Oddam cię do burdelu za zdradę. Zabiję i będę torturowałam za wszystko inne.

Z każdym kolejnym słowem mężczyzny, czułam się coraz gorzej. Chciałam powiedzieć, że nie jestem Larisą, ale za bardzo bałam się w ogóle odezwać, a co dopiero mówić coś, co narazi mnie na gniew mężczyzny.

-Od teraz masz również zakaz picia alkoholu. Zrozumiałaś?- spytał

-Tak, rozumiem...- odpowiedziałam bardzo cicho. 

-Dobrze, w takim razie, teraz omówimy inne zasady, których masz się trzymać-.

A może śmierć w tym wypadku, byłaby lepsza, niż dalsze życie? 

-Mam córkę- powiedział nagle, a ja mimowolnie spojrzałam w jego oczy. Mężczyzna nie wyglądał na więcej niż trzydzieści pięć lat. Mógł już być ojcem...- Liliana ma siedem lat. Jest nieśmiałym dzieckiem, ale gdybyś w jakiś sposób ją skrzywdziła... Liliana mi powie, a wtedy nie chciałbym być w twojej skórze. 

-Rozumiem, poznam ją?- nie wiem czemu spytałam. Nie powinnam się w ogóle odzywać. 

-Poznasz- powiedział i przyjrzał mi się uważniej. Spuściłam wzrok, gdy cisza po raz kolejny się wydłużyła- W domu jest również kucharka i sprzątaczka. Nie będziesz musiała właściwie nic robić. Masz tylko być- wetchnął, po czym dodał- Do ślubu zostaniesz w tym apartamencie. Będę cię odwiedzał i sprawdzał, czy nie robisz niczego głupiego. Oprócz tego, pod drzwiami stoją ochroniarze. Nie próbuj ucieczki. 

Mężczyzna tymi słowami skończył rozmowę i wstał, a po chwili wyszedł.

 Zostałam sama. 

Wstałam niepewnie z kanapy i nie wiedziałam, co ze sobą zrobić.  Jeszcze raz rozejrzałam się po pomieszczeniu, ale nic nie przykuło mojej uwagi. Westchnęłam i opadłam na kolana.

Boże błagam, daj mi chociaż siły, abym była w stanie to przetrwać. 

Nigdy się tyle nie modliłam ile tego wieczoru. Płakałam, błagałam i przepraszałam. Nie wiedziałam, która była godzina, ale byłam wycieńczona. Położyłam się na kanapie, na której wcześniej siedziałam, skuliłam się i zasnęłam. 

Boże błagam, daj mi chociaż siły, abym była w stanie to przetrwać.

-Co ty tu robisz?- usłyszałam głos mężczyzny, który spowodował, że praktycznie od razu się odniosłam i rozbudziłam. To nie był koszmar. Dalej byłam w apartamencie- Lariso, dlaczego tutaj śpisz?- spytał po raz kolejny mężczyzna, a ja spuściłam wzrok.

-Przepraszam...

-Kurwa, w tym ośrodku wyprali ci mózg, albo przeszczepili od kogoś innego? Skończ mnie przepraszać. O dziwo nie zrobiłaś nic złego. Dlaczego tu śpisz, a nie poszłaś do którejś z sypialni?

-Nie wiedziałam, czy mogę...- odpowiedziałam cicho, a Antonio uważnie mi się przyglądał.

-Możesz Lariso. Masz mieszkać tu przez trzy tygodnie. Wstań, pokarzę ci, co gdzie jest.

Zwiedzanie apartamentu zajęło kilkanaście minut. Mężczyzna pokazał mi gdzie są sypialnie i ulokował mnie od razu w jednej z nich. Pokazał gdzie jest łazienka i kuchnia oraz mała biblioteka. Zaśmiał się przy tym, że nie sądzi, żebym z niej skorzystała, ale może akurat czytanie książek też polubiłam w ośrodku. 

-Jedzenie będzie przywoził ci ochroniarz. Podstawowe produkty masz w lodówce, ale z tego co wiem, to za bardzo nie idzie ci w kuchni.

Praktycznie się nie odzywałam. Wolałam najpierw dowiedzieć się jak najwięcej o Larisie, aby moja tajemnica nie wyszła na jaw, przez jakiś głupi błąd. Na ten moment byłam w stanie stwierdzić, że Larisa, miała dużo problemów i uzależnień. Spodziewam się, że ośrodek, o którym tyle wspominają jest właśnie jakimś ośrodkiem leczenia uzależnień. To jedyny plus, nie będę musiała udawać, że chcę narkotyków lub alkoholu, bo się już wyleczyłam.

Zostało mi już tylko przetrwać resztę i mieć nadzieję, że mężczyzna nie zabije mnie i pozwoli odejść, gdy nie będę mu już potrzebna.

Boże błagam, daj mi chociaż siły, abym była w stanie to przetrwać. 

Il mio infernoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz