∆ Środa 21 sierpnia 2041
Od momentu, gdy obudził się o pierwszej po południu, Adrian odnosi przykre wrażenie, że pogoda za cel dzisiejszego dnia, obrała sobie zagranie mu na nosie i utrudnienie funkcjonowania tak bardzo, jak to możliwe. Duża wilgotność powietrza i wszechobecna duszność nie pomaga mu otrząsnąć się z krótkiego snu, na który przez nocną rozmowę z Keane znalazł czas w bardzo nietypowych godzinach. Skutki zabawy w nocnego marka odczuwa bardziej, niż się spodziewał; nieprzyzwyczajony do takiego trybu organizm, jakby złośliwie manifestuje swoje niezadowolenie w wyjątkowo wredny sposób, oprócz zmęczenia i rozdrażnienia, dokładając opuchniętą twarz, piekące oczy, a pod nimi dwa sine cienie, sięgające niemalże brody. Gdyby tego było mało, dziś wypada jego dzień pracy w części przychodni przeznaczonej dla ludzi, a ponieważ oni potrafią być tysiąckroć bardziej upierdliwi od androidów, Townley już z całkowitą pewnością stwierdza, że świat nie zamierza być dla niego równie wyrozumiały, co Keane dla Joelle. Dodatkowo, przed wyjściem z domu musiał ogarnąć rozgardiasz, jaki w kuchni zostawił po sobie jego kuzyn. Bynajmniej, Bennett nie zrobił bałaganu. Wręcz przeciwnie, Adrian był zaskoczony, że mężczyzna, który na drugie imię powinien mieć chaos, zamiast Rebel, potrafi utrzymywać wokół siebie porządek. Problem polega na tym, że każdy ma swoją definicję ładu, oraz porządku. I tak, Adrian, nękany nerwicą natręctw, nie mógł przejść obojętnie obok puszki z kawą, odłożoną na blacie tuż obok chlebaka, podczas gdy sam zawsze kładzie ją między cukiernicą a stojakiem na przyprawy, dlatego próg domu przekroczył dopiero wtedy, gdy absolutnie wszystko wróciło na swoje miejsce.
Wchodząc do klimatyzowanego wnętrza przychodni, czuje, jak przez chłodny powiew, na rozgrzanej od upału skórze, pokazuje się gęsia skórka. Po krótkim powitaniu z Lily, idzie prosto do swojego gabinetu, gdzie po szybkim spojrzeniu w lustro, jedyne, co może zrobić, to załamać ręce. Zmęczona twarz, teraz dodatkowo błyszcząca się od cienkiej warstewki potu, perfekcyjnie oddaje jego nastrój i poziom energii. A dokładniej, kiepski nastrój i prawie całkowity brak energii, dlatego kiedy rozlega się pukanie do drzwi, wzdycha boleśnie, rozczarowany, że nie może spędzić sam chociaż paru minut.
- Proszę - burczy od niechcenia. Drzwi za sprawą odblokowanego panelu rozsuwają się a w progu staje Jacob. Jak zawsze idealny, uczesany, bez najmniejszych nawet oznak szalejącego na zewnątrz upału. Adrian mierzy go markotnym spojrzeniem, wyciągając z szafy strój służbowy: bluzę oraz spodnie w kolorze popielatym i biały fartuch. Android tymczasem wchodzi do środka i bezceremonialnie rozsiada się w fotelu.
- Kiepsko wyglądasz - stwierdza RK300. - Źle się czujesz?
- To zwyczajne niewyspanie - odpowiada, przebierając się za otwartymi drzwiami szafy. - Kuzyn wyjątkowo dosłownie wziął sobie do serca moje zapewnienie, że gdyby potrzebował pomocy, może przyjść o każdej porze i wpadł o wpół do czwartej w nocy. Przyjechał do miasta i chciał zatrzymać się u mnie na trochę. Gadałem z nim nawet nie wiem, do której, jestem padnięty, zgrzany i lojalnie uprzedzam, że mogę być też potwornie zmierzły.
- Czyli nic, czego mógłbym się obawiać - mówi Jacob i macha nonszalancko ręką. - Przerabiałem to milion razy z tatą, on też bywa zmierzły. Z resztą, sam teraz nie mam powodu do bezmyślnego cieszenia jadaczki, więc jeżeli nie przeszkadza ci zrzędzenie we dwóch, to chętnie się do ciebie przyłączę.
- Chodzi o tę aferę z postem na MeetMe? - pyta, starannie wieszając cywilne ubrania na plastikowych wieszakach. Umieszczając je w szafie, pilnuje standardowej kolejności: najpierw dół, później góra, przy czym zarówno przód dżinsów, jak i kołnierzyk bawełnianej koszulki polo, muszą być zwrócone w stronę drzwi. Mężczyzna sprawdza jeszcze, czy jeden z jego rytuałów został wykonany prawidłowo i dopiero wtedy zamyka drzwi szafy.
CZYTASZ
Pulse of emotions ∆ D:BH fanfiction
Fanfiction∆ Pulse of emotions, to spin-off do mojego poprzedniego fanficzka, o tytule Fire and water, z którym polecam zapoznać się przed lekturą Pulsu ∆ W roku 2041 androidy nie są już maszynami. Nacisk społeczeństwa i zaskakująco dużej liczby pracowników Cy...